czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 23.

Muzyka do rozdziału:
*Taylor Swift - Everything Has changed
*One Direction - Best song ever
*Owl City - Fireflies
*One Direction - Story of my Life

(2 tygodnie później)
- Cieszysz się, że wychodzisz? - zapytałam Harry'ego, idąc z nim po wypis do lekarza.
- Bardzo. Miałem już tego dość. - wywrócił oczami, po czym zgarnął swoją idealną grzywkę do tyłu.
Harry ubrany był w białą koszulkę, czarne mega obcisłe spodnie i brązowe skórzane buty za kostkę.
Zapukałam do pokoju lekarskiego, gdzie przebywał Pan Grogen.
- Ja po wypis. - zakomunikował niegrzecznie Styles.
- Niech Pan na siebie uważa. - zaśmiał się facet, wręczając nam kartkę, wypis.
(...)
Usiadłam na tylnim siedzeniu za Harrym w samochodzie Zayna.
- Pijemy dzisiaj? - zażartował Mulat. - Mozemy. - odpowiedział Harry, na co dostał ode mnie w ramię.
- Nie możesz przemęczać ręki! - pisnęłam.
- Nic mi nie będzie. Możesz iść z nami, żeby mnie pilnować. - zaśmiał się, wpatrując we mnie.
- Żebyś wiedział, że pójdę. - zakomunikowałam, nie odwracając od niego wzrok.
- Laura... - wyszeptał Zayn, przerywając ciszę między mną a chłopakiem z lokami.
- Co?
- Nie możesz pić. - odnalazł mój wzrok w przednim lusterku samochodowym.
- Skończ. - syknęłam, wywracając oczami.
**H**
Nareszcie! Piątkowa impreza. Czekałem na to, odkąd dowiedziałem się, że operacja się udała.
Założyłem na siebie czarne spodnie z przetarciami na kolanach, czarną podkoszulkę, skórzaną kurtkę i białe Conversy. Włosy, jak zwykle, zaczesałem do tyłu.
- Idziesz?! - zawołałem Laurę, gdy wskazówka zegara zbliżała się do godziny 20.
- Chwilę! - krzyknęła z góry.
Boże. Ile można się ubierać?! No błagam Was...
Po kilku minutach zauważyłem ją na schodach. Ubrana była w dżinsowe spodenki, które podkreślały jej tyłek, białą koszulkę z odkrytym brzuchem, skórzaną kurtkę, czarne wełniane zakolanówki i białe botki na koturnie. W oczy rzucał się jej mocno ciemny makijaż.
- Seksownie wyglądasz. - przygryzłem swoją dolną warge, gdy zdałem sobie sprawę, że wypowiedziałem to na głos.
- Dziękuję.... - wyszeptała, rumieniąc się.
Kurwa! Styles! Ogarnij dupę... Nie możesz się do niej zbliżać, zniszczysz ją tak, jak inne swoje dziewczyny!
(...)
- Gdzie tym razem jest impreza? - zapytała cicho, przeglądając się w lusterku samochodu.
- Tym razem jest u Elizabeth. - burknąłem.
- Nie znam....
- Znasz. Fioletowowłosa. - spojrzałem na nią, a gdy sobie przypomniała, skinęła głową.
Reszta drogi minęła nam w ciszy. Żaden z nas nie chciał nic powiedzieć. Laura siedziała wpatrzona w krajobraz za szybą.
- Jesteśmy. - westchnąłem, po czym wysiadłem z samochodu. Dziewczyna zrobiła po chwili to samo i poprawiła swoje ubrania, na co wywróciłem oczami.
Bez rozglądania się po okolicy, czy Laura idzie za mną, wkroczyłem na terytorium Elizabeth. Po trawniku walało się pierdyliard jednorazowych kubeczków i najebanych ludzi. Drzwi wejściowe były otwarte, dlatego wszedłem przez nie do willi Elizabeth.
- Harry! - pisnęła fioletowowłosa.
- Hej. - uścisnąłem dziewczynę, wpatrując się w nią.
- Jak się czujesz? Nie sądziłam, że przyjdziecie. - nim się obejrzałem, Laura stała obok mnie.
- Dobrze. Przedwczoraj wyszedłem ze szpitala. - wywróciłem oczami.
- Napijecie się czegoś? - zaproponowała. Skinąłem głową, a gdy zerknąłem na Laurę, ona też poprosiła o alkohol.
**L**
Po dwóch drinkach zaczyna robić się wesoło. Kilka minut temu zdałam sobie sprawę, że Harry'ego nie ma ze mną.
Siedzę na sofie z kubeczkiem w dłoni, z którego upijam łyk napoju, który przyjemnie rozgrzewa mnie od środka. Cudowne uczucie....
- Laura?! - usłyszałam czyjś męski głos za mną, więc odwróciłam się, żeby ujrzeć chłopaka z brązowymi lokami i ciepłym uśmiechem. Jaymi.
- Heeej... - przeciągnęłam słowo.
- Jak tam u Ciebie?
- Dobrze. Nic się nie zmieniło, a u Ciebie? - założyłam nogę na nogę, nie odrywając wzroku od chłopaka.
- To samo. - zaśmiał się. - Sama jesteś?
- Z Harrym... Tylko, że nie wiem, gdzie jest. - wywróciłam oczami.
(...)
Po długiej rozmowie z Jaymim postanowiłam pójść do toalety, która znajduje się na piętrze. Elizabeth mi powiedziała.
Z trudem wdrapałam się po schodach, po czym skręciłam w lewo trafiając na drzwi od łazienki. Uchyliłam je i weszłam do środka. Chwyciłam się umywalki, spuszczając głowę.
Co ja ze sobą robię? Zawsze przegrywam z alkoholem. Nie umiem się powstrzymać. Ciągnie mnie do alkoholu, nie powiem, że nie... Ale... Ja.... Nie powinnam po niego sięgać. Nie chcę pójść znowu do psychiatryka. Nie chcę tego! Boję się. Cholernie boję się, że znowu mnie tam zamkną, że będę musiała siedzieć z tymi wszystkimi psycholami. Aaa!
Po moich policzkach sunęły łzy strachu. Boję się, jak cholera. W pewnym momencie ktoś uderzył w drzwi.
- Zajęte! - krzyknęłam.
- Kurwa! Laska. Wychodź! Muszę się odlać! - darł się pijany facet.
Przepchałam się przez drzwi, wpuszczając go do środka.
Mam dość. Idę się gdzieś położyć. Otworzyłam drzwi od jakiegoś pokoju, wchodząc do niego. Na moje szczęście nikogo w nim nie było. Zgaduje, że jest to coś w stylu salonu, albo biura, ponieważ nie ma tu łóżka.
Zwinęłam się w kłębek na puchatym dywanie, pocierając swoje ramiona, żeby zrobiło mi się cieplej.
- Nie będziesz spać na podłodze. Chodź. - z mojej drzemki wybudził mnie Harry.
- Gdzie idziemy? - mruknęłam, idąc za nim korytarzem.
- Do sypialni Elizabeth. - zakomunikował, ciągnąc mnie za rękę.
Usiadłam na miękkim łóżku, unikając wzroku Harry'ego. Wiem, że mój makijaż jest rozmazany od płaczu, dlatego nie chcę, żeby on to zobaczył.
- Co Ci? - syknął, siadając obok mnie.
- Nic.
- Widzę. Nie jestem aż taki głupi. - wywrócił oczami, wlepiając we mnie swoje spojrzenie.
- Nie chcę iść do psychiatryka.
- Dlaczego miałabyś iść do psychiatryka?! - Harry wybuchnął śmiechem, a ja zrozumiałam, że on na pewno nie wie o tym, że już tam byłam. W co ja się wpakowałam?!
- Nie Chcę znowu pójść do psychiatryka.... - wyszeptałam.
- Znowu?! - syknął, mrużąc powieki.
- Taaa.... - westchnęłam.
- Dlaczego byłaś w psychiatryku?! Ja pierdolę! - krzyknął, wstając z łóżka.
- Uspokój się, Harry. - pisnęłam, a gdy podniosłam się z materacu, momentalnie zachwiałam się na nogach.
- Usiądź. - warknął. Nie wiem, dlaczego się go posłuchałam, ale po sekundzie siedziałam przed chłopakiem.
- Nie wiem, o co się wściekasz, Misiu... - na prawdę alkohol mną zawładną, bo powiedziałam takie bzdety. Co on sobie teraz myśli?!
- Po pierwsze. - zaatakował mnie swoim szmaragdowym wzrokiem. - Nie masz żadnego jebanego prawa, żeby tak do mnie mówić! - wydarł się na mnie. Zauważyłam, że wszystkie jego mięśnie napinają się pod wpływem krzyków.
- Po drugie. Dlaczego byłaś w psychiatryku?! Przecież nie jesteś jakimś posranym psycholem! Wytłumacz mi to, Lau....
- Miałam problemy z alkoholizmem! Nie krzycz na mnie... - na ostatnim zdaniu głos mi się załamał. Powstrzymywałam łzy przed wydostaniem się na moje policzki. Nie chcę, żeby Harry znowu widział jak płaczę.
- Co kurwa?! - warknął na mnie.
- Możesz na mnie nie krzyczeć? - to bardziej zabrzmiało jak bałaganie, a nie rozkaz.
- Ale.... No kurwa. Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
- A Co Ci miałam powiedzieć?!
- Cokolwiek. - syknął, odwracając ode mnie swój wzrok.
Nienawidzę się z nim kłócić.
Mimo, że w moich żyłach płynie alkohol, wiem, co się szykuje...
- Miałam powiedzieć Ci w twarz, że zaczęłam chlać i zabrali mnie do psychiatryka?! Że potraktowali mnie jak cholernego psychola?! - krzyknęłam, ocierając swoje mokre od łez policzki.
- Tak.... Pomógłbym Ci. - spojrzał na mnie.
- Harry.... Ja Cię, kurwa proszę. Nie mydl mi oczy!
- Uspokój się! Dlaczego kurwa zaczęłaś pić?! To głupie!!! Byłaś małolatą, Ja pierdolę!
- Mój ojciec siedzi w więzieniu, a matka popełniła samobójstwo! - łzy sunęły po moich policzkach.
Nie Mam siły.
Dziwię się, że mu o tym powiedziałam, tylko on wie...

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

5 komentarzy: