poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 3.

Muzyka do rozdziału :
*Katy Perry - Legendary Lovers
*Jason Walker - Down
*One Direction - No Control
*Madison Beer - Melodies

Ostry zapach wypalał moje nozdrza. Szłam za Harrym, starając się nie wybuchnąć mu jakąś obelgą w twarz za to, że zachowuje się tak egoistycznie. Weszliśmy w długi korytarz, którego ściany ozdobione były różnymi obrazami, przedstawiającymi krajobrazy Francji, Anglii i Rzymu. Podziwiałam piękne ilustracje, gdy z rozmyślań wyrwał mnie niski i ochrypły głos Harry'ego.
- To tutaj... - urwał, nie patrząc na mnie. Również odwróciłam wzrok od jego zaskakująco zielonych oczu. Weszłam do środka za burzą loków, otwierając szeroko oczy z zaskoczenia. Pokój był ogromny. Większy, niż myślałam. Po bokach stały dwa duże łóżka dwuosobowe w kolorze wiśni z bordową pościelą. Pod oknami znajdowały się małe szafeczki nocne, na których leżały czerwone budziki. Ściany miały kolor perłowy a podłogi - drzewa wiśniowego, jak łóżka. Wyrwał mi się cichy okrzyk, po czym zasłoniłam dłonią usta i zaczęłam się modlić, żeby chłopak tego nie usłyszał.
- Może być, czy chcecie inny? - zapytał chłodno.
- Jest śliczny... - westchnęłam, mierząc go od stóp do czubka głowy swoim wzrokiem. Chyba to zauważył, bo, przerywając mi, głośno chrząknął.
- Dobra. - wyszedł, zostawiając mnie samą w naszym nowym domu. Z wielkim uśmiechem na twarzy chwyciłam swoją walizkę i zaczęłam wypakowywać ubrania i książki.
Gdy ubrania leżały schludnie złożone w szafie, a książki na półce, mogłam w spokoju poleżeć. Chwyciłam po mój nowy egzemplarz "Love, Rosie", zaczynając czytać.
Lektura tak mnie wciągnęła, że usłyszenie śmiechu znajomych z trudem oderwało mnie od powieści. Leniwie zwlekłam się z wiśniowego łóżka, które jest teraz moje i zeszłam na dół. W salonie siedzieli już Oksana, Zayn, Emilly i Harry.
- Jak spędziłaś czas? - zapytała przyjaciółka, poklepując miejsce obok siebie, żebym usiadła.
- Rozpakowałam się i zaczęłam czytać. - chwyciłam dłoń przyjaciółki. Taki zwyczaj. Zawsze tak robimy.
- Co czytasz? - zapytał Niall, wchodząc do pokoju z tacą, na której leżały szklanki.
- Ohh. "Love, Rosie". - odpowiedziałam dumnie.
- Moim zdaniem to jest nudne. - wzruszył ramionami Harry.
- Dlaczego? - wyrwało mi się, a gdy zobaczyłam grymas na jego twarzy, zaczęłam tego żałować.
- Typowo kobiece bzdety. - chwycił jedną ze szklanek i nalał sobie soku bananowego. Po Chwili zrobiłam to samo ze swoją szklanką. Uniosłam przezroczyste szkło do ust, upijając z niego spory łyk napoju.
Po kilku odcinkach "Jak poznałem waszą matkę" udałam się z powrotem do pokoju, tylko tym razem z Oksaną.
- Śliczny pokój, nie?? - zapytałam, chichocząc.
- Ja widziałam go wcześniej. Harry wysłał mi zdjęcie. - westchnęła, siadając na swoim łóżku. Przytaknęłam głową, opierając się o poduszkę.
Moje wpatrywanie się w sufit przerwały otwierające się drzwi, przez które ujrzałam wyżelowaną czuprynę Zayna. Mulat po Chwili siedział już na moim łóżku.
- Do której klasy chodzisz? - zapytałam, bardziej piskliwym głosem, niż tego chciałam.
- Studia. - odpowiedział bez namiętności. Jednak ma coś wspólnego z Harrym, tylko że Zayn jest milszy.
- Ohh. - tylko tyle udało mi się wydusić. Wiedziałam, że jest starszy, ale nie sądziłam, że aż tak... Ja jestem dopiero w 2 liceum.
Po rozmowie o studiach, liceum, zajęciach i poznawaniu się, Mulat opuścił pomieszczenie, idąc do siebie. Dowiedziałam się, że w pierwszej liceum zawalił rok i tak sie poznali z Harrym, że jego ulubionym daniem są ostre skrzydełka. Spoglądając na godzinę, opadłam na łóżko, łapiąc się za głowę. Już północ. Jak to szybko zleciało... Przebrałam się w puchatą różową piżamę, po czym powiedziałam Oksanie, że idę poszukać łazienki. Ruszyłam wąskim korytarzem, otwierając wszystkie drzwi, które prowadziły do różnych pokoji. Na moje nieszczęście trafiłam do pokoju chłopaka z burzą loków i jasnymi zielonymi oczami. Leżał on na ogromnym, białym łóżku z baldachimem w kolorze złota. Natomiast na nim siedziała okrakiem Emilly, która siłowała się z jego koszulką. Najwidoczniej mnie nie zauważyli, ponieważ nie przestawali. Chciałam się odwrócić i wyjść, ale przypadkiem wpadłam w czyjś tors. Moje serce przyspieszylo ze strachu.
- O. Styles. Mamy zgubę. - zarechotał chłopak. Był znacznie wyższy ode mnie i pachniał męskimi perfumami. Odsunęłam się od niego, żeby zobaczyć reakcję Harry'ego. Zerknęłam na niego kątem oka, od razu żałując tego. Siedział na łóżku bez koszulki, a Emilly zajęła miejsce na jego sofie. Przełknęłam zaskakująco głośno ślinę, wpatrując się w jego tatuaże, które pokrywały jego ciało. Na środku klatki piersiowej znajdował się ogromny motyl, a powyżej dwie jaskółki.
- Możesz wyjść?! - krzyknął w moją stronę Styles.
- T.. Tak, już. Szukałam łazienki. - wyjąkałam, przeciskając się obok wysokiego chłopaka, który mnie przyłapał.
Po wyjściu zrezygnowałam z chęci umycia się i wróciłam do mojego pokoju. Oksana już spała, na szczęście... Ułożyłam się delikatnie, wygodnie na swoim łóżku, próbując zasnąć. Zgasiłam lampę nocną i wpadłam w sen...
Otwierając zaspane oczy, zauważyłam, że mojej przyjaciółki nie ma w łóżku. Przeniosłam się do pozycji siedzącej, zgarniając włosy do tyłu. Chwyciłam komórkę, po czym zauważyłam migającą lampkę. To oznacza, że mam powiadomienie. Zauważyłam dwie wiadomości na Facebooku, 4 sms-y i 2 nieodebrane połączenia... Sms-y i połączenia były od Kaspra i cioci, więc nimi się nie zamartwiałam. Zeszłam w za dużej podkoszulce i krótkich spodenkach, służących, jako piżama, do kuchni, w której siedział Zayn. Przebrałam się wczoraj z puchatej piżamy, bo było za gorąco.
- Witam. - uśmiechnął się czarująco, przez co na moje policzki wpłynął rumieniec.
- Hej. Wyspałeś się? - zapytałam, ziewając, po czym usiadłam w jadalni obok chłopaka.
- Chyba tak, a Ty?
- Nie... Zdecydowanie nie. - westchnęłam, a gdy Zayn nalał mi soku do szklanki, spojrzałam na niego dziękczynnie. Upijając trochę napoju, zauważyłam, że w salonie siedzi Oksana. Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam od tyłu, na co się wzdrygnęła.
- Straszysz... - szepnęła, łapiąc się za miejsce, gdzie jest serce. Wybuchnęłam śmiechem na ten gest, a po chwili ona dołączyła się do mnie.
- Masz plany na dzisiaj? - zapytał Mulat, dołączając do nas.
- Nie, ale bardzo chciałam zwiedzić to miasto. - zakomunikowałam.
- Możemy gdzieś jechać. - szepnął Zayn. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
Po skończonym śniadaniu w towarzystwie Harry'ego, Nialla,  Zayna, Emilly i Oksany, postanowiłam zadzwonić do cioci. Odebrała po dwóch sygnałach.
- Witaj Lauro. - usłyszałam niemiły głos Ciotki po drugiej stronie i zaczęłam żałować, że zadzwoniłam.
- Cześć, ciociu. Jak tam u Was? - zapytałam najuprzejmiej jak tylko potrafiłam.
- Dobrze. Kasper siedzi przed telewizorem.
- Dasz mi go? - uśmiechnęłam się pod nosem.
- On nie chce z Tobą rozmawiać. - zakomunikowała ciotka, na co posmutniałam. Niemożliwe. Kasper mnie kocha. Wychowywaliśmy się razem...
- Kłamiesz. - ugryzłam się w język, myśląc o kłótni, którą rozpętałam.
- Chcesz sama to od niego usłyszeć? - Tak. - po kilku sekundach ciszy ze strony ciotki, usłyszałam głos brata.
- Kasper?
- Laura? - zapytał, jakby był przestraszony.
- Tęsknię za Tobą, wiesz? - z mojego serca spadł kamień, bo... Rozmawia ze mną.
- Taaa. Ja też. - westchnął.
- Może za niedługo do Ciebie przyjadę.
- Nie przyjeżdżaj, proszę...
- Dlaczego?
- Bo znowu będziesz pijana. - szepnął i rozłączył się. Ten tekst wrył mnie w podłogę... Widywał mnie pijaną, jak byłam uzależniona, ale przeszło mi. Chodziłam na odwyki, do psychologów, psychiatrów i na terapię tylko dla niego. Opadłam na swoje łóżko z rozpędem. Byłam roztrzęsiona. Na moje nieszczęście do pokoju wszedł Harry z Zaynem. Pewnie szukali Oksany.
- Emm, przeszkadzamy? - zapytał uprzejmie Zayn.
- Oksany nie ma, nie wiem, gdzie jest... - westchnęłam, ocierając szybko mokre od łez policzki, żeby tego nie zauważyli. Niestety, zauważyli.
- Coś się stało? - Mulat podszedł bliżej, siadając przede mną na podłodze.
- Nie, nic się nie stało... - uśmiechnęłam się do niego krzywo. Zerknęłam kątem oka na Harry'ego, który cały czas stał w progu.
- Chcieliśmy się Ciebie zapytać, czy pojedziesz z nami na miasto? Pokażemy Ci, co, gdzie jest. - Harry też chce? Napewno nie...
- A kto będzie jechać? - zapytałam, pociągając nosem.
- Tylko my. - szepnął chłopak o zielonych oczach. Przez moje ciało przepłynął chłód...
- Ohh... - westchnęłam. Nic mi się nie stanie jak na niego spojrzę. Nawet tego nie zauważy. Odwróciłam wzrok od ciemnych oczu Zayna, od razu napotykając zielony odcień. Harry się we mnie wpatrywał. Próbowałam się odwrócić, ale nie potrafiłam. Przestałam logicznie myśleć. Po kilku sekundach chłopak pierwszy odwrócił twarz. Zrobiło mi się głupio, dlatego na moje policzki wkradł się rumieniec.
- To jedziesz? - zapytał Mulat. Chyba musiał wyczuć, co się stało...
- Tak. Z miłą chęcią pojadę. - uśmiechnęłam się do niego promiennie.
Powiedziałam chłopakom, że muszę się przebrać, na co Zayn odpowiedział, że czekają przed domem. Pospiesznie wyciągnęłam z szafy białe obcisłe spodnie i czarną koszulę na guzizki. Wybrałam wysokie czarne kozaki. Poprawiłam włosy i zeszłam na dół. Harry stał oparty o samochód, a Zayn kończył papierosa. Ughh...
- Kto prowadzi? - Mulat zwrócił się do Harry'ego.
- Ty prowadź. - burknął lokowaty. Nie... Wolałabym, żeby Harry prowadził, bo mogłabym rozmawiać z Zaynem, ale trudno...
Władowaliśmy się wszyscy do samochodu, którym wcześniej jechałam. To samochód Harry'ego.
- Za ile idziesz na studia? - nie wiem, po co Mulat się mnie o to pyta, bo mówiłam już o tym, ale z chęcią powtórzę.
- Za rok. - zapięłam pasy i wyjrzałam przez szybę. Samochód ruszył, a ja co chwilę wypuszczałam z siebie cichy okrzyk zachwytu. Anglia jest piękna. Nawet w 3% nie przypomina Irlandii. To jest jak świat z jakiejś bajki, w której teraz żyje.... Zatrzymaliśmy się pod dużym budynkiem, na którym widniał napis Poliria. Obstawiam, że to centrum handlowe po ilości samochodów na parkingu.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam, poprawiając koszulę.
- Największe centrum w okolicy domu. Wszystko tu jest. - powiedział z zachwytem Zayn, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Przekroczyłam wejście i rozejrzałam się wokoło. W powietrzu unosił się zapach różnego jedzenia. Zauważyłam po prawej stronie sklep z książkami, więc poprosiłam chłopaków o wejście tam, na co zgodzili się.
- Po co Ci tyle tego? - zapytał Zayn
- Do czytania. - zachichotałam, po czym dodałam. - Tylko trzy książki.
Po długim spacerku, cała nasza trójka poczuła głód uciskający w żołądku. Harry zaproponował, żebyśmy zjedli w McDonaldzie, więc tak zrobiliśmy. Usiedliśmy przy jednym stoliku, główkując, co zamówić.
- Ja wezmę McRoyala i Nuggetsy. - zakomunikował Zayn.
- Ja BigMaca i frytki. - szepnął Harry. Czując, że przedłużam moje zastanawianie się, zamówiłam.
- McChickena i Szejka. - Zayn wstał od stołu i poszedł złożyć zamówienie. O, nie! Jestem sama z Harrym... Ludzie, pomóżcie mi. On mnie zabije. Mój puls przyspieszył. Zdałam sobie sprawę, że jak Mulat jest z nami, to mogę czuć się bezpiecznie...
- Znalazłaś wczoraj łazienkę? - zapytał ochrypłym głosem, przez co podskoczyłam na krześle. Zaczyna się...
- N... Nie. Przestałam jej szukać. - wydukałam z siebie, po czym chłopak zaczął się śmiać. W jego policzkach pokazały się dwa głębokie dołeczki, które w tej chwili miałam ochotę wyprostować...
(...)
Jak było? Było fajnie... Poznałam bliżej Zayna i pogłębiłam swoją nienawiść do Harry'ego. Wróciliśmy do domu jakoś o 21. Chodziliśmy po sklepach, po zjedzonym "obiedzie", Zayn kupił sobie Nowe buty, co zpapugowałam i zdobyłam Nowe Air Maxy.
Usiadłam na sofie, spoglądając na zegarek, który wskazywał godzinę 23. Wspaniale. Jutro pierwszy dzień nowej szkoły, a ja jeszcze nie śpię. I prawdopodobnie nie usne... Włączyłam telewizor, zaraz po tym wyciszając go. Oksana, Emilly i inni pewnie już śpią. Oparłam głowę o tył sofy, wciągając głośno powietrze nosem.
Kolejna powtórka "Przyjaciół", którą postanowiłam obejrzeć. W pewnym momencoe usłyszałam trzask dobiegający od strony schodów. Wzdrygnęłam się ze strachu, a gdy do pokoju wparował zaspany Styles, odetchnęłam z ulgą.
- Dlaczego nie śpisz? - zapytał, siadając obok mnie. Odruchowo odsunęłam się od niego.
- Nie mogę usnąć. - odpowiedziałam szeptem.
- Aha. - przytaknął głową. Jakoś tak dziwnie siedzieć w jednym pokoju i na jednej sofie z Harrym. Po długiej ciszy, zaczął kontynuować. - Ja nie mogę spać, jak o kimś lub czymś myślę... - sapnął.
- Dlatego teraz tu siedzisz? - przysięgam, że nie chciałam powiedzieć tego na głos. Popatrzyłam się na niego. Harry myślał. Było to widać po jego małej zmarszczce na czole. Uśmiechnęłam się na ten widok. Laura... Uspokój się!
- W pewnym sensie tak. - odpowiedział, uśmiechając się do mnie. On Jest naćpany czy jak?! Od kiedy on się do mnie uśmiecha. Westchnęłam cicho, wpatrując się w ekran.
Nawet nie wiem kiedy zaczęłam się trząść. Zdałam sobie sprawę, że na dole jest bardzo zimno.
- Zimno Ci? - zapytał Harry. W świetle telewizora napotkałam jego zielone oczy wpatrujące się we mnie. Przytaknęłam, na co wstał i wyszedł z salonu. Zdziwiona wpatrywałam się w miejsce, gdzie po raz ostatni widziałam jego zgrabne nogi. Po Chwili wrócił z dużym kocem. Położył się obok mnie i okrył nas kocem. Zszokowana, podskoczyłam ze strachu.
- Spokojnie, przecież Cię nie zgwałcę. - uśmiechnął sie do mnie krzywo. Po kilku minutach zasnęliśmy. Razem. Pod jednym kocem. Przytuleni... Przeraża mnie ten fakt...
#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

6 komentarzy: