poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 3.

Muzyka do rozdziału :
*Katy Perry - Legendary Lovers
*Jason Walker - Down
*One Direction - No Control
*Madison Beer - Melodies

Ostry zapach wypalał moje nozdrza. Szłam za Harrym, starając się nie wybuchnąć mu jakąś obelgą w twarz za to, że zachowuje się tak egoistycznie. Weszliśmy w długi korytarz, którego ściany ozdobione były różnymi obrazami, przedstawiającymi krajobrazy Francji, Anglii i Rzymu. Podziwiałam piękne ilustracje, gdy z rozmyślań wyrwał mnie niski i ochrypły głos Harry'ego.
- To tutaj... - urwał, nie patrząc na mnie. Również odwróciłam wzrok od jego zaskakująco zielonych oczu. Weszłam do środka za burzą loków, otwierając szeroko oczy z zaskoczenia. Pokój był ogromny. Większy, niż myślałam. Po bokach stały dwa duże łóżka dwuosobowe w kolorze wiśni z bordową pościelą. Pod oknami znajdowały się małe szafeczki nocne, na których leżały czerwone budziki. Ściany miały kolor perłowy a podłogi - drzewa wiśniowego, jak łóżka. Wyrwał mi się cichy okrzyk, po czym zasłoniłam dłonią usta i zaczęłam się modlić, żeby chłopak tego nie usłyszał.
- Może być, czy chcecie inny? - zapytał chłodno.
- Jest śliczny... - westchnęłam, mierząc go od stóp do czubka głowy swoim wzrokiem. Chyba to zauważył, bo, przerywając mi, głośno chrząknął.
- Dobra. - wyszedł, zostawiając mnie samą w naszym nowym domu. Z wielkim uśmiechem na twarzy chwyciłam swoją walizkę i zaczęłam wypakowywać ubrania i książki.
Gdy ubrania leżały schludnie złożone w szafie, a książki na półce, mogłam w spokoju poleżeć. Chwyciłam po mój nowy egzemplarz "Love, Rosie", zaczynając czytać.
Lektura tak mnie wciągnęła, że usłyszenie śmiechu znajomych z trudem oderwało mnie od powieści. Leniwie zwlekłam się z wiśniowego łóżka, które jest teraz moje i zeszłam na dół. W salonie siedzieli już Oksana, Zayn, Emilly i Harry.
- Jak spędziłaś czas? - zapytała przyjaciółka, poklepując miejsce obok siebie, żebym usiadła.
- Rozpakowałam się i zaczęłam czytać. - chwyciłam dłoń przyjaciółki. Taki zwyczaj. Zawsze tak robimy.
- Co czytasz? - zapytał Niall, wchodząc do pokoju z tacą, na której leżały szklanki.
- Ohh. "Love, Rosie". - odpowiedziałam dumnie.
- Moim zdaniem to jest nudne. - wzruszył ramionami Harry.
- Dlaczego? - wyrwało mi się, a gdy zobaczyłam grymas na jego twarzy, zaczęłam tego żałować.
- Typowo kobiece bzdety. - chwycił jedną ze szklanek i nalał sobie soku bananowego. Po Chwili zrobiłam to samo ze swoją szklanką. Uniosłam przezroczyste szkło do ust, upijając z niego spory łyk napoju.
Po kilku odcinkach "Jak poznałem waszą matkę" udałam się z powrotem do pokoju, tylko tym razem z Oksaną.
- Śliczny pokój, nie?? - zapytałam, chichocząc.
- Ja widziałam go wcześniej. Harry wysłał mi zdjęcie. - westchnęła, siadając na swoim łóżku. Przytaknęłam głową, opierając się o poduszkę.
Moje wpatrywanie się w sufit przerwały otwierające się drzwi, przez które ujrzałam wyżelowaną czuprynę Zayna. Mulat po Chwili siedział już na moim łóżku.
- Do której klasy chodzisz? - zapytałam, bardziej piskliwym głosem, niż tego chciałam.
- Studia. - odpowiedział bez namiętności. Jednak ma coś wspólnego z Harrym, tylko że Zayn jest milszy.
- Ohh. - tylko tyle udało mi się wydusić. Wiedziałam, że jest starszy, ale nie sądziłam, że aż tak... Ja jestem dopiero w 2 liceum.
Po rozmowie o studiach, liceum, zajęciach i poznawaniu się, Mulat opuścił pomieszczenie, idąc do siebie. Dowiedziałam się, że w pierwszej liceum zawalił rok i tak sie poznali z Harrym, że jego ulubionym daniem są ostre skrzydełka. Spoglądając na godzinę, opadłam na łóżko, łapiąc się za głowę. Już północ. Jak to szybko zleciało... Przebrałam się w puchatą różową piżamę, po czym powiedziałam Oksanie, że idę poszukać łazienki. Ruszyłam wąskim korytarzem, otwierając wszystkie drzwi, które prowadziły do różnych pokoji. Na moje nieszczęście trafiłam do pokoju chłopaka z burzą loków i jasnymi zielonymi oczami. Leżał on na ogromnym, białym łóżku z baldachimem w kolorze złota. Natomiast na nim siedziała okrakiem Emilly, która siłowała się z jego koszulką. Najwidoczniej mnie nie zauważyli, ponieważ nie przestawali. Chciałam się odwrócić i wyjść, ale przypadkiem wpadłam w czyjś tors. Moje serce przyspieszylo ze strachu.
- O. Styles. Mamy zgubę. - zarechotał chłopak. Był znacznie wyższy ode mnie i pachniał męskimi perfumami. Odsunęłam się od niego, żeby zobaczyć reakcję Harry'ego. Zerknęłam na niego kątem oka, od razu żałując tego. Siedział na łóżku bez koszulki, a Emilly zajęła miejsce na jego sofie. Przełknęłam zaskakująco głośno ślinę, wpatrując się w jego tatuaże, które pokrywały jego ciało. Na środku klatki piersiowej znajdował się ogromny motyl, a powyżej dwie jaskółki.
- Możesz wyjść?! - krzyknął w moją stronę Styles.
- T.. Tak, już. Szukałam łazienki. - wyjąkałam, przeciskając się obok wysokiego chłopaka, który mnie przyłapał.
Po wyjściu zrezygnowałam z chęci umycia się i wróciłam do mojego pokoju. Oksana już spała, na szczęście... Ułożyłam się delikatnie, wygodnie na swoim łóżku, próbując zasnąć. Zgasiłam lampę nocną i wpadłam w sen...
Otwierając zaspane oczy, zauważyłam, że mojej przyjaciółki nie ma w łóżku. Przeniosłam się do pozycji siedzącej, zgarniając włosy do tyłu. Chwyciłam komórkę, po czym zauważyłam migającą lampkę. To oznacza, że mam powiadomienie. Zauważyłam dwie wiadomości na Facebooku, 4 sms-y i 2 nieodebrane połączenia... Sms-y i połączenia były od Kaspra i cioci, więc nimi się nie zamartwiałam. Zeszłam w za dużej podkoszulce i krótkich spodenkach, służących, jako piżama, do kuchni, w której siedział Zayn. Przebrałam się wczoraj z puchatej piżamy, bo było za gorąco.
- Witam. - uśmiechnął się czarująco, przez co na moje policzki wpłynął rumieniec.
- Hej. Wyspałeś się? - zapytałam, ziewając, po czym usiadłam w jadalni obok chłopaka.
- Chyba tak, a Ty?
- Nie... Zdecydowanie nie. - westchnęłam, a gdy Zayn nalał mi soku do szklanki, spojrzałam na niego dziękczynnie. Upijając trochę napoju, zauważyłam, że w salonie siedzi Oksana. Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam od tyłu, na co się wzdrygnęła.
- Straszysz... - szepnęła, łapiąc się za miejsce, gdzie jest serce. Wybuchnęłam śmiechem na ten gest, a po chwili ona dołączyła się do mnie.
- Masz plany na dzisiaj? - zapytał Mulat, dołączając do nas.
- Nie, ale bardzo chciałam zwiedzić to miasto. - zakomunikowałam.
- Możemy gdzieś jechać. - szepnął Zayn. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
Po skończonym śniadaniu w towarzystwie Harry'ego, Nialla,  Zayna, Emilly i Oksany, postanowiłam zadzwonić do cioci. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Witaj Lauro. - usłyszałam niemiły głos Ciotki po drugiej stronie i zaczęłam żałować, że zadzwoniłam.
- Cześć, ciociu. Jak tam u Was? - zapytałam najuprzejmiej jak tylko potrafiłam.
- Dobrze. Kasper siedzi przed telewizorem.
- Dasz mi go? - uśmiechnęłam się pod nosem.
- On nie chce z Tobą rozmawiać. - zakomunikowała ciotka, na co posmutniałam. Niemożliwe. Kasper mnie kocha. Wychowywaliśmy się razem...
- Kłamiesz. - ugryzłam się w język, myśląc o kłótni, którą rozpętałam.
- Chcesz sama to od niego usłyszeć? - Tak. - po kilku sekundach ciszy ze strony ciotki, usłyszałam głos brata.
- Kasper?
- Laura? - zapytał, jakby był przestraszony.
- Tęsknię za Tobą, wiesz? - z mojego serca spadł kamień, bo... Rozmawia ze mną.
- Taaa. Ja też. - westchnął.
- Może za niedługo do Ciebie przyjadę.
- Nie przyjeżdżaj, proszę...
- Dlaczego?
- Bo znowu będziesz pijana. - szepnął i rozłączył się. Ten tekst wrył mnie w podłogę... Widywał mnie pijaną, jak byłam uzależniona, ale przeszło mi. Chodziłam na odwyki, do psychologów, psychiatrów i na terapię tylko dla niego. Opadłam na swoje łóżko z rozpędem. Byłam roztrzęsiona. Na moje nieszczęście do pokoju wszedł Harry z Zaynem. Pewnie szukali Oksany.
- Emm, przeszkadzamy? - zapytał uprzejmie Zayn.
- Oksany nie ma, nie wiem, gdzie jest... - westchnęłam, ocierając szybko mokre od łez policzki, żeby tego nie zauważyli. Niestety, zauważyli.
- Coś się stało? - Mulat podszedł bliżej, siadając przede mną na podłodze.
- Nie, nic się nie stało... - uśmiechnęłam się do niego krzywo. Zerknęłam kątem oka na Harry'ego, który cały czas stał w progu.
- Chcieliśmy się Ciebie zapytać, czy pojedziesz z nami na miasto? Pokażemy Ci, co, gdzie jest. - Harry też chce? Napewno nie...
- A kto będzie jechać? - zapytałam, pociągając nosem.
- Tylko my. - szepnął chłopak o zielonych oczach. Przez moje ciało przepłynął chłód...
- Ohh... - westchnęłam. Nic mi się nie stanie jak na niego spojrzę. Nawet tego nie zauważy. Odwróciłam wzrok od ciemnych oczu Zayna, od razu napotykając zielony odcień. Harry się we mnie wpatrywał. Próbowałam się odwrócić, ale nie potrafiłam. Przestałam logicznie myśleć. Po kilku sekundach chłopak pierwszy odwrócił twarz. Zrobiło mi się głupio, dlatego na moje policzki wkradł się rumieniec.
- To jedziesz? - zapytał Mulat. Chyba musiał wyczuć, co się stało...
- Tak. Z miłą chęcią pojadę. - uśmiechnęłam się do niego promiennie.
Powiedziałam chłopakom, że muszę się przebrać, na co Zayn odpowiedział, że czekają przed domem. Pospiesznie wyciągnęłam z szafy białe obcisłe spodnie i czarną koszulę na guzizki. Wybrałam wysokie czarne kozaki. Poprawiłam włosy i zeszłam na dół. Harry stał oparty o samochód, a Zayn kończył papierosa. Ughh...
- Kto prowadzi? - Mulat zwrócił się do Harry'ego.
- Ty prowadź. - burknął lokowaty. Nie... Wolałabym, żeby Harry prowadził, bo mogłabym rozmawiać z Zaynem, ale trudno...
Władowaliśmy się wszyscy do samochodu, którym wcześniej jechałam. To samochód Harry'ego.
- Za ile idziesz na studia? - nie wiem, po co Mulat się mnie o to pyta, bo mówiłam już o tym, ale z chęcią powtórzę.
- Za rok. - zapięłam pasy i wyjrzałam przez szybę. Samochód ruszył, a ja co chwilę wypuszczałam z siebie cichy okrzyk zachwytu. Anglia jest piękna. Nawet w 3% nie przypomina Irlandii. To jest jak świat z jakiejś bajki, w której teraz żyje.... Zatrzymaliśmy się pod dużym budynkiem, na którym widniał napis Poliria. Obstawiam, że to centrum handlowe po ilości samochodów na parkingu.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam, poprawiając koszulę.
- Największe centrum w okolicy domu. Wszystko tu jest. - powiedział z zachwytem Zayn, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Przekroczyłam wejście i rozejrzałam się wokoło. W powietrzu unosił się zapach różnego jedzenia. Zauważyłam po prawej stronie sklep z książkami, więc poprosiłam chłopaków o wejście tam, na co zgodzili się.
- Po co Ci tyle tego? - zapytał Zayn
- Do czytania. - zachichotałam, po czym dodałam. - Tylko trzy książki.
Po długim spacerku, cała nasza trójka poczuła głód uciskający w żołądku. Harry zaproponował, żebyśmy zjedli w McDonaldzie, więc tak zrobiliśmy. Usiedliśmy przy jednym stoliku, główkując, co zamówić.
- Ja wezmę McRoyala i Nuggetsy. - zakomunikował Zayn.
- Ja BigMaca i frytki. - szepnął Harry. Czując, że przedłużam moje zastanawianie się, zamówiłam.
- McChickena i Szejka. - Zayn wstał od stołu i poszedł złożyć zamówienie. O, nie! Jestem sama z Harrym... Ludzie, pomóżcie mi. On mnie zabije. Mój puls przyspieszył. Zdałam sobie sprawę, że jak Mulat jest z nami, to mogę czuć się bezpiecznie...
- Znalazłaś wczoraj łazienkę? - zapytał ochrypłym głosem, przez co podskoczyłam na krześle. Zaczyna się...
- N... Nie. Przestałam jej szukać. - wydukałam z siebie, po czym chłopak zaczął się śmiać. W jego policzkach pokazały się dwa głębokie dołeczki, które w tej chwili miałam ochotę wyprostować...
(...)
Jak było? Było fajnie... Poznałam bliżej Zayna i pogłębiłam swoją nienawiść do Harry'ego. Wróciliśmy do domu jakoś o 21. Chodziliśmy po sklepach, po zjedzonym "obiedzie", Zayn kupił sobie Nowe buty, co zpapugowałam i zdobyłam Nowe Air Maxy.
Usiadłam na sofie, spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę 23. Wspaniale. Jutro pierwszy dzień nowej szkoły, a ja jeszcze nie śpię. I prawdopodobnie nie usne... Włączyłam telewizor, zaraz po tym wyciszając go. Oksana, Emilly i inni pewnie już śpią. Oparłam głowę o tył sofy, wciągając głośno powietrze nosem.
Kolejna powtórka "Przyjaciół", którą postanowiłam obejrzeć. W pewnym momencoe usłyszałam trzask dobiegający od strony schodów. Wzdrygnęłam się ze strachu, a gdy do pokoju wparował zaspany Styles, odetchnęłam z ulgą.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytał, siadając obok mnie. Odruchowo odsunęłam się od niego.
- Nie mogę usnąć. - odpowiedziałam szeptem.
- Aha. - przytaknął głową. Jakoś tak dziwnie siedzieć w jednym pokoju i na jednej sofie z Harrym. Po długiej ciszy, zaczął kontynuować. - Ja nie mogę spać, jak o kimś lub czymś myślę... - sapnął.
- Dlatego teraz tu siedzisz? - przysięgam, że nie chciałam powiedzieć tego na głos. Popatrzyłam się na niego. Harry myślał. Było to widać po jego małej zmarszczce na czole. Uśmiechnęłam się na ten widok. Laura... Uspokój się!
- W pewnym sensie tak. - odpowiedział, uśmiechając się do mnie. On Jest naćpany czy jak?! Od kiedy on się do mnie uśmiecha. Westchnęłam cicho, wpatrując się w ekran.
Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się trząść. Zdałam sobie sprawę, że na dole jest bardzo zimno.
- Zimno Ci? - zapytał Harry. W świetle telewizora napotkałam jego zielone oczy wpatrujące się we mnie. Przytaknęłam, na co wstał i wyszedł z salonu. Zdziwiona wpatrywałam się w miejsce, gdzie po raz ostatni widziałam jego zgrabne nogi. Po Chwili wrócił z dużym kocem. Położył się obok mnie i okrył nas kocem. Zszokowana, podskoczyłam ze strachu.
- Spokojnie, przecież Cię nie zgwałcę. - uśmiechnął sie do mnie krzywo. Po kilku minutach zasnęliśmy. Razem. Pod jednym kocem. Przytuleni... Przeraża mnie ten fakt...
#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 2

Muzyka do rozdziału : 
*Taylor Swift - 22
* Nicki Minaj - Super Bass
* Taylor Swift - Girl at home
* Ed Sheeran - Be like you

Budzi mnie głośne i natarczywe pukanie do drzwi. Nim zwlekam się z łóżka, zdążam usłyszeć rozmowę mojego brata z jakąś kobietą. O mój Boże… To ciotka Amma… Jak ona zobaczy mnie w takim stanie i na dodatek z kacem, to zabiorą mnie do psychiatryka. Od razu pomyśli, że wróciłam do uzależnienia, a to nie prawda. Teraz piję tylko okazyjnie, kiedyś było inaczej, ale zmieniłam się… Szybko podnoszę się z sofy i biegnę do łazienki, nim kobieta mnie zobaczy. Przejrzałam się w lustrze i zrozumiałam, że lepiej by było dla mnie, gdybym siebie nie widziała. Mój wczorajszy makijaż jest rozmazany aż do policzków, które przybrały kolor różowy. Włosy mam rozczochrane i posklejane od potu. Z ust czuć owocowy zapach wczorajszych drinków, a moje ubrania są pogniecione. Cały czas boli mnie głowa. Wychodzę z łazienki i próbuję szybko uciec do swojego pokoju, nim ....
- Laura! - piszczy ciotka Amma.
- Cześć, ciociu... - wypuszczam powoli powietrze, gdy podchodzi do mnie. Od razu na jej twarzy powstaje grymas, gdy wyczuwa alkohol, jednak nie komentuje tego.
- Co tam u Ciebie? Masz już jakiegoś chłopaka? - pyta siadając na sofie, przez co oblewa mnie rumieniec.
- Nie, ciociu. A ogólnie to wszystko do... - przerywam, biegnąc do łazienki. Trzaskając drzwiami, opadłam na kolana przed ubikacją. Spora ilość wypitego wczoraj alkoholu daje o sobie znać, gdy wymiotuje. Przemywam twarz zimną wodą i wychodzę z łazienki. Kasper i Amma patrzą się na mnie z niedowierzaniem w oczach.
- Chcesz pójść na odwyk alkoholowy? - pyta ciotka, gdy siadam obok nich, na krześle. Kiwam przecząco głową, słysząc dźwięk mojego telefonu.
- Zaraz wrócę. - parskam, idąc w stronę pokoju. Odbieram połączenie od nieznanego mi numeru.
- Hej, Laura. Dzwonię od mojej mamy. Pamiętasz, że dzisiaj wylatujemy? - moje oczy rozszerzają się w zszokowaniu. To już dzisiaj? Nic nie wiedziałam.
- To dzisiaj? - nic więcej nie mogę z siebie wydusić.
- Tak. Pisałam do Ciebie. - śmieje się przyjaciółka, gdy odstawiam telefon od ucha. 2 nieprzeczytane wiadomości. Rozłączyłam się i w pośpiechu sięgnęłam po swoją walizkę. Wyrzuciłam  z hukiem na podłogę wszystkie ubrania. Modlę się, żeby ciocia tego nie usłyszała.. Przeglądając swoje ubrania, do walizki wpakowałam tylko część z nich. Dwie moje ulubione czarne sukienki, kilka białych topów, cztery pary spodni dwie czarne i dwie niebieskie, dwa sweterki pastelowe i dwie pary butów, New Balance i czarne Air Max.
 Odwróciłam się i zauważyłam w progu ciocie Amme. Muszę zamykać drzwi... 
- Wyjeżdżasz? - zapytała,  wchodząc w głąb mojego pokoju. 
- Tak. - wydusiłam z siebie. Ostry zapach jej perfum roznosił się w powietrzu, przez co wypalał mi nozdrza.
- A gdzie, jeżeli mogę wiedzieć? - kobieta zaczęła niepewnie skubać swoje czarne paznokcie.
- Do Holmes Chapel. - westchnęłam. Amma była zła. Jej źrenice się pomniejszyły, ukazując ciemny odcień jej tęczówek.
- Okay... A gdzie Kasper będzie? - słyszęw jej ggłosie, że zaraz wybuchnie mi jakąś obelgą w twarz.
- Właśnie chciałam Cię prosić, czy mógłby zamieszkać z Tobą? 
- A dlaczego to? 
- Dobrze wiesz, że nie może lecieć ze mną. 
- No to zostań! - krzyknęła. 
- Nie zmarnuje takiej szansy... 
- Matka Twoja byłaby zawiedziona Twoją postawą! - na jej słowa do moich oczu napłynęły łzy. Zacisnęłam mocno powieki, żeby ona ich nie zauważyła. 
- Nie mów o mojej mamie. Nie masz prawa się o niej wypowiadać. - syknęłam.
- Dobra. Kasper będzie u mnie, ale Ty nie masz prawa się z nim widywać. Umowa? - wyciągnęła swoją zimną dłoń do mnie, uśmiechając się chamsko.
- Umowa. - uścisnęłam ją i opuściła mój pokój. W tle usłyszałam jak drzwi się zatrzaskują. Chwytając swoją torbę, zeszłam na dół. Ku mojemu zdziwieniu nie zastałam ani Kaspra ani ciotki. Ustawiłam walizkę koło drzwi i pobiegłam się przebrać. Postanowiłam założyć czarne legginsy, białą koszulę z kołnierzykiem, kamizelkę czarną, na to skórzaną kurtkę i kozaki. Włosą pozwoliłam swobodnie popaść na ramiona. Na powieki nałożyłam trochę eyelinera i cieni, na policzki róż i na rzęsy tusz. Wyglądam całkiem dobrze, biorąc pod uwagę wczorajszą imprezę.  Usiadłam w kuchni, pijąc ciepłą herbatę i w ciszy czekałam na telefon od Oksany. Jej mama podwiezie nas na lotnisko. 
 Usłyszałam trąbienie pod oknem, więc chwyciłam walizkę i ruszyłam przed siebie, prosto do czarnego BMW pani Scott. Przywitałam się z nią cichym dzień Dobry i przytuliłam Oksanę. 
(...)
 Całą podróż samochodem rozmawiałyśmy o domu Harry'ego w którym będziemy mieszkać. Dowiedziałam się, że jest to willa większa od willi Oksany, z 10 pokojami w czym 8 jest zajętych a my będziemy miały jeden wspólny. Oksana pożegnała się z Mamą i razem przeszliśmy przez barierki sprawdzające. Ostatni raz pomachałam pani Scott. 
- Cieszysz się? - - Zapytała Oksana, siadając obok mnie w samolocie. 
- Tak. Bardzo, a Ty? - uśmiechnęłam się do niej, gdy przytaknęła. 
Wyglądałam przez okienko i sama nie wiem, kiedy usnęłam. Obudziła mnie rozmowa Oksany z kimś. 
- Za niedługo będziemy! - piszczała przyjaciółka. 
- My już czekamy na lotnisku. - odpowiedział męski głos w komórce Oksany. Podejrzewam, że rozmawia z Harrym, ale dalej podsłuchuję. 
- Laura śpi. Nie będę jej budzić. Buziaki, Pa. - brunetka się rozłączyła, przez co spojrzałam na nią. 
- Z kim rozmawiałaś? - zapytałam, przecierając zaspane oczy.
- Z Harrym. - odpowiedziała, przytulając mnie.
- Boże, nie mogę uwierzyć, że jesteśmy w Anglii. - westchnęłam, odbierając swoją walizkę. 
- Ja też. Nasze marzenia się spełniają! - brunetka krzyknęła. Opuściłyśmy lotnisko, wychodząc na świeże powietrze. Zdałam sobie sprawę, że jest tu cieplej niż w Irlandii. Zdjęłam swoją kurtkę, przewieszając ją sobie przez ramię. Rozejrzałam się dookoła, podziwiając krajobrazy Holmes Chapel. 
- Harry! - wzdrygnęłam się, gdy Oksana krzyknęła mi do ucha. Odwróciłam wzrok, żeby zobaczyć chłopaka i natrafiłam na zieleń jego dużych oczu. Wyglądał jak model. Kręcone włosy zgarnięte były do tyłu, ubrany jest w czarne obcisłe spodnie, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Harry objął przyjaciółkę, przez co zrobiło się niezręcznie. 
- Hej, jestem Laura. - Uśmiechnęłam Się do niego, wyciągając swoją dłoń, którą chłopak lekko uścisnął.
- Harry, miło mi. - w jego policzkach ukazały się urocze dołeczki, co dodawało mu urody. Po chwili podeszła do niego szczupła i wysoka dziewczyna ubrana w krótką sukienkę i żakiet oraz wysokie koturny. 
- Emilly?! - pisnęła Oksana, przytulając brunetke. Nieznajoma mi dziewczyna niepewnie przytaknęła głową. - Harry dużo o Tobie opowiadał. W wiekszosci same dobre rzeczy. - Oksana, Harry i Emilly zaczęli się głośno śmiać, a ja, jak wmurowana, stałam, obserwując tą sytuację. Chłopak z lokami przysunął do siebie brunetke i złożył na jej ustach pocałunek. Boziu... Jak ja chciałabym mieć chłopaka, który okazywałby to, co do mnie czuje w miejscach publicznych. 
(...) 
 Zapakowałam walizkę do samochodu Harry'ego, usadawiając się na tylnym siedzeniu, obok Oksany. Czułam co chwilę jej wzrok na sobie. Przez całą drogę siedziałam uśmiechnięta do szyby, oglądając krajobrazy Anglii. Samochód zatrzymał się gdzieś na poboczu ulicy. 
- Po co tu? - zapytała Oksana.
- Do sklepu. - burknął lokowaty, wychodząc z samochodu. Po Chwili zauważyłam duży napis "Sklep spożywczy".
 Chłopak ułożył reklamówkę na siedzeniu z tyłu między mną a Oksaną. Zauważyłam przez cienką warstwę materiału, że kupił alkohol. Na samą myśl zachciało mi się wymiotować... Harry położył dłoń na udzie Emilly, przez co się zarumieniła. Słodko. 
Ponownie samochód stanął, tylko tym razem przed ogromnym domem. Wiedziałam, że dom chłopaka będzie bogaty i wielki, ale nie sądziłam, że aż tak. Z zewnątrz miał kolor łososiowy od góry, a od dołu ciemny brązowy. Ścieżkę do drzwi wejściowych po bokach zarabiały zielone krzaki, bodajże malin. Ogród też jest ogromny. Obok domu znajduje się duża szklarnia z pomidorami i ogórkami. Za domem umieszczono altanke i grilla. 
- Wow... - westchnęłam, nim zdążyłam ugryźć się w język. Poczułam wzrok Harry'ego na sobie, ale starałam się na niego nie spojrzeć. Drzwi się otworzyły i ujrzałam dwóch chłopaków. Nie powiem, że nie przystojni, bo, tak jak Harry, wyglądają jak modele. Jeden z nich ma ciemną karnacje i idealnie podkreślającejego ciemne oczy , postawione na żelu włosy. Natomiast drugiego oczy są koloru niebieskiego, dokładnie błękitu. Włosy ma blond z małymi odrostami. Podejrzewam, że to przyjaciele Stylesa, po tym jak uściskali sobie dłonie. Blondyn co chwilę zerkał na Oksanę kątem oka. Ona zawsze ma powodzenie u chłopaków. Szczęściara. 
- Dziewczyny, to moi znajomi, Niall i Zayn. To są Laura i Oksana. - przedstawił nas Harry. Teraz wiem, że blondyn to Niall, a Mulat - Zayn. 
- Pójdziemy potem na basen? - zapytała Emilly. Wszyscy przytaknęli głową, tylko ja poczułam niepewność. 
- No chodź, zabaw się! - krzyknął blondyn. Pokiwałam przecząco głową. Nie chcę iść pływać. Muszę się uczyć, zadzwonić do Ammy, porozmawiać z bratem. Nie mam dzisiaj czasu. Chcę tylko, żeby Harry, czy ktoś pokazał mi nasz pokój i zniknę z ich punktu widzenia. 
- Co Ci szkodzi? Do szkoły idziemy dopiero od następnego tygodnia. - Oksana chyba czyta mi w myślach. 
- Który zaczyna się pojutrze? - parsknęłam, odwracając wzrok. 
- Jutro będziesz się uczyć. - przyjaciółka    zaczęła zabawnie wymachiwać rękami, przez co zatkałam dłonią usta, by nie wybuchnąć śmiechem. 
- Nie... Muszę zadzwonić do Ammy. - wzruszyłam ramionami. 
- To nie, Jezu! - krzyknął Harry, na co sięlekko wzdrygnęłam.
- Hazza , bądź miły. - szturchnął go Niall. 
- Bo zachowuje się jak nienormalny bachor! - krzyknął Styles, na co zrobiło mi się głupio. 
- Po prostu pokaż mi nasz pokój i zniknęz Twojego wzroku ... - szepnęłam i, sądząc po jego minie, nie usłyszał. - Powiedziałam... 
- Słyszałem. - parsknął idąc w stronę domu.  Weszłam za nim do środka, rozglądając się wokoło. Ściany były w kolorach pastelowych. Przeważał odcień kremowy. Przechodząc przez salon ,gdzie ustawiona była sofa, dwa fotele w kolorze śniegu i ława drewniana ,oraz ogromny telewizor, poczułam inny zapach. Ostry i dziwny, ale przyjemny. Mieszanka bananów i cynamonu.

#Jak przeczytałeś, zostaw komentarz#

środa, 4 lutego 2015

Rozdzial 1

**L**
-Laura! - z moich rozmyśleń o szkole, wyrywa mnie chłopięcy głos. Postanawiam w końcu zwlec się z łózka i pójść do salonu. Gdy tam wchodzę zauważam na stoliku dwie herbaty i talerz z kanapkami.
-Dziękuję, kochany jesteś. - przytulam brata, a po chwili biorę kęs śniadania.
Biegnę ubrać się, gdy tylko spoglądam na zegarek. Jest 8:40 i zaraz muszę pojawić się w szkole. Założyłam czarne, obcisłe spodnie i zwykły biały top, bez rękawków, zarzucając na niego długi, kremowy sweterek. Włosy spięłam w nieeleganckiego kucyka, który swobodnie opadał na moje plecy. Nałożyłam szybko róż na policzki, tusz do rzęs i trochę eyelinera. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze i dostrzegłam, że o czymś zapomniałam. Nie założyłam kolczyków. Szybko podeszłam do szufladki i wyjęłam moje ulubione w kształcie serduszek w kolorze różowym.
Pożegnałam się z Kasprem i wybiegłam z domu. Zegarek wskazywał 8:55 . Świetnie. Na pewno się spóźnię. Idę co raz szybciej, a gdy skręcam w wąska uliczkę, zauważam budynek szkolny. Zaczynam szybko biec, by tylko zdarzyć na lekcje języka angielskiego. Otwieram drzwi szkoły i uderza mnie w twarz zapach. Zawsze taki sam, nutka cynamonu i płyn do mycia okien. Idąc do szatni, zauważam Oksanę, rozmawiająca z kimś. Brunetka szybko podchodzi do mnie i splata nasze ręce.
-Tęskniłam. Mam dla Ciebie dobra nowinę. - uśmiecha się szeroko, na co ja przytakuje. Wciąż nie mogę unormować oddechu po moim krótkim biegu. Po chwili Oksana znika. Pewnie poszła z kimś. Przyjaźnimy się od podstawówki. Teraz w liceum dalej nasza znajomość rozkwita, ale przyzwyczaiłam się, ze zna ja cala szkoła. Dosłownie.
Zmieniłam swoje buty z czarnych, skórzanych kozaków w szaro-różowe New Balance. Opuszczając szatnie, chwyciłam swoja torbę.
  Na lekcje zdążyłam punktualnie. Usadowiłam się z Oksaną w "naszej" ławce.
-O co chodziło? - pytam się dziewczyny, gdy nauczyciel przygotowuje wszystko do lekcji. On jest niezorganizowany za każdym razem...
-Powiem Ci po lekcjach, lekcja się zaczyna. - uśmiecham się do dziewczyny, gdy ta puszcza mi oczko.
-Dzisiaj będzie ekologicznie, czyli materiały do przetwarzania i kontenery. Zapiszcie sobie temat. - nauczyciel przemówił, a ja z przyjaciółka zaczęłyśmy pisać w zeszycie.
  Nareszcie koniec lekcji. Dwie matematyki pod rząd wykończyły mnie. Myślałam, ze usnę. Umówiłam się z Oksaną o 15 w kawiarni niedaleko szkoły. Pożegnałam się z przyjaciółka mocnym buziakiem w policzek i poszłam spokojnym krokiem w stronę domu. Otwierając drzwi usłyszałam krzyki mojego brata i trzaskanie szyb. Po chwili zastanowienia, stwierdziłam, ze gra. Zawsze się tak wczuwa.
-Jestem. Potem wychodzę. - krzyczę do niego, gdy ten odrywa wzrok od ekranu komputera i przenosi go na mnie.
-Gdzie? - pyta ochrypłym głosem.
-Z Oksana do kawiarni. - uśmiecham się, otwierając lodówkę. Skręca mnie w żołądku, gdy okazuje się ona być pusta. Wciąż nie przywykłam do opiekowania się SAMA tym wszystkim. Domem, bratem... Zerkam na zegarek i stwierdzam, ze dopiero 14.
-Idę po pizze mrożona. - mowie bratu i wychodzę z domu, kierując się w stronę małego spożywczaka, gdzie pracuje pani Melker. Jest ona mila kobieta i zawsze uśmiechnięta.
-Dzień dobry! - krzyczy kobieta zza lady. Pyta się, co potrzebuje, na co odpowiadam, ze tylko mrożona pizze. Biorę ja i wychodzę, żegnając się ze straszą kobieta.
Zbieram nasze naczynia i wkładam do zlewu. Jest dopiero 14:30.
-Dziękuję. - Kasper wstaje od stołu i siada przed telewizorem. Uśmiecham się do niego, na co zauważam jeden z jego fałszywych i krzywych uśmiechów. Wiem, ze cierpi z powodu braku rodziców, ja tez, ale nie wiem jak mam mu pomoc... To wszystko mnie przerosło, ponieważ teraz wszystko spoczywa na mojej głowie. Włącz ogrzewanie, posprzątaj, zapłać za dom, zrób zakupy. Kasper próbuje mi pomagać, ale to i tak za mało. Potrzebni mi rodzice. Nie okazuje swojego smutku przy bracie, bo on tez by się załamał. Czasem nie śpię po nocach, bo wylewam łzy za mama.
Wychodzę z domu, żegnając się z braciszkiem. Do kawiarni dochodzę w 10 minut, wiec jestem punktualnie o 15. Oksana siedzi przy stole pod oknem, nie zauważając mnie. Jest wpatrzona w ekran komórki. Pisze z kimś.
-Jestem. - przytulam brunetkę i siadam naprzeciwko jej.
-To świetnie. Zamówiłam Ci szarlotkę i Espresso. - przytakuje, po czym kelner podaje nasze zamówienia. Zatapiam łyżeczkę w cieście, wyglądając przez okno. Jest ślicznie. Świeci Słonce. Lubie wrześniowa pogodę w Irlandii.
-Wiec... Powiesz o co chodzi? - pytam, zniecierpliwiona jej cisza.
-Pamiętasz, co opowiadałam Ci o moim przyjacielu mieszkającym w Holmes Chapel? - pyta, na co przytakuje lekko. -Rozmawiałam z nim i... Jedziemy do Anglii! - piszczy dziewczyna na co ja obserwuje. Po chwili przeanalizowania, łapie o co chodzi. Jedziemy na praktyki do klinik weterynaryjnych. To nasze wspólne marzenia. Mieszkać w Anglii i tam być weterynarzami. Emocje sprawiają, ze podnoszę się z krzesła i chwytam Oksanę za dłonie. Obydwie skaczemy i piszczymy ze szczęścia. Po dłuższej chwili ponownie siadamy.
-Gdzie zamieszkamy? - pytam, oplatając dłońmi ciepły kubek z kawa.
-U Harrego. On ma ogromny dom. To prawie jak hotel. - uśmiecha się do mnie.
Wracam do domu owładnięta emocjami. Wchodzę do salonu, gdzie siedzi Kasper. Zrzucam torbę na podłogę, na co patrzy się na mnie. Opadam na kolana i zaczynam płakać ze szczęścia.
-Co się stało?! - panikuje chłopak.
-Jadę do Anglii. - mowie, a chłopak przez chwile to analizuje. Unosi jedna brew ku gorze, na co odpowiadam, skinieniem głową. Brat przytula mnie mocno.
-Ciesze się Twoim szczęściem. - po tych słowach, przypomniało mi się, ze nie mogę zabrać go ze sobą...
Mój brat śpi, a ja oglądam powtórki "Jak poznałem wasza matkę", zajadając ciastka, które kupiłam. Cały czas myślę o Kasprze. Gdzie on zamieszka? Z rozmyślań wyrywa mnie wibracja. Odbieram telefon, przykładając go do ucha.
-Masz czas? - pyta Oksana. Słyszę w tle muzykę, wiec stwierdzam, ze jest impreza.
-Mam. - odpowiadam i zanim coś powie, dodaje. -Zaraz będę.
Ubrałam się w skórzane obcisłe spodnie, podkreślające moja pupę, luźną koszule zapinana z kołnierzykiem bez rękawów i skórzaną kurtkę. Zastanawiałam się, jakie buty, ale wybrałam zwykle, czarne szpilki. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze, zauważając, że jestem całkiem ładna. 
 Do domu przyjaciółki dotarłam po pięciu minutach. Mieszkamy niedaleko siebie. Od razu dało się usłyszeć głośną muzykę dobiegającą z jej willi. Wywracam oczami, przeciskając się przez spoconych i pijanych ludzi. Moje serce raduje się, gdy na kanapie zauważam Oksanę. Dosiadam się do niej, całując w policzek.
-Cieszę się, że jesteś. - mówi brunetka.
-Jestem tylko ze względu na Ciebie, dobrze wiesz o tym. - mówię, po czym kelner przynosi nam dwa drinki Sex On The Beach. Dziwię się, skąd ona go wytrzasnęła, ale po chwili gryzę się w język. Ona ma znajomości i pieniądze, żeby pozwalać sobie na coś takiego. Nim zdążyłam wypić swój napój, dosiadł się do nas chłopak, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Czuję się niezręcznie, podczas gdy przyjaciółka ciągnie z nim długą rozmowę.
- A tak. Zapomniałam. Laura, to jest Luke. Syn znajomego mojej mamy. - zaczęłam zapominać, że Oksana ma mamę. Tak często jej nie ma. Podróżuje z różnymi kapelami jako tancerka. 
- Miło mi Cię poznać, Laura. - chłopak chwyta moją zimną dłonią, potrząsając nią lekko. Uśmiecham się do niego szeroko, po czym proszę o kolejnego drinka.
 Po trzech Sex on the beach nie mogę ustać na nogach. Wszyscy bujają się w rytm muzyki, a ja sama siedzę, jak osioł. Jednak postanawiam też trochę się poruszać. Chwiejnym krokiem idę przed siebie. Przeskakuję z nogi na nogę między spoconymi ciałami. W pewnym momencie czuję czyjeś dłonie w talii. Od razu zaczynam się śmiać, gdy napotkam śliczne oczy Luka.
- Co taka śliczna dziewczyna robi na parkiecie sama? - pyta, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Jakoś nie mam towarzystwa. - wydymam wargę i wpatruję sięw jego powiększające się źrenice.
- To już masz. - odpowiada, obracając mnie tyłem do niego. Ocieraliśmy się o siebie w rytm muzyki, zanim sięgnęłam po kolejnego drinka. Siedziałam na kanapie, gdzie wcześniej widziałam Oksane. Nie mam pojęcia gdzie ona poszła. Na przeciwko siebie widzę obściskujących się ludzi, więc wybucham niekontrolowanym śmiechem. Wow, muszę być nieźle schlana... Obok mnie siada niedawno poznany chłopak.
- Zmęczona? - pyta zdyszanym głosem.
- Trochę... - wzruszam ramionami upijając łyk napoju. Alkohol rozgrzewa moje ciało od środka.
- Słyszałem, że wyjeżdżacie z Oksaną do Anglii. - mówi chłopak, na co przytakuję.
- Tak, to było nasze marzenie! - klaszczę w dłonie, śmiejąc się głośno. Postanawiam sprawdzić telefon. 11 nieodebranych połączeń i trzy nieodczytane wiadomości od Kaspra. Boże, Kasper! Przerażona wstaję, żegnając się z chłopakiem. Nie miałam zamiaru szukać przyjaciółki, bo i tak bym jej nie znalazła. Napiszę do niej jak dotrę do domu. Ziemia pode mną wiruje, gdy idę chodnikiem w stronę małego domku. W pewnym momencie potykam się o własne nogi na prostej drodze. Śmieje się z niczego. Jest ze mną gorzej niż myślałam. Otwieram drzwi od domu, co przychodzi mi z trudem, ponieważ nie mogę znaleźć w ciemności klamki. Zauważam, że światło w salonie się świeci. Na sofie siedzi Kasper. Podchodzę do niego, siadając obok. Widzę, że jest roztrzęsiony. Dawno mnie nie widział w takim stanie. Myślę. 
- Gdzie byłaś?! - krzyczy na mnie, unosząc swoje opuchnięte powieki.
- Na imprezie. - odpowiadam z dziwnym spokojem w głosie. Nie lubię, jak on na mnie krzyczy.
- Jesteś pijana. - bardziej brzmi jak stwierdzenie, niż pytanie.
- Nie... - mówię, czkając. Chłopak wzdycha głośno, po czym idzie do swojej sypialni. Zdejmuję szpilki, po czym kładę się na kanapie. Nie mam siły wracać do swojego pokoju. Zasypiam.

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

wtorek, 3 lutego 2015

Obsada

Barbara Palvin jako Laura Mai



Harry Styles jako on sam


Madison Beer jako Oksana Scott


Lily Collins jako Emilly Rosse


Niall Horan jako on sam


Liam Payne jako on sam


Zayn Malik jako on sam


Louis Tomlinson jako on sam


Troye Sivan jako Kasper Mai


Emma Watson jako ciocia Laury, Amma


Gemma Styles jako ona sama


Nicole Scherzinger jako Courtney, mama Oksany


Jai Brooks jako Luke (przyjaciel Oksany)


Luke Hemmings jako on sam


Ansel Elgort jako Eric


Adam Levine jako Adam Seron


Taylor Swift jako Katheryn Palverm (wychowawczyni Laury)


*Nieznana* jako Elizabeth (kręciła butelką, która wskazała Laurę. Rozdział 10. Pierwszy pocałunek Harry'ego i Laury)


Doutzen Kroes jako Cassidy (dziewczyna Zayna)
Matthew Perry jako Troy Grogen (lekarz)


George Shelley jako Jaymi Surine


Sterling Knight jako Chad


Dawid Kwiatkowski jako Dawid



Logan Lerman jako Dylan


Una Healy jako Victoria


Alexandra Daddario jako Loren


Bridgit Mendler jako Maja




Zapraszam. :)