niedziela, 31 maja 2015

Rozdział 27.

Muzyka do rozdziału:
*Sarsa - Naucz mnie
*Ola - Obok mnie
*Ola - Lepszy świat
*Honorata Skarbek - Damy radę
(Mam fazę na polskie piosenki, wybaczcie...)
Hej.
To znowu ja! Cieszycie się?
Hehehe, wątpię...
Jestem mega szczęśliwa.
Victoria i Dawid zaprosili mojego najlepszego przyjaciela do Londynu, jako niespodziankę dla mnie.
Zobaczyłam go po tak długim czasie. Niby dwa tygodnie to nic, ale dla nas - wieczność.
Przestraszył mnie w McDonaldzie, kiedy Vici i Dawid poszli złożyć zamówienie na nasze jedzenie.
Jak go zobaczyłam, moje serce stanęło.
Na prawdę Tęskniłam.
Tylko on mi został...
Aaa...
Zapomniałam o najlepszym!
Potem poszliśmy do Victorii, tylko Dawid nie mógł.
Aaa. Ruda musiała potem pójść do sklepu, dlatego zostałam SAM NA SAM z Zaynem.
To było krępujące...
Doszło do pocałunku, tak...
Robię mu nadzieję, mimo, że dobrze wiem, że z nim nie będę...
Jestem egoistką.
Samolubna.
Chamska.
Wredna.
Jestem suką...
Nie powinnam istnieć. Powinnam zginąć, nienawidzę siebie, na prawdę...
To, Co mu robię jest okropne, a przecież przyjaźnimy się.
On mnie kocha, dlatego pozwala mi na to wszstko...
Pozwala mi siebie zabijać.
Laura
Nim się obejrzałam, do domu wparowała Victoria. Była zdyszana. Ciekawe, co ją o tej godzinie przywołało, skoro miała nocować u Loren.
- Laura! - krzyknęła, rzucając się na kolana przede mnie.
- Boże, co jest?! - jej płacz spowodował, że zaczęłam się bać.
- Dawid kazał mi nie informować Cię z racji, że masz nerwicę, ale... Musisz wiedzieć! - pisnęła.
- Gadaj, o co chodzi?! - warknęłam, odwracając wzrok od jej zapłakanych oczu. Czuję, że w moich płucach brakuje tlenu, a serce przyśpiesza bicie. Znowu to samo. Staram się unormować oddech, żeby dziewczyna tego nie zauważyła.
- Jest impreza u Chada... Dawid na nią poszedł, ale nie chciał Ci mówić. Ja też teraz tam byłam. Wszyscy byli; Loren, Maja, Dylan, Chad i Dawid... - wydukała, trzęsąc się. - Przyszedł też Zayn.
- W co on się, kurwa, wpakował?! - krzyknęłam, zrywając się na równe nogi. Wiem, jaka będzie odpowiedź, ale cały czas wierzę, że Vici powie coś innego.
- On... On... - zaczęła się jąkać. - Przedawkował... Dosłownie. Powiedział, że chce się zabić. Czytał podobno Twój pamiętnik... Nałykał się tabletek, wypił za dużo. Próbowaliśmy z nim rozmawiać, bo każdy się przeraził, a... Ale on zabrał nóż i... I... Zamknął się w kiblu... - wydukała, dusząc się powietrzem i łzami.
Nie.
Nie.
Nie.
Nie.
Nie.
Nie.
Kurwa...
W dość krótkim czasie dotarłyśmy taksówką do domu Chada, gdzie muzyka ucichła. Podejrzewam, że dużo osób zmyło się, żeby nie było, że mieli coś wspólnego ze stanem w jakim jest Zayn.
Wbiegam po schodach, prawie SIĘ przewracając przez zamazany od łez obraz. Zauważam na korytarzu Dawida, Chada, Loren, Maję i Dylana pod jednymi drzwiami. Biegnę do nich i wpadam przypadkiem na chłopaka z grzywką.
- Zayn się zamknął w...
- Wiem wszystko. - przerwałam pospiesznie Dawidowi i zaczęłam uderzać w drzwi. Nikt mi nie odpowiadał.
- Jeszcze 30 minut przed Twoim przyjazdem odpowiadał nam... - westchnęła Maja.
Nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam krzyczeć i uderzać w drzwi. Nie hamowałam już swoich łez, tylko pozwoliłam im płynąć w dół. Opadłam na kolana uderzając pięścią w drzwi za którymi był Malik. Żywy albo nie...
- Proszę... Zabiję się, jak to zrobiłeś. Nie poradzę sobie bez Ciebie. Kocham Cię... Jesteś dla mnie wszystkim... Jesteś moim Słońcem, moją nadzieją. Harry to dupek, wiem. Cały czas mi to mówiłeś, ale... Zakochałam się... Nie będę z Tobą, bo nie chcę Cię ranić, a wiem, że zranię... - szlochałam.
Wokół mnie zebrała się spora grupka ludzi, którzy tylko się patrzyli, albo kręcili filmiki. Cudownie, kurwa...
Nagle z tłumu przepchała się Vici.
- Wypierdalajcie mi stąd! - krzyczała, wyrzucając wszystkich z domu Chada. O dziwo, posłuchali się.
- Zayn, błagam... - jęczałam załamana.
*1 godzina później*
Zayn dalej się nie odezwał. Brak jakiejkolwiek oznaki życia. Poszłam do kuchni zwilżyć usta, ale zauważyłam duży nóż kuchenny, który przyciągnął moją uwagę. Wrzuciłam go do torebki i wróciłam pod drzwi łazienki.
Zauważyłam, że siedzę pod nimi sama. Nie chcę sobie nic robić, ale... Czuję się, jak gówno. Zayn był mój i to wystarczająca wymówka. Wyjęłam srebrny przedmiot z torby i zerknęłam na niego.
- Ciebie nie ma, więc mnie też! - krzyknęłam, przykładając go do nadgarstka. Nagle w moją stronę zaczęła biec Vici z Dawidem.
- Laura! Nie rób tego! - krzyczeli na zmianę.
Z mojego gardła wydostawały się krzyki porażki i załamania psychicznego połączone z głośnym szlochem. Cała się trzęsłam i nie mogłam ogarnąć.
Spojrzałam na to, co sobie zrobiłam. Po mojej ręce zaczęła spływać krew, czy coś czerwonego... Zaczęłam głośniej krzyczeć, aż nagle... Kolejna rana, i kolejna, i kolejna...
Odpłynęłam w chwili, gdy ktoś się na mnie rzucił, wytrącając mi nóż z dłoni. Chwytając mnie za tył głowy, zmusił, żebym się w niego wtuliła.
Zayn.
Żyje.
Z niedowierzaniem wtuliłam się w niego, płacząc.
- Nie rób tego więcej... - wyszeptał.
(...)
Obudziła mnie Mama Victorii, która wychodziła do pracy. Nie specjalnie, po prostu otwierała drzwi, które trochę skrzypią.
Rozejrzałam się wokoło, zauważając Zayna wtulonego we mnie. Obejmował swoim silnym ramieniem moją talię.
Na jego nadgarstku widniał biały z czerwonymi zaschniętymi plamami bandaż.
Ooo. Ja także mam taki na swojej ręce.
- Przepraszam... - podskoczyłam w miejscu, słysząc jego głos.
Jednak nie odpowiedziałam, tylko ułożyłam swoją dłoń na jego.
Kocham go...
Tak samo kocham Harry'ego.
Ale w tym problem, że to nie ta sama miłość.
- Wiem, że nie śpisz... - mruknął.
- Nie zostawiaj mnie... Nie teraz. Proszę... - wydukałam, czując, że łzy napływają do moich oczu.
- Nie pozwolę, żebyś jeszcze Kiedyś  płakała. - otarł kciukiem jedną łzę, gdy na niego spojrzałam.
- Zayn..
- Hmm?
- Pokażesz mi? - zapytałam niepewnie.
Czułam jak gwałtownie nabiera powietrza do ust, ale i tak się podnosi i powoli odwija bandaż.
To, Co zobaczyłam, wryło mnie w.podłogę...
Wyglądało to mniej więcej tak:
L.M.
--   --
--   --
--   --
--   --
--   --
--   --
--   --
--   --
--   --
Moje inicjały i 18 ran - Laura Mai 18 (lat). Ja pierdolę...
- Pokaż, ile masz ran... - zakomunikował, zakładając bandaż.
- Nie Chcę....
- Ja Ci pokazałem...
Przejechał ostrożnie palcami po moich świeżych i głębokich ranach.
- Dlaczego doprowadziłeś się do takiego stanu? - zapytałam po chwili, leżąc na jego ramieniu, podczas gdy on palił papierosa.
- Załamałem się...
- Nie wiedziałam, że jesteś wrażliwy... - westchnęłam smutna.
- Nie jestem. Kocham Cię, Laura.. - po raz pierwszy wyznał mi to z taką lekkością. Boże... Traktuje go, jak brata, przyjaciela, nie mogę z nim być. Harry'ego kocham. Tego dupka...
- Ja Ciebie też... - a mimo wszystko powiedziałam to.
Jestem fałszywa.
Jebana suka.
*Miesiąc Później*
Już miesiąc wakacji za mną. Postanowiłam, że wrócę do Holmes Chapel, żeby pójść na wczesne studia, a nie zdawać drugiej liceum kolejny raz, co jest bez sensu.
Wyjaśniłam sobie wszystko z Zaynem i próbowałam namówić go, żeby nie zrywał z Cassidy, ale zrobił to. Jako wymówkę powiedział, że mnie kocha. Ughh!
Zatrzymaliśmy się przed willą Stylesa i ze spowolnieniem ruszyłam do wejścia. Boję się, jak cholera..
Na moim nadgarstku widnieją spore blizny, które długo ze mną będą, bo aż do końca moich dni.
Dowiedziałam się, że Oksana i Niall wyprowadzili się do Mullingar, do Irlandii.
Napisała mi jednego smsa, w którym mnie obraziła i powiedziała, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego... Okej. Ja w sumie też nie chcę jej znać. Jest fałszywa i przez cały czas miała mnie w dupie.
Od razu powitała mnie Emilly i Liam, który przestał zadawać się ze swoim kuzynem. Tak, chodzi mi o Luka. Ja też nie wiedziałam, że są rodziną, spokojnie...
- Jak się czujesz? - zapytała brunetka.
- Bardzo dobrze. A Ty? - uściskałam ją, kierując się do "swojego" pokoju wraz z nią.
- Też. - uśmiechnęła się radośnie. Rzuciłam torbę na podłogę, ponieważ Zayn zawołał mnie na dół, dlatego tam zeszłam.
Zastygłam, gdy zobaczyłam w salonie Stylesa.
- Hejka... - szepnęłam, patrząc w jego oczy. Kątem widziałam, że Zayn mnie obserwuje.
- Cześć. - odpowiedział Harry. Jego wzrok powędrował do mojejn odkrytej ręki, gdzie widniały spore blizny.
- Jedziemy gdzieś? - zapytałam Malika, chowając rękę za sobą.
- Nie mogę teraz. Może jutro. - puścił mi oczko i wyszedł, zostawiając mnie samą.
- Pocięłaś się. - syknął, podchodząc do mnie.
- Nie.. - westchnęłam. - Odejdź ode mnie. - warknęłam.
- Pokaż rękę... - wyszeptał. W jego oczach widziałam troskę... Nie. Nie dam się znowu omotać.
- Po co Ci to?!
- Chcę zobaczyć, ile rzeczy zrobiłem, które Cię zraniły...
- C... Co?! - pisnęłam, próbując się odsunąć, ale zablokował mnie swoimi ustami.
**H**
Miesiąc.
Jeden, jebany miesiąc...
Myślałem, że mnie coś strzeli.
Miesiąc bez niej był najgorszym czasem w moim życiu.
Co się ze mną dzieje?!
Szczerze?
Nawet nie sypiałem z laskami, bo myślałem o niej...
O tym, co jej zrobiłem.
A teraz te blizny.
Kurwa.
Widać, że sama je sobie zrobiła!
Ciekawe, czy rzeczywiście Ja jestem powodem.
Jeżeli by tak było chciałbym zrobić wszystko, żeby jej to wynagrodzić.
Luke to ciota...
Odpuścił mi po tej całej akcji i od tamtej pory nie mieliśmy kontaktu, z czego jestem mega zadowolony.
- Kochasz mnie? - zapytałem stanowczo.
- Harry...
- Odpowiedz.
- Jesteś śmieszny... - słyszałem, że śmieje się nerwowo.
- Proszę....
- Dobrze wiesz, że tak, więc po co Ci to?! - burknęła chamsko.
- Zależy mi na Tobie...
- Nie mydl.
- Prawdę mówię! - krzyknąłem.
- Nie, Harry. Nie mówisz prawdy.
- Przez cały ten, jebany miesiąc nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Wpierdoliłem jakiemuś chłopakowi, bo obrażał jakąś Laurę, co z tego, że nie mówił, kurwa, o Tobie. - powiedziałem na jednym wydechu. Dziewczyna wpatrywała się w moje oczy z dziwną nieufnością i... Smutkiem.
Zawiodłem ją...
- Harry... - przełożyła swoją malutką dłoń do mojego policzka, ale nie dotknęła go, dlatego chwyciłem jej rękę i umieściłem na nim.
- Zraniłem Cię, wiem o tym, ale... Kurwa... - syknąłem, zamykając oczy.
- Skończ. - burknęła, wymijając mnie, ale w odpowiednim momencie chwyciłem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do swojego torsu.
- Co mam zrobić, żebyś mi zaufała? Znowu...
- Dałam Ci już wystarczająco dużo szans. Nie chcę się znowu załamać przez Ciebie... - wyszeptała. Założyłem kosmyk jej włosów za ucho, przez co zachwiała się na nogach.
- Nie zranię Cię.... Obiecuję.
**L**
Wpatruję się w jego oczy z żalem. Jestem wściekła a zarazem czuję, że chcę go przytulić i całować jego usta przez cały wieczór.
- Nie wierzę Ci już... - tak dużo kosztuje mnie powstrzymywanie uczuć.
- Uwierz. Laura... - w jego głosie słychać smutek i pożądanie, którego teraz słyszeć nie chciałam.
- Boję się...
- Błagam. Nie zrobię Ci więcej krzywdy... - Błaga.
- Ostatnia szansa, Styles. - burknęłam szybko, nie patrząc na niego.
Co ja robię?!
#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

3 komentarze:

  1. OMG cudooo czekam na next 😍❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się z kim w końcu Laura będzie tak na dłużej xD Czekam na NEXTA ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest piękne dzisiaj znalazłam tego bloga i przeczytałam całego nie mogąc się od niego oderwać. Jesteś cudowna. Piszesz tak że pare razy miałam łzy w oczach WOW

    OdpowiedzUsuń