niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 8.

Muzyka do rozdziału :
*Carly Rae Jepsen fr. Owl City - Good Time
*Owl City - Fireflies
*One Direction - Steal my Girl
*Pitbull ft. Inna - Good Time

Nadal nie rozumiem, o co im wszystkim chodzi. Mówią, że Adam, Luke i Eric są inni... Z czym?! Owszem, mają tatuaże i kolczyki, ale przecież nie gwałcą dziewczyn, co nie? Wyrzuciłam z siebie te myśli i wróciłam do pokoju. Chciałam iść do szkoły, ale to chyba zły pomysł, iść tam z kacem... Rzuciłam się na swoje łóżko, przymykając powieki.
Nie usnę... Nie umiem tak. Moje myśli są za bardzo rozbiegane. Opuściłam swój pokój, idąc na dół. Nogi prowadziły mnie do kuchni. Jestem głodna. Chcę mi się pić. Zajrzałam do lodówki i wyjęłam z niej ser żółty i ketchup, a z chlebaka - trzy kromki. Odwróciłam się na pięcie i zeszłam na zawał.... Tuż przede mną stał Harry.
- Co... Co Ty robisz? - westchnęłam, nie patrząc na niego.
- Zrobisz mi też? - zapytałam, błagającym tonem.
- Emmm... T... Tak. - jęknęłam. On jest chory?! Od kiedy on jest miły?!
- Dziękuję. - szepnął, uśmiechając się do mnie, ukazując swoje dołeczki w policzkach. Wyjęłam więcej kromek chleba i pokroiłam ser w plasterki. Ułożyłam na przyszłych tostach i włożyłam do zapiekacza.
Po kilku minutach, całe nasze śniadanie było gotowe.
- Harry! - krzyknęłam, dając mu znać o tostach. W mgnieniu oka siedział już przy stole. Usiadłam naprzeciwko chłopaka i chwyciłam kromkę.
- Smacznego. - powiedział swoim ochrypłym głosem.
- Wzajemnie.. - szepnęłam.
Ku mojemu zdziwieniu, cały talerz tostów zniknął bardzo szybko. Wyjęłam telefon z kieszeni spodni od piżamy i uruchomiłajm Facebooka.
- Jak się czujesz? - podskoczyłam na miejscu, gdy usłyszałam głos Harry'ego.
- Emm... Dobrze, ale nie na tyle, żeby iść do szkoły. - odpowiedziałam, unikając jego zielonych oczu. - A Ty dlaczego zostałeś?
- Zmęczony byłem. Nie spałem całą noc. - oparł się o krzesło, wpatrując we mnie.
- Gnębiło Cię coś? - zapytałam cicho. - Można tak powiedzieć. - zaśmiał się. Pierwszy raz widzę tego chłopaka, istniejącego się....
Słodki widok, nie powiem, że nie...
Pozbierałam naczynia, które potem umieściłam w zmywarce. Poszłam się szybko przebrać. Może pójdę na spacer. Dawno nigdzie nie byłam. Tak samotnie.
Wchodząc do swojego pokoju, miałam upatrzony cały strój, czyli ciemne niebieskie rurki, luźną koszulkę z nadrukiem Katy Perry. Zarzuciłam na to obcisłą skórzaną kurtkę. Nie maluję się dzisiaj. Nie potrzebuję tego. Naszykowałam sobie czarne Vansy. 
Zajęłam miejsce na sofie w salonie. Nim zdążyłam włączyć telewizor, do pokoju wszedł Styles. Ubrany był w czarne spodnie, podkreślające jego pośladki, biały zwykły podkoszulek i brązowy krótki płaszcz. Bardzo spodobały mi się jego buty. Brązowe, skórzane, za kostkę z takimi "gumkami" po bokach.
- Idziesz gdzieś? - zapytałam, odwracając wzrok od niego, żeby tego nie zauważył.
- Mam taki zamiar, ale nie mam za bardzo z kim. - na jego twarzy powstał grymas.
- Mogę pójść.... Z.... Z.... Z To... Bą? - wyjąkałam. N moje policzki wpełzł ciemny rumieniec. Harry spojrzał na mnie, wyraźnie zaskoczony moją propozycją. Przez chwilę żałowałam, że to wypowiedziała, ale gdy zobaczyłam jego szeroki uśmiech, zrobiło mi się lżej na sercu.
- To gdzie idziemy? - zapytał, unosząc jedną brew ku górze.
- Ty coś wybierz. - zakomunikowałam. Nie chcę wybierać. Nigdy nie miałam prawa do głosu, więc niech on coś wymyśli.
- Dziewczyny mają pierwszeństwo. - zaśmiał się głośno, po czym spoważniał.
- Może.... Kino? - zarumieniłam się, chowając twarz we włosach.
-Może być. - skinął głową i razem wyszliśmy z domu. Wpakowałam się do jego samochodu, w którym siedziałam dużo razy. Milczę. Nie mam pojęcia, co mam do niego mówić. Boję się.... Wszystkiego spodziewam się po nim po tamtej akcji, gdzie uderzył Emilly.
- Nie bój się tak. Nie zgwałcę Cię. - na jego słowa, znana gula zaczęła rosnąć mi w gardle.
- Oki. - westchnęłam cicho. Czuję się dziwnie. Przez ten cały czas Harry był dla mnie chamski... Dlaczego teraz zmienił swój stosunek do mnie? Obawiam się wszystkiego...
(...)
Po kilku minutowej wycieczce samochodem, byliśmy już w kinie. O dziwo kino znajdowało się w centrum handlowym, gdzie byłam z Zaynem i Harrym.
- Na co idziemy? - wyrwał mnie z namysłu jego niski głos.
- Może... - spojrzałam na repertuar. - Jak ukraść Księżyc? - zaproponowałam. Kocham bajki. Gdybym mogła oglądać je na okrągło, robiłabym to.
- A Co to jest?
- Bajka... - szepnęłam.
- Chyba sobie ze mnie żarty robisz?! - burknął Harry. Spojrzałam na niego wzrokiem mordercy, ale nie zareagował.
- Proszę....
- Nie ma mowy. Nie idę na żadną bajkę dla dzieci. - wytknął mi język, a ja z przepływu odwagi, wepchałam się przed niego do kasy.
- Jeden bilet na "Jak ukraść Księżyc?" poproszę. - kupiłam bilet i, gdy spojrzałam na chłopaka, prawie wybuchnęłam śmiechem. On zaraz po mnie także kupił bilet na seans, obok mnie.
- Niech Ci Będzie. - wymamrotał. Kupiliśmy jeszcze dwa średnie kubki popcornu : karmelowy i solony i dwie  Cole. Zajęliśmy swoje miejsca i zatonęliśmy w filmie.
(...)
- To było wspaniałe! - pisnęłam, wychodząc z kina.
- Takie sobie. - skomentował Harry.
- Najlepsze Było to, jak zabrali mu te dzieci. Ooo, albo jak nie znalazł ich na przedstawieniu. - byłam zadowolona. Może nasze relacje się poprawią... Oby.
- Taaa... Głodna jesteś?
- Trochę. Ja dużo jem. - zaśmiałam się, stając przed nim.
- Co zjemy?
- McDonald?
- Ok. - zamówiliśmy swoje kanapki i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Mój McChicken był pyszny. Od małego zamawiam tą kanapkę.... Tak jakoś. Mama ją uwielbiała.
- Co zamowiłeś? - zapytałam.
- McRoyal i Nuggetsy. - odpowiedział. Ręką sięgnęłam do.opakowania jego nuggetsów i zabrałam mu jednego, wpychając go do ust. - Czy Ty zrobiłaś to, co myślę?
- A Co myślisz?
- Zjadłaś mojego kurczaczka. - spojrzał na mnie złowrogo.
- Nieee. Wydaje Ci się! - pisnęłam.
- Zapłacisz mi teraz swoimi frytkami. - chłopak zabrał mi frytki z tacy, na co jęknęłam niezadowolona. Podniosłam się i próbowałam mi je odebrać, lecz był za silny.
- Oddaj! - piszczałam, a Harry się śmiał.
- Nie. - odpowiadał za każdym razem. Przypadkiem poplątały mi się nogi i wylądowałam w pozycji siedzącej... Na jego kolanach. Gorąco. Brakuje mi tlenu. Tlenu!!!! Jesteśmy bardzo blisko siebie. Co robić?! Aaaa!!!
Zaraz. Harry ma moje frytki. Wpatrywał się w moje oczy, dzięki czemu wyszarpałam z jego dłoni frytki i udawałam, że specjalnie mu wtedy usiadłam na kolanach. Wyśmiałam mu się w twarz i wróciłam na swoje miejsce.
Zajęłam miejsce w samochodzie chłopaka, zapinając pasy.
- Miło spędziłeś dzień? - zapytałam.
- Taaa... - westchnął cicho, prawie niesłyszalnie. Uśmiechnęłam się pod nosem i przez resztę drogi, nic nie mówiłam.
- Gdzie byłaś i z kim?! - krzyknęła Oksana, gdy weszłam sama do domu. Harry jeszcze gdzieś pojechał. Nim odpowiedziałam, do kuchni wszedł Zayn.
- W kinie... Z Harrym. - odpowiedziałam, obserwując reakcję mojego "chłopaka". Zacisnął dłonie w pięści i zmarszczył nos.
- Laura. Możemy porozmawiać? - syknął przez zęby.
- Tak. - odpowiedziałam. Poszłam za nim do jego pokoju, zajmując szybko miejsce na łóżku.
- Co zrobiliście z Harrym?! - burknął.
- Oglądaliśmy film i jedliśmy. O co Ci chodzi?! - warknęłam.
- Uprawialiście seks?!
- Ty nie mówisz poważnie! Zayn. Ty się lecz! Znasz mnie. Nigdy bym tego nie zrobiła! - krzyknęłam. Wnerwił mnie swoimi słowami. Jak może mi zarzucać coś takiego?! On zawinił, nie ja...
- Tylko się pytam, nie krzycz... Wolałem się upewnić. - zakomunikował. - Wybaczysz Mi mój błąd? - zapytał, oschle.
- Nie wiem... Zraniłeś mnie wczorajszą akcją... - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie będę mu obiecywać, że mu wybaczę i o wszystkim zapomnę, bo... Nie dam rady. Przykro mi.
- Ja wiem... Żałuję tego, jak się zachowałem... Ale... Zależy mi na Tobie. Jesteś dla mnie wszystkim. - wyszeptał, jakby bał się, że go usłyszę.
- Powiedz mi, dlaczego niby oni są inni. - rozkazałam. Zayn cały zesztywniał. Chyba go tym wkurzyłam.
- N... Nie mogę, Laura... - unikał mojego wzroku.
- Powiedz mi... Albo z nami koniec. Na zawsze. - sama się dziwię, że to powiedziałam, ale najwidoczniej tak trzeba...

#Jak przeczytałeś, zostaw komentarz#

4 komentarze: