Muzyka do rozdziału :
*Taylor Swift - Never grow up
*One Direction - Clouds
*Katy Perry - International Smile
*Justin Bieber - As Long as you love me
Usiadłam na podłodze zaczynając pakować swoje rzeczy do walizki. Czy płaczę? Nie... Boli mnie to, jak potraktował mnie brat, ale nie chcę już płakać. Za dużo mnie kosztuje takie codzienne płakanie.
- Jak się czujesz? - zapytał Harry, siadając obok mnie.
- A jak mam się czuć?! - syknęłam, chamsko. - Przepraszam...
- Rozumiem Cię... - wyszeptał.
- Nie wierzę, że najbliższa rodzina tak mnie potraktowała. - zakryłam twarz dłońmi.
- A Co z rodzicami? - na jego słowa, moje serce przyspieszyło. Nie chcę o nich rozmawiać... To jakaś... Ughh!
- N... Nie chcę... - spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
- Jasne... Wybacz.
- Harry.
- Hmm?
- Dlaczego mnie pocałowałeś, skoro tak bardzo mnie nienawidzisz? - palnęłam. Zauważyłam, że na jego czole pojawiła się znana mi już mała zmarszczka.
- Nie nienawidzę Cię... - odpowiedział, nie patrząc na mnie. - Po prostu miałem Cię za nadętą.
- Traktowałeś mnie jak śmiecia.. - wypomniałam mu.
- Bo Cię nie znałem...
- To nie ma nic do rzeczy...
- Ma.. Dużo. Nie znałem Cię. Teraz wiem, że możemy się zaprzyjaźnić... - uśmiechnął się do mnie.
Chciałam się jeszcze zapytać, dlaczego powiedział, że musimy trzymać się od siebie z daleka, ale się powstrzymałam...
(...)
Lotnisko. Wróciliśmy już do Anglii. Nie chcę już rozmawiać z moją ciotką. Nigdy. Mam jej dość.
- Masz tu samochód? - zapytałam.
- Tak. - rozejrzałam się po parkingu, ale nigdzie nie widziałam czarnego Range Rovera.
- Jakoś go nie widzę... - zaśmiałam się.
- Stoisz przed nim. - wskazał ręką szare Audi R8. Samochód jak marzenie.
- Woow. Oddaj mi go. - zachichotałam, gdy usadowiłam się na miejscu pasażera.
- Nigdy. Kocham ten samochód! - Harry efektownie przytulił się do kierownicy.
- To dasz mi chociaż raz poprowadzić? - zapytałam, wydymając policzki.
- Chcesz teraz?
- Co?! - pisnęłam z podekscytowania.
- Noo.... Jak chcesz... - przerwałam mu.
- Nie umiem prowadzić, Harry. - zaśmiałam się cicho.
- Możesz usiąść na moich kolanach. Pomogę Ci. - jego propozycja wbiła mnie w ziemię.
Chciałam odmówić, ale gdy tylko wyobrażałam sobie, jak siedzę na jego kolanach, wydusiłam z siebie tylko "Zgoda.".
Po chwili siedziałam już na kolanach Harry'ego, a bardziej pomiędzy jego udami. Chwyciłam niepewnie kierownicę, a chłopak obsługiwał się skrzynią biegów i tymi śmiesznymi pedałkami na dole. Poczułam, jak chłopak wodzi palcami po moich plecach, a w moim ciele rozpala się ogień.
Samochód ruszył.
Dumnie i niepewnie ruszałam kierownicą.
- Do centrum skręć. - zakomunikował Harry. Skinęłam głową i skręciłam na parking. Zaparkowaliśmy samochód.
- Po co tu jesteśmy? - zapytałam, odwracając się do niego twarzą.
- Emilly ma jutro urodziny. - uśmiechnął się do mnie.
- Muszę jej coś kupić, tylko że.... - zacięłam się. - Nie Mam pojęcia, czym ona się interesuje...
- Masz mnie. - dwoma kciukami wskazał na siebie, uśmiechając się ułożył język między zębami.
- A Ty? Co jej kupujesz?
- Wódkę, kwiaty i bieliznę... Jak zawsze. - wzruszył ramionami.
- Co ja mam jej kupić? - jęknęłam niezadowolona.
- Jakieś perfumy... Podobały jej się te... Od Katy Perry... Royal Revolution chyba...
- Ja też je mam! One są świetne! - pisnęłam zachwycona.
Nasze drogi się rozeszły, gdy poszliśmy po nasze prezenty dla Emilly. Trafiłam do drogerii "Douglas", gdzie chwyciłam jedno pudełko wybranych perfum i ustawiłam się w kolejce za dwoma dziewczynami. Miały okolo 18 lat.
(...)
Po zrobionych zakupach i zjedzonych kanapkach w McDonaldzie wróciliśmy do domu.
- Em jest w moim pokoju. Idź tam i powiedz, że muszę jeszcze do Adama jechać. - wyszeptał do mnie Harry. Skinęłam tylko głową i bez żadnego "cześć" weszłam do domu. Od razu skierowałam się po schodach do pokoju Harry'ego.
-Jak tam, Laura? - krzyknęła Emilly, gdy tylko otworzyłam drzwi pokoju.
- Bardzo dobrze... - uśmiechnęłam się do niej promiennie. - Wszystkiego najlepszego, kochana! Tak się cieszę, że Cię poznałam. Zdrówka, Szczęścia, miłości i spełnienia marzeń! - wypowiedziałam, przytulając dziewczynę. Wręczyłam jej prezent, na co uciekło jej kilka łez szczęścia.
- Dziękuję. Jesteś cudowna! - rozpromieniła się od razu.
- Harry pojechał jeszcze do Adama. Miałam Ci przekazać... - na samo imię Adama, uśmiech z jej twarzy został zastąpiony przez.... Strach? Złość? Nadal nie rozumiem tematu Adama, Luka i Erica... To takie bezsensowne.
- Poczekaj.... Muszę zadzwonić. - zakomunikowała i wyszła, kierując się do łazienki.
Wiem, jestem głupia, że poszłam za nią, ale musiałam się czegoś dowiedzieć. Usłyszałam tylko głos Emilly, jak chamsko mówiła do bodajże Stylesa.
- Mam to w dupie! Nie możesz się tak narażać... - ale... Na co on się naraża?! - Chcesz nas chronić?! Zrozum to! Oni Ci coś mogą zrobić. - przecież każdy boi się Harry'ego... - Tobie nie?! To komu, kurwa?! - krzyczała. - Laurze, Oksanie i mnie... - wyszeptała, jakby powtarzała po nim, jak modlitwę.
Nie rozumiem nic... To się robi przerażające.
#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#
Czekałam CAŁY DZIEŃ na nowy rozdział! I wreszcie się doczekałam :D
OdpowiedzUsuńsuper jak zawsze :)
Ola
Jejkuu wspaniały *.* kocham i czekam na next *.* <33 Justaa xx
OdpowiedzUsuńNext mi sie zdaje ze Harry cos czuje do Laury
OdpowiedzUsuńOhohoho... noo zaczynam sie bac xD
OdpowiedzUsuń