Muzyka do rozdziału:
*Ryan Star - Losing Your Memory
*Taylor Swift - Bad Blood
*Nickelback - Someday
*China Anne McClain - Dancing by myself
*Ryan Star - Losing Your Memory
*Taylor Swift - Bad Blood
*Nickelback - Someday
*China Anne McClain - Dancing by myself
Zachłysnęłam się powietrzem, jakbym co najmniej rok nie oddychała.
- Tlen! - krzyczały dwie kobiety: jedna starsza, druga wyglądała na około 20 lat.
Nim się obejrzałam, moje powieki mimowolnie opadły, zakrywając świat.
Gdy krzyki ucichły nie słyszałam nic, prócz szeptów i szlochów, które, jak mniemam, należały do mojej przyjaciółki. Oksany? Tak, Oksany...
(...)
Obudziły mnie trzaski. Otworzyłam powieki, które ważyły tonę i zauważyłam Oksanę, Zayna, Nialla, Jaymiego i... Harry. Co on tu robi?!
Zaraz... Co ja tu robię?! Jak to się stało, że wylądowałam w szpitalu? Jestem w szpitalu, prawda?
Pamiętam wszystko, co się wczoraj, chyba wczoraj, stało. To, jak Harry do mnie przyszedł, pokłóciliśmy się. Nawrzeszczał mi okropnych słów w twarz, a teraz ma jebaną czelność siedzieć tu z moimi prawdziwymi znajomymi.
Zerwałam się, sprawiając, że przyciągnęłam ich uwagę. Moje plecy... Mój biedny kręgosłup. Moja głowa... Jezu. Teraz żałuję, że dałam jakikolwiek znak życia.
- Jak się czujesz?! - zalały mnie "troskliwe" pytania wszystkich. Wszystkich, oprócz niego.
- Wyjdź... - wypowiedziałam, dławiąc się powietrzem. Moje płuca nie pracują prawidłowo. To głupie...
- Co powiedziałaś? - zapytał Zayn, gładząc w tej chwili moją dłoń.
- Wyjdź. - powtórzyłam z trudem. - Stąd. - zachłysnęłam się powietrzem, wypuszczając je ze świstem. - Harry... - spojrzał się na mnie złowrogo.
Spojrzenia wszystkich skierowane zostały w stronę Stylesa. Opadłam z braku sił na szpitalne łóżko.
- Nie. - syknął chłopak.
- Wyjdź stąd, Harry... - poprosił go Zayn.
- Nie.
- Wyjdź stąd, kurwa!! - krzyknął, przez co inni pacjenci spojrzeli w jego stronę. Ukryłam swoją twarz pod kołdrą, żeby nikt nie widział, że płaczę.
Jestem słaba.
Kurwa...
Nienawidzę siebie, nienawidzę życia, nienawidzę Harry'ego, nienawidzę Anglii.
Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę... Kuźwa...
Nie chcę już płakać... Chcę do domu, do Irlandii, chcę do brata, do cioci, do mojej starej szkoły.
Chcę żyć normalnie. Nie chcę psychiatryka, nie chcę pić, nie chcę płakać, nie chcę krzyczeć... Chcę tylko, żeby moje życie wróciło z powrotem.
- Laura... - ktoś próbował zabrać ze mnie kołdrę, ale nie dawałam za wygraną. - Proszę.... Już wyszedł. - to Zayn. Dziękuję Bogu za to, że mi go zesłał, za to, że nasz związek nie wypalił. Tylko za to mogę dziękować Bogu... Gdyby nie on już dawno podcięłabym sobie żyły, albo powiesiła się. Kłótnie, alkohol i te problemy, które są w mojej głowie mnie wykańczają.
- Chcę być sama... - wydukałam, szlochając cicho.
Słyszałam tylko, jak Malik wszystkich wyganiał, więc jak przestałam słyszeć te wszystkie dźwięki, odkryłam się, napotykając ciemne, prawie czarne, tęczówki chłopaka. Cały czas trzymał moją dłoń, dodając mi tym otuchy.
- Chciałam być sama... - wyszeptałam, odwracając wzrok od niego.
- Nie zostawię, Cię... - chwycił mnir za policzki, zmuszając, żebym na niego spojrzała.
- Poradzę sobie...
- Gdyby nie ja możliwe, że nikt by Cię nie znalazł...
- Co się stało ze mną?! - zapytałam, pospiesznie.
- Jak to? To nie pamiętasz?! - spojrzał na mnie oburzony. Zapamiętałam wszystko z tamtego wieczora... To, jak Harry mną pomiatał, to jak płakałam, to jak mnie niszczył... Chcę tylko usłyszeć to od niego i modlić się, żeby tamten dzień okazał się jednym wielkim snem...
- Nie... - odpowiedziałam.
Nim się obejrzałam, Zayn skończył opowiadać. Nie mam pojęcia, skąd on to wszystko wie, ale podejrzewam, że Harry mu to powiedział. Cudownie się czuję... Do chłopaka przyszedł sms, który był do mnie. Chwyciłam komórkę Zayna i zobaczyłam numer Oksany i wiadomość o treści:
"Wiem, co się stało... Jest mi strasznie przykro. Jak się czujesz? :("
Dotarło do mnie, że odkąd zostałam sama z Zaynem on gładzi mnie po dłoni, dodając mi tym otuchy.
Odpisałam:
"Czuję się dobrze! :) Nie przejmuj się, nie zależy mi.na nim. Tozwykły duek. :3"
Mimo, że tak na prawdę umieram. W tej chwili ginie każda cząstka mnie. Od stóp po głowę...
- Tlen! - krzyczały dwie kobiety: jedna starsza, druga wyglądała na około 20 lat.
Nim się obejrzałam, moje powieki mimowolnie opadły, zakrywając świat.
Gdy krzyki ucichły nie słyszałam nic, prócz szeptów i szlochów, które, jak mniemam, należały do mojej przyjaciółki. Oksany? Tak, Oksany...
(...)
Obudziły mnie trzaski. Otworzyłam powieki, które ważyły tonę i zauważyłam Oksanę, Zayna, Nialla, Jaymiego i... Harry. Co on tu robi?!
Zaraz... Co ja tu robię?! Jak to się stało, że wylądowałam w szpitalu? Jestem w szpitalu, prawda?
Pamiętam wszystko, co się wczoraj, chyba wczoraj, stało. To, jak Harry do mnie przyszedł, pokłóciliśmy się. Nawrzeszczał mi okropnych słów w twarz, a teraz ma jebaną czelność siedzieć tu z moimi prawdziwymi znajomymi.
Zerwałam się, sprawiając, że przyciągnęłam ich uwagę. Moje plecy... Mój biedny kręgosłup. Moja głowa... Jezu. Teraz żałuję, że dałam jakikolwiek znak życia.
- Jak się czujesz?! - zalały mnie "troskliwe" pytania wszystkich. Wszystkich, oprócz niego.
- Wyjdź... - wypowiedziałam, dławiąc się powietrzem. Moje płuca nie pracują prawidłowo. To głupie...
- Co powiedziałaś? - zapytał Zayn, gładząc w tej chwili moją dłoń.
- Wyjdź. - powtórzyłam z trudem. - Stąd. - zachłysnęłam się powietrzem, wypuszczając je ze świstem. - Harry... - spojrzał się na mnie złowrogo.
Spojrzenia wszystkich skierowane zostały w stronę Stylesa. Opadłam z braku sił na szpitalne łóżko.
- Nie. - syknął chłopak.
- Wyjdź stąd, Harry... - poprosił go Zayn.
- Nie.
- Wyjdź stąd, kurwa!! - krzyknął, przez co inni pacjenci spojrzeli w jego stronę. Ukryłam swoją twarz pod kołdrą, żeby nikt nie widział, że płaczę.
Jestem słaba.
Kurwa...
Nienawidzę siebie, nienawidzę życia, nienawidzę Harry'ego, nienawidzę Anglii.
Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę... Kuźwa...
Nie chcę już płakać... Chcę do domu, do Irlandii, chcę do brata, do cioci, do mojej starej szkoły.
Chcę żyć normalnie. Nie chcę psychiatryka, nie chcę pić, nie chcę płakać, nie chcę krzyczeć... Chcę tylko, żeby moje życie wróciło z powrotem.
- Laura... - ktoś próbował zabrać ze mnie kołdrę, ale nie dawałam za wygraną. - Proszę.... Już wyszedł. - to Zayn. Dziękuję Bogu za to, że mi go zesłał, za to, że nasz związek nie wypalił. Tylko za to mogę dziękować Bogu... Gdyby nie on już dawno podcięłabym sobie żyły, albo powiesiła się. Kłótnie, alkohol i te problemy, które są w mojej głowie mnie wykańczają.
- Chcę być sama... - wydukałam, szlochając cicho.
Słyszałam tylko, jak Malik wszystkich wyganiał, więc jak przestałam słyszeć te wszystkie dźwięki, odkryłam się, napotykając ciemne, prawie czarne, tęczówki chłopaka. Cały czas trzymał moją dłoń, dodając mi tym otuchy.
- Chciałam być sama... - wyszeptałam, odwracając wzrok od niego.
- Nie zostawię, Cię... - chwycił mnir za policzki, zmuszając, żebym na niego spojrzała.
- Poradzę sobie...
- Gdyby nie ja możliwe, że nikt by Cię nie znalazł...
- Co się stało ze mną?! - zapytałam, pospiesznie.
- Jak to? To nie pamiętasz?! - spojrzał na mnie oburzony. Zapamiętałam wszystko z tamtego wieczora... To, jak Harry mną pomiatał, to jak płakałam, to jak mnie niszczył... Chcę tylko usłyszeć to od niego i modlić się, żeby tamten dzień okazał się jednym wielkim snem...
- Nie... - odpowiedziałam.
Nim się obejrzałam, Zayn skończył opowiadać. Nie mam pojęcia, skąd on to wszystko wie, ale podejrzewam, że Harry mu to powiedział. Cudownie się czuję... Do chłopaka przyszedł sms, który był do mnie. Chwyciłam komórkę Zayna i zobaczyłam numer Oksany i wiadomość o treści:
"Wiem, co się stało... Jest mi strasznie przykro. Jak się czujesz? :("
Dotarło do mnie, że odkąd zostałam sama z Zaynem on gładzi mnie po dłoni, dodając mi tym otuchy.
Odpisałam:
"Czuję się dobrze! :) Nie przejmuj się, nie zależy mi.na nim. Tozwykły duek. :3"
Mimo, że tak na prawdę umieram. W tej chwili ginie każda cząstka mnie. Od stóp po głowę...
Minął tydzień od mojego wyjścia ze szpitala. Nie wróciłam do Harry'ego, tylko postanowiłam, że zostanę w Londynie. Poznałam mamę Victorii, która zaproponowała mi, żebym zamieszkała z nimi. Po długich namowach Rudej, zgodziłam się. Dwa dni temu pojechałam z Zaynem na jeden dzień do Holmes Chapel, pożegnać się i zabrać trochę swoich rzeczy.
Poznałam rudą piękność, jak i resztę jej znajomych i, szczerze mówiąc, czuję, że jesteśmy identyczni charakterami. Wszyscy się rozumiemy, ale najlepiej z Vici i Dawidem. Jesteśmy jedną duszą w trzech ciałach. Boże....
Wczoraj założyłam swój internetowy pamiętnik. Muszę się w jakiś sposób komuś zwierzać, więc czemu by nie pamiętnik?
Dzisiaj wieczorem dodam pierwszy wpis.
Nie chodzę do szkoły, bo już są wakacje. Całymi dniami potrafię przeleżeć w łóżku z Rudą i Dawidem. Normalnie. Leżymy i gapimy się w sufit.
Aktualnie jest godzina 22:23. To chyba idealna pora na mój pierwszy wpis, czyż nie?
Poznałam rudą piękność, jak i resztę jej znajomych i, szczerze mówiąc, czuję, że jesteśmy identyczni charakterami. Wszyscy się rozumiemy, ale najlepiej z Vici i Dawidem. Jesteśmy jedną duszą w trzech ciałach. Boże....
Wczoraj założyłam swój internetowy pamiętnik. Muszę się w jakiś sposób komuś zwierzać, więc czemu by nie pamiętnik?
Dzisiaj wieczorem dodam pierwszy wpis.
Nie chodzę do szkoły, bo już są wakacje. Całymi dniami potrafię przeleżeć w łóżku z Rudą i Dawidem. Normalnie. Leżymy i gapimy się w sufit.
Aktualnie jest godzina 22:23. To chyba idealna pora na mój pierwszy wpis, czyż nie?
"Too... Hej?
Nazywam się Laura. Mam 17 lat i marzę o zostaniu weterynarzem. Kocham zwierzęta, muzykę, Katy Perry. KatyCat jestem od jakichś dwóch lat, ale jak na mnie (osobę, które zmieniała style muzyczne 19 razy na miesiąc) to cud.
Nie chcę się rozpisywać o mnie, lecz o moich uczuciach.
Około tydzień temu wyszłam ze szpitala po omdleniu. Stwierdzili, że mam nerwicę. Przepisali mi jakieś białe, małe tabletki, które mają mi podobno pomóc, ale gówno prawda... Wciąż się denerwuje - o nic.
Dzisiaj nie robiłam nic, prócz spoglądania w ekran komórki, gapienia się w sufit i słuchania muzyki.
Czuję się , jak psychol...
Boję się wyjść z domu, bo mogę go spotkać. Nie chcę znowu płakać... Tym razem nie zniosłabym tego bólu. Kocham tego gnojka, jak cholera, ale nie zaufam mu na nowo.
Kiedy Victoria, moja... Przyjaciółka? Chyba mogę ją tak nazwać... Kiedy Vici wychodzi z domu, zostaję kompletnie sama, gdyż jej Mama pracuje. Mogę wtedy swobodnie płakać. Wylewam swoje łzy w poduszkę.
Aaa. Zapomniałam. Mieszkam z Victorią i jej mamą, ponieważ nie chcę wracać do Holmes Chapel, nie chcę go oglądać...
Wracając do mojego jakże cudownego dnia...
Vici ciągnęła mnie na dwór, ale stwierdziłam, że nie wychodzę. Czuję się jak gówno.... Dosłownie.
Odkąd moja Mama nie "odeszła" nie płakałam tyle razy dziennie, ani nie myślałam o samobójstwie....
Boże. Potrzebuję psychologa...
Dzięki za wytrwanie.
Wasza Laura."
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 23:10. Taka krótka notka, a zajęła mi tyle czasu.
Zdałam sobie sprawę, że na prawdę potrzebuje psychologa...
(...)
- Wstawaj! - usłyszałam czyjeś krzyki, przez co zerwałam się na równe nogi.
- Kurwa... - syknęłam niezadowolona, opadając na łóżko. Nagle po pokoju rozległy się głośne i niekontrolowane śmiechu Dawida i Victorii. Nienawidzę ich, na prawdę...
- Idziemy na miasto! Rusz tą swoją spasioną dupę! - wrzeszczała Vici.
- Skończ, proszę... Ja chcę spać... - błagałam, odrywając swoją głowę puchatą poduszką.
- Nie?! - pisnęła, rzucając się na mnie. Momentalnie z moich ust wydobył się krzyk przerażenia.
- Już! Zejdź. Dajcie mi 10 minut na ogarnięcie... - westchnęłam zrezygnowana i zwlekłam się z łóżka, za którym już tęsknię.
Nazywam się Laura. Mam 17 lat i marzę o zostaniu weterynarzem. Kocham zwierzęta, muzykę, Katy Perry. KatyCat jestem od jakichś dwóch lat, ale jak na mnie (osobę, które zmieniała style muzyczne 19 razy na miesiąc) to cud.
Nie chcę się rozpisywać o mnie, lecz o moich uczuciach.
Około tydzień temu wyszłam ze szpitala po omdleniu. Stwierdzili, że mam nerwicę. Przepisali mi jakieś białe, małe tabletki, które mają mi podobno pomóc, ale gówno prawda... Wciąż się denerwuje - o nic.
Dzisiaj nie robiłam nic, prócz spoglądania w ekran komórki, gapienia się w sufit i słuchania muzyki.
Czuję się , jak psychol...
Boję się wyjść z domu, bo mogę go spotkać. Nie chcę znowu płakać... Tym razem nie zniosłabym tego bólu. Kocham tego gnojka, jak cholera, ale nie zaufam mu na nowo.
Kiedy Victoria, moja... Przyjaciółka? Chyba mogę ją tak nazwać... Kiedy Vici wychodzi z domu, zostaję kompletnie sama, gdyż jej Mama pracuje. Mogę wtedy swobodnie płakać. Wylewam swoje łzy w poduszkę.
Aaa. Zapomniałam. Mieszkam z Victorią i jej mamą, ponieważ nie chcę wracać do Holmes Chapel, nie chcę go oglądać...
Wracając do mojego jakże cudownego dnia...
Vici ciągnęła mnie na dwór, ale stwierdziłam, że nie wychodzę. Czuję się jak gówno.... Dosłownie.
Odkąd moja Mama nie "odeszła" nie płakałam tyle razy dziennie, ani nie myślałam o samobójstwie....
Boże. Potrzebuję psychologa...
Dzięki za wytrwanie.
Wasza Laura."
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 23:10. Taka krótka notka, a zajęła mi tyle czasu.
Zdałam sobie sprawę, że na prawdę potrzebuje psychologa...
(...)
- Wstawaj! - usłyszałam czyjeś krzyki, przez co zerwałam się na równe nogi.
- Kurwa... - syknęłam niezadowolona, opadając na łóżko. Nagle po pokoju rozległy się głośne i niekontrolowane śmiechu Dawida i Victorii. Nienawidzę ich, na prawdę...
- Idziemy na miasto! Rusz tą swoją spasioną dupę! - wrzeszczała Vici.
- Skończ, proszę... Ja chcę spać... - błagałam, odrywając swoją głowę puchatą poduszką.
- Nie?! - pisnęła, rzucając się na mnie. Momentalnie z moich ust wydobył się krzyk przerażenia.
- Już! Zejdź. Dajcie mi 10 minut na ogarnięcie... - westchnęłam zrezygnowana i zwlekłam się z łóżka, za którym już tęsknię.
Nałożyłam szybki i delikatny makijaż, po czym ekspresowo ubrałam się w zwykłą beżową sukienkę i czarne balerinki, natomiast włosy spięłam w wysokiego kucyka.
- Gdzie idziemy? - zapytałam, gdy opuściliśmy dom Rudej.
- Najpierw na chwilę do Dawida, do domu.. - odpowiedziała na wydechu.- Po co?
- Muszę wziąć listę zakupów od mamy. - wywrócił oczami, co spowodowało mimowolny śmiech u mnie.
Razem z brunetem zrobiłyśmy szybkie zakupy, które odnieśliśmy jego mamie.
- To gdzie teraz? - zapytałam.
- Emm... - Dawid spojrzał porozumiewawczo na Vici, która mrugnęła do niego prawym okiem. Coś tu nie tak..
- Do McDonalda... - odpowiedziała śmiało ruda dziewczyna.
Szybko doszliśmy na miejsce. Zajęłam miejsce, żeby oni mogli e spokoju pójść złożyć zamówienie. Wyjęłam swój telefon z kieszeni, po czym pogrążyłam się w czytaniu opowiadania. Gdy nagle ktoś chwycił mnie za dłoń, podskoczyłam na miejscu, trafiając na znane mi już ciemne tęczówki. 2 tygodnie nie widziałam tych pięknych oczu. Zayn. Co on tutaj robi?
- Malik... - szepnęłam, zdziwiona.
- Jak się czujesz, Mała? - uśmiechnął się do mnie radośnie. Nim zdążyłam mu odpowiedzieć, wstałam i rzuciłam mu się na szyję. Chłopak Na całe szczęście nie stracił równowagi, tylko zacisnął swoje silne ramię wokół mojej talii.
Miłość jest jak poparzenie - ból znika, ale świadomość zostaje do końca... Na refleksję mi się zebrało.
- Tęskniłam. - wyszeptałam między pocałunkami, które składałam kolejno na jego policzkach, czole, nosie i szyi.
- Ja też, nawet bardzo...
- Cieszę się, że tu jesteś. Nie mogę w to uwierzyć. Jesteś takim moim małym szczęściem, ponieważ zawsze mi pomagasz, cokolwiek by się nie działo Ty mnie... Po prostu kochasz. Dziękuję Ci za to.. - wypowiedziałam powoli i wyraźnie każde słowo, po czym otarłam wierzchem dłoni pojedynczą łzę.
- Kocham... - spojrzał mi prosto w oczy i wszystko zrozumiałam.
On kochał mnie od samego początku... Kochał mnie, gdy byliśmy razem, kochał mnie, gdy się kłóciliśmy, kocha mnie teraz, gdy się przyjaźnimy.
- Ja Ciebie też kocham... - powoli i niepewnie zbliżyłam do niego swoją twarz, złączając nasze usta w jedno.
Przez moje ciało przechodziły, znane mi już ciarki, ale inne niż te, gdy całowałam Harry'ego... Słabsze. Nie ma tego ognia...
- Ooo... Kawaii! - krzyknęła Victoria. Momentalnie odsunęłam się od Mulata, chowając twarz w dłoniach. Głupie rumieńce...
- Dlaczego nie będziecie razem? - zapytał Dawid, gdy już wszyscy usiedliśmy przy jednym stoliku.
- Przyjaźnimy się... - wyszeptałam niepewnie.
- No i?! - zakpiła Ruda. Wywróciłam oczami, wpychając jedną frytkę do ust.
- Nie rozmawiajmy na ten temat. - odezwał się Malik. Nagle poczułam, jak pod stołem chwyta moją dłoń i splata nasze palce. Uśmiecham się pod nosem, pochłaniając dalej jedzenie.
- Gdzie idziemy? - zapytałam, gdy opuściliśmy dom Rudej.
- Najpierw na chwilę do Dawida, do domu.. - odpowiedziała na wydechu.- Po co?
- Muszę wziąć listę zakupów od mamy. - wywrócił oczami, co spowodowało mimowolny śmiech u mnie.
Razem z brunetem zrobiłyśmy szybkie zakupy, które odnieśliśmy jego mamie.
- To gdzie teraz? - zapytałam.
- Emm... - Dawid spojrzał porozumiewawczo na Vici, która mrugnęła do niego prawym okiem. Coś tu nie tak..
- Do McDonalda... - odpowiedziała śmiało ruda dziewczyna.
Szybko doszliśmy na miejsce. Zajęłam miejsce, żeby oni mogli e spokoju pójść złożyć zamówienie. Wyjęłam swój telefon z kieszeni, po czym pogrążyłam się w czytaniu opowiadania. Gdy nagle ktoś chwycił mnie za dłoń, podskoczyłam na miejscu, trafiając na znane mi już ciemne tęczówki. 2 tygodnie nie widziałam tych pięknych oczu. Zayn. Co on tutaj robi?
- Malik... - szepnęłam, zdziwiona.
- Jak się czujesz, Mała? - uśmiechnął się do mnie radośnie. Nim zdążyłam mu odpowiedzieć, wstałam i rzuciłam mu się na szyję. Chłopak Na całe szczęście nie stracił równowagi, tylko zacisnął swoje silne ramię wokół mojej talii.
Miłość jest jak poparzenie - ból znika, ale świadomość zostaje do końca... Na refleksję mi się zebrało.
- Tęskniłam. - wyszeptałam między pocałunkami, które składałam kolejno na jego policzkach, czole, nosie i szyi.
- Ja też, nawet bardzo...
- Cieszę się, że tu jesteś. Nie mogę w to uwierzyć. Jesteś takim moim małym szczęściem, ponieważ zawsze mi pomagasz, cokolwiek by się nie działo Ty mnie... Po prostu kochasz. Dziękuję Ci za to.. - wypowiedziałam powoli i wyraźnie każde słowo, po czym otarłam wierzchem dłoni pojedynczą łzę.
- Kocham... - spojrzał mi prosto w oczy i wszystko zrozumiałam.
On kochał mnie od samego początku... Kochał mnie, gdy byliśmy razem, kochał mnie, gdy się kłóciliśmy, kocha mnie teraz, gdy się przyjaźnimy.
- Ja Ciebie też kocham... - powoli i niepewnie zbliżyłam do niego swoją twarz, złączając nasze usta w jedno.
Przez moje ciało przechodziły, znane mi już ciarki, ale inne niż te, gdy całowałam Harry'ego... Słabsze. Nie ma tego ognia...
- Ooo... Kawaii! - krzyknęła Victoria. Momentalnie odsunęłam się od Mulata, chowając twarz w dłoniach. Głupie rumieńce...
- Dlaczego nie będziecie razem? - zapytał Dawid, gdy już wszyscy usiedliśmy przy jednym stoliku.
- Przyjaźnimy się... - wyszeptałam niepewnie.
- No i?! - zakpiła Ruda. Wywróciłam oczami, wpychając jedną frytkę do ust.
- Nie rozmawiajmy na ten temat. - odezwał się Malik. Nagle poczułam, jak pod stołem chwyta moją dłoń i splata nasze palce. Uśmiecham się pod nosem, pochłaniając dalej jedzenie.
Victoria zaprosiła Zayna do siebie. Co prawda Dawida też, ale nie miał czasu, bo musiał do mamy pójść, pomóc jej. Usiedliśmy w trójkę na naszym łóżku, nie odzywając się.
- Victoria! - krzyknęła jej mama. - Idź kupić sól! - Ruda leniwie wstała i wyszła bez słowa.
Teraz dopiero odczułam tę niezręczną ciszę między mną a Zaynem. W pewnym momencie wstałam i chciałam wyjść, ale chwycił mój nadgarstek, lekko mną szarpnął tak, że wylądowałam na jego kolanach i wbił się w moje usta.
Zatracając się w poczuciu radości, jaką mi dawał, oplotłam jego szyję swoimi chudymi rękami.
- Zayn... - przerwałam, wracając do rzeczywistości. Nie mogę się z nim całować, wiedząc, co nas łączyło.
- Shh... Potrzebuję Cię, Laura... Proszę.... - ostatnie słowo wypowiedział tak wolno, że pogubiłam się w swoich myślach. Gdy skinęłam głową, przeniósł swoje pocałunki z moich ust do szyi. Wciągnęłam nachalnie powietrze, wplatając palce w jego wyżelowane włosy i ciągnąc za ich końce. Czułam, jak Malik co chwilę ściska mnie w talii. Widzę, że powstrzymuje się przed ściągnięcia ze mnie ubrania, ale... Nie musi, ponieważ to ja sama zdjęłam swoją koszulkę.
- Laura... - sapnął, oddychając łapczywie. - Zaraz Vici wróci... - wydukał. Kompletnie o niej zapomniałam.
Wyjęłam telefon i napisałam, żeby nie wracała szybko, co zajarzyła i poszła do Loren. Otarłam się swoimi pośladkami o krocze Mulata, przez co syknął i wbił się w moje usta. Dłonie przeniósł na moje piersi, które lekko ugniatał. Z mojego gardła wydostał się niekontrolowany jęk, który przypominał bardziej odgłos osła...
- Nie zostawiaj mnie już, nigdy... - wyszeptał między pocałunkami.
- Nie zostawię... - odpowiedziałam, bez namysłu.
Żałuję, że robię mu nadzieję mimo,.że jestem pewna, że nie będę z nim... Chcę odskocznii. Wiem, że to w pewnym sensie samolubne, ale Harry... Kocham go i wreszcie mogę to przyznać przed samą sobą, ale nie teraz przed Zaynem.
Jestem suką...
(...)
Gdy zostałam sama, bo Zayn musiał wracać, a Vici stwierdziła, że zostaje u Loren na noc postanowiłam napisać coś w moim pamiętniku...
- Victoria! - krzyknęła jej mama. - Idź kupić sól! - Ruda leniwie wstała i wyszła bez słowa.
Teraz dopiero odczułam tę niezręczną ciszę między mną a Zaynem. W pewnym momencie wstałam i chciałam wyjść, ale chwycił mój nadgarstek, lekko mną szarpnął tak, że wylądowałam na jego kolanach i wbił się w moje usta.
Zatracając się w poczuciu radości, jaką mi dawał, oplotłam jego szyję swoimi chudymi rękami.
- Zayn... - przerwałam, wracając do rzeczywistości. Nie mogę się z nim całować, wiedząc, co nas łączyło.
- Shh... Potrzebuję Cię, Laura... Proszę.... - ostatnie słowo wypowiedział tak wolno, że pogubiłam się w swoich myślach. Gdy skinęłam głową, przeniósł swoje pocałunki z moich ust do szyi. Wciągnęłam nachalnie powietrze, wplatając palce w jego wyżelowane włosy i ciągnąc za ich końce. Czułam, jak Malik co chwilę ściska mnie w talii. Widzę, że powstrzymuje się przed ściągnięcia ze mnie ubrania, ale... Nie musi, ponieważ to ja sama zdjęłam swoją koszulkę.
- Laura... - sapnął, oddychając łapczywie. - Zaraz Vici wróci... - wydukał. Kompletnie o niej zapomniałam.
Wyjęłam telefon i napisałam, żeby nie wracała szybko, co zajarzyła i poszła do Loren. Otarłam się swoimi pośladkami o krocze Mulata, przez co syknął i wbił się w moje usta. Dłonie przeniósł na moje piersi, które lekko ugniatał. Z mojego gardła wydostał się niekontrolowany jęk, który przypominał bardziej odgłos osła...
- Nie zostawiaj mnie już, nigdy... - wyszeptał między pocałunkami.
- Nie zostawię... - odpowiedziałam, bez namysłu.
Żałuję, że robię mu nadzieję mimo,.że jestem pewna, że nie będę z nim... Chcę odskocznii. Wiem, że to w pewnym sensie samolubne, ale Harry... Kocham go i wreszcie mogę to przyznać przed samą sobą, ale nie teraz przed Zaynem.
Jestem suką...
(...)
Gdy zostałam sama, bo Zayn musiał wracać, a Vici stwierdziła, że zostaje u Loren na noc postanowiłam napisać coś w moim pamiętniku...
#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#
Jejkuu cudoo😍 kocham!!! Dawaj next! Weny! ❤ Zayn+Laura 💝
OdpowiedzUsuńCudo *.* wiedziałam że Zayan nadal coś czuje do Laury ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na NEXTA
Next <3
OdpowiedzUsuń