czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 25.

Muzyka do rozdziału:
*Rihanna - Four Five Seconds
*Rihanna - Unfaithful
*Jason Derulo - Want To Want Me
*Simple Plan - Summer Paradise

Obudziła mnie wibracja. Wyjęłam telefon z kieszeni, a na jego ekranie widniał napis "Jaymi".
- Tak? - odebrałam.
- Hej, Laura! Jak się czujesz? - zapytał pospiesznie.
- Bardzo dobrze. Postanowiłam zrobić sobie małe wakacje od Holmes Chapel. - westchnęłam do telefonu.
- Ooo! To świetnie!
- A jak u Ciebie, Jaymi? - zapytałam, uśmiechając się pod nosem.
- Powiem Ci... - przerwał. W tle słyszałam głosy jakiejś dziewczyny. Jay wspominał, że ma siostrę, więc to na pewno ona. - Powiem Ci, że wszystko dobrze. Siostra ciągnie mnie na piknik. - zaśmiał się. Bingoo!
- To może zadzwoń później? - zaproponowałam.
- Zadzwonię. Obiecuję.
Wymieniliśmy jeszcze "Pa" i rozłączyłam się. Rzuciłam telefon na sofę, kierując się w stronę łazienki.
Mam dużo pieniędzy, a moim marzeniem było wylądować na London Eye. Takie bzdety z dzieciństwa.
Zmyłam makijaż, po czym wskoczyłam pod hotelowy prysznic. Woda przyjemnie obmywała moje ciało. Już przynajmniej nie czułam na nim gorącego dotyku Stylesa. Ughh! Chyba nigdy nie pozbędę się go z głowy.... Boję się, co będzie później...
Nałożyłam delikatny makijaż, po czym wyjęłam ubrania z walizki. Postawiłam na czarne obcisłe rurki, luźną bluzę, która wygląda, jak męska i białe Supry. Do tego przyczepiłam do spodni szelki, które swobodnie zwisały przy moich nogach.
Poprawiłam włosy, ostatni raz zerkając na lustro. Chwyciłam torebkę, do której wrzuciłam telefon, portfel, chusteczki i klucze pokojowe.  Na ulicy zatrzymałam taksówkę, która zawiozła mnie pod London Eye. Nie zdziwiłam się, gdy zobaczyłam strasznie długą kolejkę do kasy. Stanęłam na samym jej końcu (przede mną było około 50 osób)... Postoje sobie trochę.
(...)
Niby kolejka maleje, ale cały czas jest ogromna. Poczułam, jak ktoś chwyta mnie za ramię. Odwróciłam się, żeby spojrzeć na rudowłosą dziewczynę.
- Ty jesteś Laura? - zapytała swoim cieniutkim głosem.
- Taak, a coś się stało? - uniosłam lewą brew ku górze.
- Nie sądziłam, że Cię tu spotkam! - pisnęła, przytulając mnie.
- Znamy się?!
- Oo. Zapomniałam! - zaśmiała się ruda dziewczyna. - Jestem Victoria!
- Nic mi to nie mówi... - syknęłam.
- Jestem przyjaciółką Harry'ego i Zayna. - zachichotała..
- Ahaa... - westchnęłam, odwracając wzrok od niej.
- Opowiadali mi dużo o Tobie, a Harry powiedział, że mamy podobne charaktery! - pisnęła, uderzając w dłonie.
- To... Fajnie?
- Raczej tak! Poznamy się. - uśmiechnęła się, ukazując swoje dołeczki w policzkach.
- Miło mi Cię poznać. - zachichotałam.
- Chodź! Poznasz resztę! - zakomunikowała, ciągnąc mnie za dłoń.
- Kogo?! - syknęłam, ulegając jej sile. Zatrzymała się obok grupki ludzi stojącej niedaleko kasy.
- Ejj! Pamiętacie Laurę? - zapytała, przepychając się do środka.
- Styles wspominał.
- Znalazłam Ją! - Victoria zawołała mnie, przez co podeszłam bliżej.
- Jestem Loren. - przedstawiła mi się czarnowłosa piękność.
- Maja. - blondwłosa, szczupła dziewczyna wyciągnęła w moją stronę swoją opaloną dłoń, którą uścisnęłam.
- Chad. - zaśmiał się pewien blondyn.
- Dylan. - uśmiechnął się, przygryzając wargę brunet.
- Jeszcze Dawid się gdzieś zapodział. - Victoria wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Wy wszyscy jesteście przyjaciółmi Stylesa? - na mojej twarzy powstał pewnego rodzaju grymas, gdy wszyscy przytaknęli. Raczej się nie zaprzyjaźnimy.
- Co mnie ominęło? - do "kręgu" wpadł wysoki brunet z grzywką, która sterczała w przypadkowy sposób.
- Znalazłam Laurę... - zaśmiała się ruda dziewczyna.
- Zaraz. - przerwał, bodajże Chad. - Ty nie mieszkasz z Harrym?
- Mieszkam.... - szepnęłam. - Ale trochę miałam go dość. - uśmiechnęłam się szeroko.
- On każdego wnerwia, spokojnie. - Dawid wywrócił oczami, nie unikając wpatrywania się we mnie.
(...)
Zajęłam miejsce obok Dawida w osobnym wagoniku, ponieważ w jednym jest 5 miejsc, akurat: Loren, Maja, Chad, Dylan i Victoria.
- Nadal nie rozumiem... - przerwał niemiłą ciszę. - Jak mogłaś wytrzymać z Harrym? - zaśmiał się.
- Sama się zastanawiam nad tym faktem. - wywróciłam oczami, chichocząc pod nosem.
Po krótkiej rozmowie z Dawidem o Irlandii, London Eye się "ruszył". Nasz wagonik "leciał" co raz to wyżej. Wyjrzałam za barierkę i przeraziłam się wysokości, na której się znajdowałam.
Zgaduje, że na ten widok moja cera przybrała kolor mąki, a ręce zaczęły dygotać ze strachu.
- Wszystko w porządku? - zapytał troskliwym głosem Dawid.
- Wysoko... - westchnęłam, powoli wypuszczając powietrze z ust.
- Masz lęk wysokości?! - syknął, zdziwiony.
- N.... Nie wiem. - szepnęłam, zasłaniając twarz dłońmi. Boję się. Mam lęk wysokości, tak.... Ale jakoś nigdy tego nie odczuwałam. Nie, aż tak!
- Po co tu wsiadłaś? - zapytał, gdy nie mogłam złapać powietrza, bo ze stresu moje płuca się zaciskały.
- To było moje marzenie, jak mieszkałam w Irlandii. - odpowiedziałam, dusząc się powietrzem.
- Nic Ci nie będzie. Spokojnie.... - uśmiechnął się, dodając mi tym otuchy.
(...)
- O. Mój. Boże! - pisnęłam, wpadając na Victorię i resztę.
- Podobało Ci się? - zapytała Maja.
- Było cudownie! Cały Londyn z góry. - zachichotałam.
- Pijesz? - zapytał Chad. Moje mięśnie się napięły, a ja nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
- T... Tak. - uśmiechnęłam się krzywo.
- Mam nadzieję, że nie tak, jak Harry. - westchnęła Maja.
- Niee, no co Ty. - zaśmiałam się nerwowo. Jezuu. Umarłam!
Victoria zaprosiła mnie do swojego mieszkania, a z racji, że ma 17 lat - mieszka ze swoją Mamą. Zaprosiła też innych, lecz nie za bardzo mogli z powodu szkoły. Zgodził się tylko Dawid.
- Mamo! Przeprowadziłam znajomych! - krzyknęła ruda dziewczyna, zamykając swój pokój, do którego weszłam.
- Siadaj. - uśmiechnęła się do mnie. Skinęłam głową i Zajęłam miejsce na jej łóżku, obok bruneta.
Rozejrzałam się po pokoju, w którym się znajdowałam. Ściany były koloru szarego, obrazy były w czerni i bieli z elementami różu. Na ścianach wisiały do połowy pozrywane i zniszczone plakaty różnych wykonawców. Od Katy Perry po Nirvane.
- Zaraz! - pisnęłam. - Skąd znacie Harry'ego, skoro mieszkacie w Londynie?! - zapytałam, po długiej chwili, unosząc lewą brew ku górze.
- Ja poznałem go na imprezie. - zaśmiał się Dawid.
- Ja dzięki Dawidowi. - Victoria wskazała ruchem ręką na Dawida.
- A reszta? Maja, Chad, Dylan? Loren?
- Emmm.... - głos zabrała ruda dziewczyna. - Chad poznał go w liceum. Maja, chyba w sklepie.
- Loren poznała dzięki mnie, a Dylan dzięki Loren. - zaśmiał się brunet.
- Aha... - wydukałam, cicho.
(...)
Mama Victorii przyniosła nam miskę ostrych chipsów i sok jabłkowy, oraz trzy szklanki.
- Co robimy? - zapytał Dawid, zgarniając garść chipsów.
- Nie Mam zielonego pojęcia. - westchnęła Ruda.
- A Ty, co chcesz robić? - zwrócił się do mnie.
- Nie wiem.... - uśmiechnęłam się na widok, jak Dawid zgarniał grzywkę do tyłu.
Po kilku minutach postanowiliśmy, że wyjdziemy na miasto. Dawid i Victoria zapewniali mnie, że Londyn o późnej godzinie jest piękny, więc chciałam sama to stwierdzić. Poprawiłam moje szelki, które zdążyły się poplątać.
- Mamo. Wrócę za jakąś godzinkę! Idę pokazać Nowej Londyn. - Ruda ucałowała matkę w policzek, po czym całą trójką opuściliśmy jej mieszkanie.
Od razu, gdy znalazłam się na dworze zauważyłam, że na prawdę jest pięknie. Wysokie budynki rozświetlały niebo, a czarne latarnie - ulice i chodnik. Podbiegłam do jednej fontanny, nabrałam trochę wody na złożone dłonie i, odwracając się, ochlapałam Victorię, która zaczęła się głośno śmiać.
- Pożałujesz tego! - krzyknęła, nie zwracając uwagi na późną godzinę. Podeszła do fontanny, nabrała wody i.... Zorientowałam się, że chce mnie oblać, więc zaczęłam uciekać, a ona mnie gonić. W końcu udało jej się. Moje włosy były wilgotne. Na moje szczęście dużo wody uciekło jej podczas biegania.
- Dawidku.... - uśmiechnęła się do niego Victoria.
- Hmm?
- Chodź tu na chwilę. - wiem, co Vici kombinuje, ale nie chcę tego mówić. Będzie niezły ubaw.
- Już. - schował telefon do kieszeni i zbliżył się do rudej, czyli zbliżył się do fontanny.
Stanął przy samych kamieniach, które ogradzały fontannę, a Victoria za nim. Dotknęła lekko jego pleców, a gdy chciała wziąść zamach, żeby go wepchnąć.... Dawid posunął się i Vici wylądowała w wodzie.
- Dawid! Kurwa! Wiem, gdzie mieszkasz!! - krzyczała.
- Przypadkiem.... - zachichotał. Stanęłam z boku i zaczęłam skakać ze śmiechu. Dosłownie.
- Nie śmiej się! - krzyknęła Vici, dusząc się powietrzem. - Dawid... - spojrzeli oboje na mnie, a ja się przeraziłam. Chłopak zaczął zbliżać się w moją stronę.
- Nie.... - pisnęłam, uciekając. Biegłam ile sił w nogach, ale po kilku minutach Dawid i tak mnie złapał. Owinął swoje silne ramiona wokół mojej talii, obracając mnie twarzą do niego i unosząc wysoko. Śmiałam się głośno, po czym uniosłam nogi wysoko.
- Słodko razem wyglądacie. - Victoria ułożyła dłonie pod brodą na znak, że rozmyśla.
- Ha. Ha. Ha. Zabawna jesteś. - wywróciłam oczami. Spojrzałam na ramiona Dawida, które cały czas spoczywały na mojej talii.
- Taka prawda! Ja Was jeszcze połączę! - pisnęła ruda, wychodząc z fontanny, do której cudem nie trafiłam.
- Dawid... - jęknęłam. - Puść mnie, proszę.... - wydukałam. Chwilę patrzył na mnie, po czym uwolnił mnie ze swojego uścisku. Miło jest czuć dotyk kogoś, kto nie przypomina w żadnym stopniu Zayna ani Harry'ego.
- Ojj wątpię, Rudzielcu. - brunet podszedł do dziewczyny, zarzucając na jej ramiona swoją bluzę. - Jak będziesz chora Twoja mama mnie ukatrupi. - uśmiechnął się krzywo.
- Jakiś Ty romantyczny. - Ruda wywróciła oczami na znak irytacji.
(...)
Po zjedzonej "kolacji" w Nando's postanowiłam, że lepiej będzie, jak wrócę już do hotelu.
- Gdzie idziesz? - zapytał brunet, gdy wstałam od stołu.
- Wracam do hotelu. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Nie będziesz spać w hotelu! - pisnęła Vici.
- Będę....
- Może ze mną zamieszkasz? - zaproponowała.
- Niee... Dziękuję, ale nie trzeba. - odpowiedziałam szybko i zniknęłam z lokalu.
Ku mojemu zdzwiwieniu restauracja była niedaleko hotelu, w którym opłaciłam pokój. Wjechałam na odpowiednie piętro, po czym nogi same poniosły mnie do pokoju. Z trudem wepchnęłam kluczyk do tzw. "dziurki", ale o dziwo... Drzwi były otwarte.
Zaczęłam modlić się w duchu, żeby to była obsługa hotelowa. Światła były wszędzie zgaszone oprócz malutkiej sypialni, do której się udałam.
- H... Harry! - krzyknęłam, otwierając najszerzej oczy ze zdziwienia. Stał oparty plecami o jedną ze ścian. Moją uwagę przykuło coś innego. Jego kłykcie były popękane i widniała na nich zaschnięta krew. Bił się. Znowu...
- Twierdziłaś, że Cię nie znajdę? - zapytał, śmiejąc się chamsko.
- A... Ale... Jak? - pisnęłam, wymachując kończynami górnymi. Harry wyjął coś z kieszeni, co przypominało ulotkę. Gdy wytężyłam wzrok zauważyłam, że to moja broszurka z hotelem w Londynie. Kuźwa....
- Upss. - rzucił ją na podłogę, a ja zaczęłam się stresować. Poznałam to dzięki mokrym od potu dłonią i drgawką.
- O Co Ci chodzi? - zapytałam, spoglądając zrezygnowana.
- O nic, Skarbie... - uśmiechnął się przelotnie.
- Nie nazywaj mnie tak.... - burknęłam pod nosem.
- Przecież podobam Ci się, Misiaczku...
- Podobał mi się normalny Harry, a nie to gówno, które stoi przede mną! - krzyknęłam, tupiąc lewą nogą, jak małe dziecko.
- Podobała Ci się podrobiona wersja mnie? Na prawdę uważasz, że mógłbym się aż tak zmienić? - zauważył, że nie odpowiadam, więc kontynuował. - Zrezygnować z seksownych panienek na każdą noc? Stać się miłym? Zrezygnować z zielska i wódki?! - moja szczęka już dawno leżała na podłodze. W przenośni, oczywiście. - Jeżeli Tak myślisz, to jesteś ostro pierdolnięta.
- Przestań! - pisnęłam, opadając z braku sił na kolana. - Po prostu, przestań.... - wyszeptałam, trzymając w sobie miliony emocji, które cisnęły się do moich oczu.
- Mam rację?
- Jesteś dwulicowy... - wydukałam.
- Teraz to dusza zauważyła? - zarechotał.
- Przyjechałeś tu, żeby mi to powiedzieć? - spojrzałam kątem oka, na jego chamski uśmieszek.
- Raczej. Nie fatygowałbym się do kogoś takiego, jak Ty. - wywrócił oczami i, zostawiając mnie samą, wyszedł. Tak z dupy.
Przyjechał.
Zniszczył.
Pojechał.
**H**
Zapakowałem swoje cztery litery do samochodu. Konkretnie do Audi R8. Znając Laurę - będzie płakać. Znowu. I to przeze mnie. Po co ja się zgodziłem na układ Luka i jego bandy? Zniszczyłem kolejną dziewczynę, tylko tym razem minimalnie mi na niej zależało.
- Czego?! - warknąłen do telefonu.
- Grzeczniej, bo nie ręczę za siebie. - udało mi się usłyszeć fałszywy uśmiech Luka.
- Co? - wywróciłem oczami.
- Załatwione?
- Tak. Siedzi na podłodze i płacze... - przełknąłem niekontorowanie ślinę ze stresu.
- Jestem z Ciebie dumny po raz pierwszy, odkąd pierwszy raz zajarałeś. - wywróciłem oczami i rozłączyłem się.
Ciarki przechodziły przez moje naprężone ciało za każdym razem, gdy pomyślałem o Laurze - o tym, co jej zrobiłem.
Zależy mi na niej, owszem, ale nic z tego nie wyjdzie. Od czasu do czasu mogą być jakieś macanki i te sprawy, ale nic poza. Traktuje ją bardziej, jak zabawkę, jak kogoś, na kim mogę się wyżyć i wyszaleć. Fajnie jest mieć taką osobę... Może to płytkie, ale pomyślcie. Możesz się z nią zabawić, gdy masz ochotę, możesz zwyzywać, kiedy chcesz, możesz ranić, a ona nic, bo Cię kocha. Ja tak mam z Laurą. Ona mnie kocha, a ja mam ją w dupie... Przykre.
**L**
Do tej pory nie potrafię podnieść się z podłogi. Coś mnie trzyma, coś boli. Nie wierzę, że Harry mnie tak potraktował. Przecież... Byłam przy nim w szpitalu, gdy nie miał nikogo. Na litość Boską! Dziękował mi za obecność! To takie zagmatwane. Nie chcę już tak żyć. Nie z nim. Chcę wrócić do czasów, gdy nie znałam nikogo z Anglii, a moje stosunki z bratem były cudowne.
Właśnie...
Kasper. Dawno z nim nie rozmawiałam. Przyznaję, że przez urok i wdzięk Harry'ego zapomniałam o swoich najbliższych. O osobach, które zawsze były przy mnie, mianowicie Kasper, Oksana i.... Choć trudno to przyznać - ciocia Amma też się w to wlicza. Pomogła mi przecież z alkoholizmem.
(...)
Po jakiejś godzinie ruszyłam się z miejsca i z bólem w klatce piersiowej, który z każdym moim krokiem się nasilał, podeszłam do lodówki, z której wyjęłam piwo. Muszę...
Przelałam napój do szklanki, po czym usiadłam w "salonie" i upiłam łyk. Smakowało inaczej.... Zazwyczaj piłam wódkę, może dlatego...
Nie ważne....
Wracając do tematu lokowatego chłopaka. Nadal nie mogę się pozbierać. Nie sądziłam, że jest aż takim dupkiem, żeby tak mną pomiatać!
Próbowałam wstać z miejsca i pójść przespać się z dzisiejszym dniem, ale zamiast tego - upadłam, zwijając się z bólu. Kłuje mnie w "sercu". Aaa! Nie mogę oddychać, blokuje mnie. Pomocy...
P.O.M.O.C.Y
Po....
**H**
Nareszcie Holmes Chapel. Ughh... Musiałem jechać do Laury... To takie zrąbane.
Wszedłem do domu, rzucając się na sofę. Chwyciłem pilot od telewizora.
- Umm... Harry... - podeszła po cichu Oksana.
- Hmm?
- Nie znalazłeś Laury? - zapytała. Zauważyłem, że miała napuchnięte powieki od płaczu.
- Nie, a co?
- Nie odbiera połączeń ode mnie ani Zayna. Nawet jej ciocia dzwoniła, bo ją poprosiłam. - pisnęła, siadając obok na fotelu.
- Przykro mi... - westchnąłem, wlepiając wzrok w ekran telewizora.
(...)
- Styles! - obudziło mnie czyjeś darcie ryja.
- Kurwa! Czego?! - wrzasnąłem.
- Byłeś u Laury! - przez moje myśli przeszło wszystko, co teraz się wydarzy.... Nie fajnie będzie.
- Popierdoliło Cię? - zerwałem się na równe nogi, żeby zobaczyć Malika, Horana i... Jaymi. Co on tu robi?! Ja pierdolę....
- Ona jest w Londynie. - zakomunikował Jaymi.
- Ja nic o tym nie wiem!
- Nie kłam, kurwa! Byłeś u niej! Luke mi powiedział! - wrzasnął tym razem Horan.
- Nawet gdyby, to co?! Nic jej nie zrobiłem. - wywróciłem oczami. Po chwili ciszy do pokoju wparowała trzęsąca się Emilly.
- Dzwoniłam do Dawida i... Poszedł do niej, a.... - zatrzymała się. - Leżała na podłodze.... N... Nie wiadomo, co z nią. Zadzwonił po karetkę. - pisnęła zdenerwowana.
Kurwa...
Zabiłem ją?!

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

(Heej. Cieszę się, że niektórzy z Was wytrwali w tej ciszy z mojej strony. Musiałam poprawić oceny. Teraz już rozdziały będą reguarnie co 2-3 dni :))

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 24.

Rozdział zawiera sceny erotyczne. Czytasz na własną odpowiedzialność!

Muzyka do rozdziału:
*Taylor Swift - Holy Ground
*One Direction - Diana
* Omi - Cheerleader
*Katy Perry - Double Rainbow

Nie mogłam uwierzyć, że powiedziałam to... Przez tyle lat trzymałam to w sobie. Unikałam jakichkolwiek tematów dotyczących moich rodziców, a teraz powiedziałam to tak sobie. Na wydechu. Jakby to nic nie znaczyło...
- Ja... - jąknął.
- Nie mów nic... - syknęłam. - Chyba wrócę do domu.
- Odwiozę Cię... - zakomunikował.
- Sama wrócę.
- Odwiozę Cię i nie kłóć się! - warknął, zły.
(...)
Cała droga samochodem minęła nam w ciszy. Tylko, że tym razem ta cisza była przepełniona emocjami. Głównie złością, troską, obawą... Niby nic nie mówimy, a wiemy wszystko, co myślimy.
To chore!
Harry otworzył drzwi do naszego domu.
- Nikogo nie ma? - zapytałam, wchodząc do środka.
- Jest Oksana, Emilly i teraz też my. - odpowiedział, rzucając kluczami na szafkę w korytarzu.
- Idę spać. - westchnęłam, kierując się w stronę schodów.
Słyszałam ciężkie a zarazem delikatne kroki Stylesa za mną, który szedł bez słowa.
Wdrapałam się z trudem na samą górę, na piętro, gdzie znajduje się mój i Oksany pokój. Stanęłam przed drzwiami, a gdy poczułam jego ciepłą, dużą dłoń na swojej talii, odruchowo podskoczyłam.
- Przepraszam... - wyszeptał wprost, do mojego ucha.
- Zamknij się.
- Nie mogę, Laura.... - westchnął, błądząc dłonią po moim brzuchu. - Nie miałem pojęcia....
- Nikt nie miał. - mimo mojego przyspieszonego oddechu i bicia serca nie dawałam po sobie znaku radości, jaką sprawiał mi jego dotyk.
Zranił mnie... ZNOWU.
- Chcesz porozmawiać? - zaproponował, unosząc swoją brew ku górze.
- Nie. - syknęłam, zagryzając dolną wargę. Harry przesunął swoją dłoń na mój pośladek, który lekko ścisnął.
- Pomogę Ci... - mruknął swoim ochrypniętym głosem.
- Harry... - westchnęłam. Poczułam, jak moje policzki stają się gorące, a w mojej głowie powstaje pustka. Nic prócz chęci Harry'ego....
- Laura.... - chłopak bez przerwy masował moje pośladki.
- Kurwa. Styles. Pocałuj mnie. - gwałtownie odwróciłam się do Harry'ego przodem, zarzucając mu ręce na szyję.
Harry mnie posłuchał.
W jednej sekundzie wbił się swoimi ustami w moje. Pchnął mnie na twarde drzwi, przez co syknęłam w jego usta.
- Wybacz... - wyszeptał, nie zaprzestając całowania mnie.
Nasze języki współgrały ze sobą w erotycznym tańcu. Stykały się ze sobą, przez co moje plecy co chwilę wyginały się w łuk.
- Chodź Do mnie.... - wymruczał, ciągnąc mnie za dłoń w stronę swojej sypialni.
Otworzył drzwi, wpychając moje małe ciałko do środka. Wróciliśmy do pocałunku, po czym Harry pchnął mnie lekko na łóżko. Uśmiechnęłam się, gdy sięgał do mojej koszulki, która po minucie leżała na podłodze. Styles przyglądał mi się z góry, oblizując swoją wargę, przez co zrobiło mi się głupio. Próbowałam zakryć się dłońmi, lecz on był szybszy i chwycił moje nadgarstki.
- Nie. - westchnął. Szybko przyłożył swoją dużą dłoń do mojej piersi, po czym nachalnie ją ścisnął. Powstrzymywałam się od wydania z siebie jęku, ale.... Nie udało mi się to. Harry zdjął ze mnie biustonosz i zaczął pieścić moje obydwie Tym razem piersi.
Z mojego gardła wydostał się niekontrolowany jęk, na co chłopak przycisnął swoje usta do jednej z moich piersi.
- Harry! - jęknęłam, przez co zassał lekko mój sutek.
- Co tu się kurwa dzieje? - zapytał ktoś, kto stał w progu drzwi.
Nie....
Niee...
Jezu. Jaki wstyd!
Harry szybko odwrócił się w stronę drzwi, cały czas siedząc na mnie orakiem. Zerknęłam kątem oka w tamtą stronę, zauważając cztery sylwetki w czym dwie należały do chłopaków.
- Laura. - pisnęła Oksana, wpatrując się z resztą na mnie.
- Harry. Zejdź ze mnie. - jęknęłam niezadowolona, a gdy się mnie posłuchał, szybko zakryłam swoje nagie piersi kołdrą.
**H**
Mogę się założyć, że Malik wszystkich zebrał, jak wrócił z Horanem z imprezy.
Nawet gdyby to nie uprawiałbym seksu z Laurą.
Poprostu Nie mogę i tyle...
- Chodź, Styles. - zawołał mnie Niall. Nie jest mi głupio. Wcale. Natomiast Laurze jest i to bardzo.
Wyszedłem na korytarz, gdzie stała cała czwórka znajomych: Emilly, Oksana, Niall i Zayn.
- Co Ty znowu odpierdalasz? - syknął blondyn.
- O Co chodzi?!
- Nie możesz się z nią pieprzyć!
- Nie miałem zamiaru! - krzyknąłem, machając rękami.
- Zawsze tak mówisz! - Niall zaczyna się na mnie wydzierać. Nienawidzę tego...
- Nie Chcę jej zranić.... Ona będzie cierpieć fizycznie jak i psychicznie przeze mnie! Wiem, jak było! - krzyknąłem, odwracając się.
Wróciłem do swojego pokoju, gdzie Laury już nie było....
Ciekawe, gdzie ona jest.
**L**
Odkąd jestem w Holmes Chapel przytrafiają mi się same problemy. Nie mam pojęcia, dlaczego...
Może dlatego, że zbliżyłam się do Harry'ego?
Na pewno dlatego...
Harry jest moim przeciwieństwem. Jest inny niż wszyscy. Jest popularny, błyskotliwy. Jest "panem". Dużo osób się go boi, a on tak porostu jest dla mnie miły i delikatny.
To nie może być przypadek.
Dlatego postanowiłam odizolować się od Holmes Chapel i postanowiłam, że wyjadę do Londynu. 
Nie wiem, dlaczego akurat tam, ale to przyszło mi pierwsze na myśl. Mam pewność, że nikt mnie tam nie będzie szukać.
Poszłam na przystanek, gdzie zatrzymują się busy wycieczkowe w tym też do Londynu. Zakupiłam jeden bilet i czekam. Usiadłam na ławce w ciemnej nocy.
(...)
Nim się obejrzałam, bus zatrzymał się przed moim nosem. Zapakowałam do niego swoje cztery litery (i walizkę), po czym oparłam głowę o szybę i, ignorując wibracje w kieszeni, pozwoliłam mojemu mózgowi na odpoczynek. Tak, usnęłam...
- Londyn! - obudziły mnie krzyki kierowcy. Przeciągnęłam się, leniwie podnosząc swój obolały tyłek z siedzenia.
Londyn.
Piękne miasto, nie powiem...
Postanowiłam, że rozejrzę się trochę po mieście. Zarezerwuje sobie pokój w hotelu i może pójdę coś zjeść, bo nocna jazda mnie wykończyła.
Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 13:02. Przecież to jest jeszcze rano, hallo!
Wywróciłam oczami i weszłam do pierwszej restauracji, jaką napotkałam.
Na moje szczęście nikogo w niej nie było. Zajęłam stolik przy oknie, a gdy podszedł do mnie kelner to złożyłam zamówienie, po czym wyjęłam książkę z torebki. Dokładnie to powieść Johna Greena "Gwiazd naszych wina".
Wkręciłam się w monotonne życie Hazel tak, że nie zwróciłam uwagi na pachnącą zupę, która stała na stole przede mną.
(...)
Londyn jest pięknym miastem, lecz tak samo deszczowym jak Holmes Chapel. Udałam się do pierwszego napotkanego przeze mnie hotelu, gdzie zarezerwowałam pokój, do którego się udałam. "Rzuciłam" swoją walizkę na podłogę, podchodząc do łóżka.
Nie poczułam, że jestem aż tak zmęczona (do teraz). Opadłam na beżową pościel, leżącą na mahoniowym łóżku.
Usnęłam...
**H**
Szczerze?!
Mam dość tej laski.
Myślałem, że będzie dla mnie wyzwaniem a okazała się taka jak reszta. Jeszcze to "uciekanie" przede mną. To takie dziecinne.
Po co zaczynałem się nią bawić?
A no tak sobie.
W każdej chwili mogę zadzwonić do Emilly czy nawet Elizabeth lub innych dziewczyn z Holmes Chapel na szybki numerek. Każda jest na mnie gotowa w każdym czasie, a ja wypatrzyłem sobie Laurę.
Takie dziecko, które tylko by płakało. Boże, jaka ona jest żałosna!
I ona myśli, że ja ją lubiłem?!
Pierdolę!
Zaraz wybuchnę śmiechem.
Nigdy jej nie lubiłem. Była dla mnie wrzodem na dupie (nieusuwalnym).
Postanowiłem pójść do Adama, Luka i Erica. Dawno mnie u nich nie było. Stęskniłem się... Ughh!
- Styles! - wyszczerzył się Adam, wpuszczając mnie do środka.
- Siema. - przybiłem piątkę z Lukiem i Ericiem, którzy po chwili, całą trójką, siedzieli obok mnie w salonie.
- Masz pieniądze? - rzucił Luke.
- Nie.
- Jak to?!
- Kurwa! Powiedziałem, że nie mam! - syknąłem, nie patrząc na żadnego.
- Pilnuj ukochanych Dziewczynek... - wyszeptał Adam, spoglądając na mnie.
- Właśnie. Gdzie nasza księżniczka, Laura? - wjebał się Eric.
- Nie wiem, ale zjebana jest. - zaśmiałem się, kiwając głową.
- Przeleciałeś ją?!
- Nieee... Ale nic tylko płacze, ucieka ode mnie i pcha się do mnie. - wywróciłem oczami. Laura jest zjebana. Nie cierpię jej...
- Jakby zaznała ostrego seksu ze Stylesem to by otrzeźwiała! - krzyknął Luke.
- Prędzej umarła... - odwróciłem się, żeby zobaczyć, kto to wypowiedział.
- Wypierdalaj, Malik! - burknąłem.
- Nie... On zostaje. Ma nam dużo do powiedzenia... - wtrącił Eric.
(...)
- Odpierdolcie się od niej. - gadał Malik.
- Zakochałeś się, Zayn?!
- Wal się! - odkrzyknął.
- Nic jej nie zrobimy... - westchnął Eric, uciszając nas.
- Jak to?! - zapytał, oburzony Luke.
- Normalnie. Zamknij się, Hemmings!
- Harry pamiętaj. Pieniądze za towar. - zakomunikował Adam. Skinąłem głową, nie zwracając uwagi na Malika.
- A Co do tej małej. Może ja pokaże jej, co to dobra zabawa... - zarechotał chamsko Luke.
- W jakim sensie? - Malik nerwowo przełknął ślinę.
- Zabawimy się trochę... - uśmiechnął się.
W jakie ja gówno się wpakowałem?! Kiedyś zadawałem się z tymi dupkami, bo byłem taki sam. Paliłem zielsko, wciągałem wszystko, co mieli. Do żył też wciskałem...
Wyrywałem dziewczyny na jedną noc tylko po to, żeby widzieć, jak cierpią...
Nie, jak dostają orgazmu...
Nie, jak śpią.
Tylko, Jak krzyczą z litości, jak krzyczą z bólu, jaki im sprawiam. Żeby widzieć, jak uciekają pod moim dotykiem. Żeby widzieć, jak w miejscu uderzenia powstaje siniak potem kolejny i kolejny....
Tak, to chore, ale to moje "upodobania" i mimo, że odizolowałem się w pewnym sensie od Luka, Erica i Adama, nie odizoluje się od przeszłości (i od seksu, ale shh).

#Jeżeli Przeczytałeś, Zostaw Komentarz#

(Mnie się osobiście rozdział nie podoba, a jakia jest wasza opinia? Wasze zdanie na temat 24?)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 23.

Muzyka do rozdziału:
*Taylor Swift - Everything Has changed
*One Direction - Best song ever
*Owl City - Fireflies
*One Direction - Story of my Life

(2 tygodnie później)
- Cieszysz się, że wychodzisz? - zapytałam Harry'ego, idąc z nim po wypis do lekarza.
- Bardzo. Miałem już tego dość. - wywrócił oczami, po czym zgarnął swoją idealną grzywkę do tyłu.
Harry ubrany był w białą koszulkę, czarne mega obcisłe spodnie i brązowe skórzane buty za kostkę.
Zapukałam do pokoju lekarskiego, gdzie przebywał Pan Grogen.
- Ja po wypis. - zakomunikował niegrzecznie Styles.
- Niech Pan na siebie uważa. - zaśmiał się facet, wręczając nam kartkę, wypis.
(...)
Usiadłam na tylnim siedzeniu za Harrym w samochodzie Zayna.
- Pijemy dzisiaj? - zażartował Mulat. - Mozemy. - odpowiedział Harry, na co dostał ode mnie w ramię.
- Nie możesz przemęczać ręki! - pisnęłam.
- Nic mi nie będzie. Możesz iść z nami, żeby mnie pilnować. - zaśmiał się, wpatrując we mnie.
- Żebyś wiedział, że pójdę. - zakomunikowałam, nie odwracając od niego wzrok.
- Laura... - wyszeptał Zayn, przerywając ciszę między mną a chłopakiem z lokami.
- Co?
- Nie możesz pić. - odnalazł mój wzrok w przednim lusterku samochodowym.
- Skończ. - syknęłam, wywracając oczami.
**H**
Nareszcie! Piątkowa impreza. Czekałem na to, odkąd dowiedziałem się, że operacja się udała.
Założyłem na siebie czarne spodnie z przetarciami na kolanach, czarną podkoszulkę, skórzaną kurtkę i białe Conversy. Włosy, jak zwykle, zaczesałem do tyłu.
- Idziesz?! - zawołałem Laurę, gdy wskazówka zegara zbliżała się do godziny 20.
- Chwilę! - krzyknęła z góry.
Boże. Ile można się ubierać?! No błagam Was...
Po kilku minutach zauważyłem ją na schodach. Ubrana była w dżinsowe spodenki, które podkreślały jej tyłek, białą koszulkę z odkrytym brzuchem, skórzaną kurtkę, czarne wełniane zakolanówki i białe botki na koturnie. W oczy rzucał się jej mocno ciemny makijaż.
- Seksownie wyglądasz. - przygryzłem swoją dolną warge, gdy zdałem sobie sprawę, że wypowiedziałem to na głos.
- Dziękuję.... - wyszeptała, rumieniąc się.
Kurwa! Styles! Ogarnij dupę... Nie możesz się do niej zbliżać, zniszczysz ją tak, jak inne swoje dziewczyny!
(...)
- Gdzie tym razem jest impreza? - zapytała cicho, przeglądając się w lusterku samochodu.
- Tym razem jest u Elizabeth. - burknąłem.
- Nie znam....
- Znasz. Fioletowowłosa. - spojrzałem na nią, a gdy sobie przypomniała, skinęła głową.
Reszta drogi minęła nam w ciszy. Żaden z nas nie chciał nic powiedzieć. Laura siedziała wpatrzona w krajobraz za szybą.
- Jesteśmy. - westchnąłem, po czym wysiadłem z samochodu. Dziewczyna zrobiła po chwili to samo i poprawiła swoje ubrania, na co wywróciłem oczami.
Bez rozglądania się po okolicy, czy Laura idzie za mną, wkroczyłem na terytorium Elizabeth. Po trawniku walało się pierdyliard jednorazowych kubeczków i najebanych ludzi. Drzwi wejściowe były otwarte, dlatego wszedłem przez nie do willi Elizabeth.
- Harry! - pisnęła fioletowowłosa.
- Hej. - uścisnąłem dziewczynę, wpatrując się w nią.
- Jak się czujesz? Nie sądziłam, że przyjdziecie. - nim się obejrzałem, Laura stała obok mnie.
- Dobrze. Przedwczoraj wyszedłem ze szpitala. - wywróciłem oczami.
- Napijecie się czegoś? - zaproponowała. Skinąłem głową, a gdy zerknąłem na Laurę, ona też poprosiła o alkohol.
**L**
Po dwóch drinkach zaczyna robić się wesoło. Kilka minut temu zdałam sobie sprawę, że Harry'ego nie ma ze mną.
Siedzę na sofie z kubeczkiem w dłoni, z którego upijam łyk napoju, który przyjemnie rozgrzewa mnie od środka. Cudowne uczucie....
- Laura?! - usłyszałam czyjś męski głos za mną, więc odwróciłam się, żeby ujrzeć chłopaka z brązowymi lokami i ciepłym uśmiechem. Jaymi.
- Heeej... - przeciągnęłam słowo.
- Jak tam u Ciebie?
- Dobrze. Nic się nie zmieniło, a u Ciebie? - założyłam nogę na nogę, nie odrywając wzroku od chłopaka.
- To samo. - zaśmiał się. - Sama jesteś?
- Z Harrym... Tylko, że nie wiem, gdzie jest. - wywróciłam oczami.
(...)
Po długiej rozmowie z Jaymim postanowiłam pójść do toalety, która znajduje się na piętrze. Elizabeth mi powiedziała.
Z trudem wdrapałam się po schodach, po czym skręciłam w lewo trafiając na drzwi od łazienki. Uchyliłam je i weszłam do środka. Chwyciłam się umywalki, spuszczając głowę.
Co ja ze sobą robię? Zawsze przegrywam z alkoholem. Nie umiem się powstrzymać. Ciągnie mnie do alkoholu, nie powiem, że nie... Ale... Ja.... Nie powinnam po niego sięgać. Nie chcę pójść znowu do psychiatryka. Nie chcę tego! Boję się. Cholernie boję się, że znowu mnie tam zamkną, że będę musiała siedzieć z tymi wszystkimi psycholami. Aaa!
Po moich policzkach sunęły łzy strachu. Boję się, jak cholera. W pewnym momencie ktoś uderzył w drzwi.
- Zajęte! - krzyknęłam.
- Kurwa! Laska. Wychodź! Muszę się odlać! - darł się pijany facet.
Przepchałam się przez drzwi, wpuszczając go do środka.
Mam dość. Idę się gdzieś położyć. Otworzyłam drzwi od jakiegoś pokoju, wchodząc do niego. Na moje szczęście nikogo w nim nie było. Zgaduje, że jest to coś w stylu salonu, albo biura, ponieważ nie ma tu łóżka.
Zwinęłam się w kłębek na puchatym dywanie, pocierając swoje ramiona, żeby zrobiło mi się cieplej.
- Nie będziesz spać na podłodze. Chodź. - z mojej drzemki wybudził mnie Harry.
- Gdzie idziemy? - mruknęłam, idąc za nim korytarzem.
- Do sypialni Elizabeth. - zakomunikował, ciągnąc mnie za rękę.
Usiadłam na miękkim łóżku, unikając wzroku Harry'ego. Wiem, że mój makijaż jest rozmazany od płaczu, dlatego nie chcę, żeby on to zobaczył.
- Co Ci? - syknął, siadając obok mnie.
- Nic.
- Widzę. Nie jestem aż taki głupi. - wywrócił oczami, wlepiając we mnie swoje spojrzenie.
- Nie chcę iść do psychiatryka.
- Dlaczego miałabyś iść do psychiatryka?! - Harry wybuchnął śmiechem, a ja zrozumiałam, że on na pewno nie wie o tym, że już tam byłam. W co ja się wpakowałam?!
- Nie Chcę znowu pójść do psychiatryka.... - wyszeptałam.
- Znowu?! - syknął, mrużąc powieki.
- Taaa.... - westchnęłam.
- Dlaczego byłaś w psychiatryku?! Ja pierdolę! - krzyknął, wstając z łóżka.
- Uspokój się, Harry. - pisnęłam, a gdy podniosłam się z materacu, momentalnie zachwiałam się na nogach.
- Usiądź. - warknął. Nie wiem, dlaczego się go posłuchałam, ale po sekundzie siedziałam przed chłopakiem.
- Nie wiem, o co się wściekasz, Misiu... - na prawdę alkohol mną zawładną, bo powiedziałam takie bzdety. Co on sobie teraz myśli?!
- Po pierwsze. - zaatakował mnie swoim szmaragdowym wzrokiem. - Nie masz żadnego jebanego prawa, żeby tak do mnie mówić! - wydarł się na mnie. Zauważyłam, że wszystkie jego mięśnie napinają się pod wpływem krzyków.
- Po drugie. Dlaczego byłaś w psychiatryku?! Przecież nie jesteś jakimś posranym psycholem! Wytłumacz mi to, Lau....
- Miałam problemy z alkoholizmem! Nie krzycz na mnie... - na ostatnim zdaniu głos mi się załamał. Powstrzymywałam łzy przed wydostaniem się na moje policzki. Nie chcę, żeby Harry znowu widział jak płaczę.
- Co kurwa?! - warknął na mnie.
- Możesz na mnie nie krzyczeć? - to bardziej zabrzmiało jak bałaganie, a nie rozkaz.
- Ale.... No kurwa. Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
- A Co Ci miałam powiedzieć?!
- Cokolwiek. - syknął, odwracając ode mnie swój wzrok.
Nienawidzę się z nim kłócić.
Mimo, że w moich żyłach płynie alkohol, wiem, co się szykuje...
- Miałam powiedzieć Ci w twarz, że zaczęłam chlać i zabrali mnie do psychiatryka?! Że potraktowali mnie jak cholernego psychola?! - krzyknęłam, ocierając swoje mokre od łez policzki.
- Tak.... Pomógłbym Ci. - spojrzał na mnie.
- Harry.... Ja Cię, kurwa proszę. Nie mydl mi oczy!
- Uspokój się! Dlaczego kurwa zaczęłaś pić?! To głupie!!! Byłaś małolatą, Ja pierdolę!
- Mój ojciec siedzi w więzieniu, a matka popełniła samobójstwo! - łzy sunęły po moich policzkach.
Nie Mam siły.
Dziwię się, że mu o tym powiedziałam, tylko on wie...

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

środa, 15 kwietnia 2015

Rozdział 22.

Muzyka do rozdziału:
*The Wanted - We own The Night
*Mitchel Musso - Let's make This Las 4 Ever
*Taylor Swift - I'd lie
*John Mayer ft. Katy Perry - Who You Love?

Obudziły mnie dzienne odwiedziny lekarzy i pielęgniarek.
- Pan Styles. - wyczytał lekarz. - Na salę operacyjną. - skinąłem głową do niego, nie odzywając się ani słowem. Nie ma Laury, co jest okropne... Dałem jej wczoraj po ambicji, wiem, ale... Ja zawsze tak robię. Jestem dupkiem i nigdy się nie zmienię.
Jeszcze fakt, że się we mnie zakochała daje mi po pysku...
- Widział Pan gdzieś Laurę? - zapytałem lekarza z nadzieją w głosie.
- Niestety. - wzruszył nasionami.
Dwie młode pielęgniarki odblokowały kółka mojego łóżka i wyjechały nim na korytarz.
Po kilkuminutowej jeździe na łóżku trafiłem na salę operacyjną.
Boję się jak cholera. Jeszcze nie ma nikogo.
A co jeżeli operacja się nie uda, a będę sam?!
Kurwaaa.... Nienawidzę siebie.
- Gotowy Pan jest? - zapytał lekarz prowadzący.
- T... Tak. - syknąłem, gdy w moją rękę wtopiła się igła od strzykawki.
- Dobranoc. - pomachała mi jedna z...
**L**
Obudziły mnie krople deszczu, które obijały się o okna. Cudownie... Wywróciłam oczami sama do siebie.
Miałam cudowny sen. Harry wyśmiał mnie za to, że mi się podoba.
Zaraz....
To nie był sen.
Pierdole... On ma dzisiaj operacje... Miałam być tam z nim. Obiecałam mu, jak i lekarzowi. Zerknęłam na zegarek i przeraziłam się.
Dziesięć minut temu zaczęła się pierwsza operacja. Przełknęłam głośno ślinę i bez chwili namysłu, pobiegłam się przebrać.
(...)
Pospiesznie założyłam nową czarną spódniczkę, nową koszulę w kropeczki i Air Maxy, oczywiście czarne. Nałożyłam szybki i delikatny makijaż, po czym zbiegłam na dół.
- Zayn! - pisnęłam, gdy zauważyłam go z Cassidy w kuchni.
- Ejj. Co jest?! - zapytał, zdenerwowany.
- Zawieź mnie do szpitala! Błagam Cię! - krzyczałam roztrzęsiona.
- Coś nie tak z Harrym? - zapytał, gdy trójką opuszczaliśmy dom.
- Prawdopodobnie trwa już operacja. - westchnęłam, a gdy zapięłam pasy, odjechaliśmy z piskiem opon.
Na szpitalnym parkingu byliśmy jakieś piętnaście minut później.
- Czekam tu! Biegnij! - krzyknął Zayn za mną, gdy wybiegłam z samochodu. Skierowałam się od radu do dużych drzwi wejściowych, a potem - do windy.
"Piętro piąte", na którym zatrzymałam się. Tutaj jest sala operacyjna. Podeszłam do informacji, gdzie siedziała starsza kobieta.
- Przepraszam. Chciałam się zapytać, gdzie odbywa się operacja Harry'ego Stylesa? - zapytałam drżącym głosem.
- Na końcu korytarza w lewo. - uśmiechnęła się do mnie, a ja szybko skierowałam się w wyznaczone miejsce.
(...)
Od około godziny siedzę pod wejściem na salę i nic. Ani lekarza, pielęgniarki.... Harry'ego.
Boję się o niego.
- Pani Mai. - usłyszałam za sobą głos lekarza prowadzącego.
- Jak Harry?! - pisnęłam, rzucając się na faceta.
- Wszystko poszło dobrze. Operacje się udały. - Pan Grogen poklepał mnie po ramieniu i zniknął za drzwiami wejściowymi na salę. 
Szok, który spowodował, że cała dygotałam, nie ustawał. W pewnym momencie wybiegły dwie pielęgniarki, które otworzyły drzwi na oścież. Lekarz i inna pielęgniarka wyjechali łóżkiem na kółkach, gdzie leżał Styles. Miał zamknięte oczy.
- Musimy go teraz wybudzić z narkozy. - lekarz chyba zauważył, że się trzęsę. Świetnie! Pewnie uważa mnie za alkoholiczkę albo wariata... Ughh.
**H**
- Niech Pan nie zamyka oczu! - słyszałem czyjeś krzyki, mimo mojego nieprzytomnego umysłu.
- Proszę Pana! - krzyczała jakaś kobieta. Uchyliłem powieki, po czym znowu opadły na moje oczy, jakby ważyły 100kg. 
Co się ze mną dzieje?! Dlaczego nie mogę otworzyć oczu? 
- Niech Pan nie śpi! Panie Styles! - krzyczał facet. Na siłę otworzyłem powieki, które cudem nie opadły. Zacząłem mrugać bardzo szybko i wiercić się.
- G... Gzie Jetem? - zajebiście. Nie mogę nic powiedzieć. Co sięze mną dzieje?!
- Operacje się udały. Nic Panu nie będzie. - uśmiechnął się do mnie starszy facet. Skinąłem nieświadomie głową, opierając się o miękką poduszkę, która pachniała bananami. Lubię banany i... Chcę spać.
**L**
Usiadłam na krześle przy miejscu, gdzie będzie stało łóżko Harry'ego. Jestem taka szczęśliwa, że wszystko jest okej. 
 Ale boję się cały czas.
Tylko tym razem tego, że wyśmieje mnie przed wszystkimi.
Podoba mi się! Tak, to prawda, ale ... To przecież widać było od naszego pierwszego pocałunku. Widać było, że nie jest mi obojętny.
 Moje rozmyślania przerwał trzask otwieranych drzwi przez które pielęgniarki wepchały łóżko, na którym leżał. Widziałam, że powoli przesuwa ręką, jakby nie mógł uwierzyć, że wszystko się udało.
- Dzięki, że jesteś... - tym tekstem wbił mnie w podłogę. Myślałam, że mnie nie widzi, ponieważ na cały czas opaskę na oczach (taką do snu). Uśmiechnęłam się pod nosem i ułożyłam swoją dłoń na jego.
(...)
 Nocowałam znowu na podłodze. Obudziły mnie śmiechy i szepty naszych znajomych; Oksany, Horana, Malika, Cassidy i Louisa, którzy przyszli w odwiedziny do Stylesa. 
- Wysypiasz się na podłodze? - zapytała zdziwiona przyjaciółka.
- Nie... Umieram z bólu pleców! - zaśmiałam się, mimo, że to prawda.
- Wszystko z nim dobrze? - zapytał Zayn, wskazując na Harry'ego.
- Tak... - westchnęłam, krzyżując nogi.
- Możemy porozmawiać na osobności. - Malik puścił mi oczko, na co wzruszyłam ramionami i wyszłam z nim.
- Co chcesz? - zapytałam, uśmiechając się.
- Kim dla siebie jesteśmy? - wypalił.
- Przyjaciółmi? - zakryłam swoje rumieńce dłońmi, na co Mulat się roześmiał.
- To dobrze, że też tak uważasz. Myślałem, że się ode mnie odsunęłaś. - zaprzeczyłam ruchami głowy i od razu wróciliśmy na salę.
- Zayn. - Cassidy uśmiechnęła się słodko do Malika, na co ten pocałował ją przelotnie w usta. Gratuluję jej cudownego chłopaka... Szkoda tylko, że mnie tak nie traktował, tylko zdradzał na prawo i lewo...
- Laura... - wymruczał Harry, przebudzając się. Podeszłam do niego i odruchowo chwyciłam jego dłoń, siadając na jego łóżku.
- Jak się czujesz? - wyszeptałam, uśmiechając się radośnie do niego.
- Jakbym zdechł. - na jego twarzy pojawił się lekki grymas, który przyprawił mnie o śmiech. - A Ty? 
- Bardzo dobrze.... Dlaczego miałabym się źle czuć? - zachichotałam, gdy zmarszczył nos.
- Przez to, co wczoraj się dowiedziałem. - westchnął tak cicho, że tylko ja z całego towarzystwa go usłyszałam. Dzięki Boże...
- Kiedy wychodzisz? Picie bez Ciebie to nie picie, Stary. - zaśmiał się Horan, po czym dołączył do niego Zayn, a ja, Oksana i Cassidy patrzyłyśmy się na nich, jakby uciekli z psychiatryka. 
- Ja też mam już tego dość, bez kitu... - Harry wywrócił efektownie oczami.
- Chcecie coś do jedzenia? - zapytała Cassidy, wstając z kolan Malika.
- Pójdę z Tobą! - uśmiechnęłam się do niej przyjacielsko, na co skinęła pewnie głową.
- Ja chcę picie! - krzyknął Horan za nami.
- Ja bułkę, jestem głodna. - zaśmiała się Oksana.
- A ja mogę jeść? - zapytał Styles.
- Tak... - odpowiedziałam, rumieniąc się, gdy nie odrywał ode mnie wzroku.
- Weź mi banana! - popatrzyłam na niego z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. On jest głupi!
Wsiadłam z Cassidy do windy, klikając przycisk "0".
- Ile znacie się z Zaynem? - zapytała, uśmiechając się do mnie uroczo.
- Oo... Kilka miesięcy w sumie... - skinęłam głową. Dużo czasu minęło odkąd wprowadziłam się do Harry'ego....
- Przyjaźnicie się?
- Tak... Blisko jesteśmy. - cieszę się, że mam takiego przyjaciela, jak Zayn... To, że nie wyszło nam w związku nie oznacza,że nie wyjdzie w przyjaźni. To są dwa różne uczucia...
- Zastanawiałam się, czy coś Was łączy po tym, jak zobaczyłam, że mu na Tobie zależy, ale zdałam sobie sprawę, że raczej nie... Powiedziałby mi... - jej wypowiedź trochę mnie zdziwiła. Dziwne, że Malik nie powiedział swojej dziewczynie, że byliśmy razem, ale.... Ja sama raczej nie powiedziałabym o tym swojemu chłopakowi... Naszego "spotykania" nie można nazwać związkiem. To było żałosne i oboje o tym wiemy.
- Poproszę banana, bułkę słodką i dwie wody niegazowane. - poprosiłam Panią, która siedziała za ladą w sklepiku szpitalnym. Podała mi kupione rzeczy i razem z blondynką wróciłyśmy na górę. Rozdałam każdemu to, co chciał i zajęłam miejsce na łóżku Stylesa, który nie mógł obrać banana.
- Pomożesz mi....? - zapytał, ukazując swoje dołeczki w policzkach. Skinęłam głową i obrałam mu banana, którego po kilku sekundach już nie było.

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

Chciałam Was bardzo przeprosić za kilka rzeczy i wyjaśnić kilka spraw.
1. Przepraszam, że rozdziały są takie krótkie, ale nie wiem, kiedy będzie następny, dlatego piszę krótkie, bo mam wenę, co rzadko się zdarza...
2. Dostałam zarzut zgapienia tej historii z jakiegoś innego bloga... No więc tak... Dużo osób twierdzi, że historia Burn'a jest podobna do popularnego After'a. Nie. Historia nie jest podobna ani trochę, natomiast wzorowałam się postacią Harry'ego na Harrym z After'a także osobom, które czytały After'a może się wydawać, że jest zgapione. Historie wymyślam sama. :)
3. Chciałabym w przyszłości wydać Burn'a, także wymyśliłam, że jak skończę pierwszą część, napiszę do jakiegoś wydawcy.
4. Pierwsza część to - Burn (oparzenie), Druga - Light(światło), a trzecia - Ash (popiół)
5. Jeżeli uważacie, że za krótkie rozdziały to śmiało, piszcie. :)
6. Chciałam wszystkich kierować na Fanpage, który jest w zakładkach i do mojego Maila : darciaks@gmail.com
7. Pytania będę wybierać sama, wyzwanie mam jedno (rozbić jajko na łowie). Nie wiem, kiedy filmik wstawię, ale wstawię na pewno :D
Pozdrawiam Was serdecznie! Do następnego! Daria.

wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział 21.

Muzyka do rozdziału :
*The Lumineers - Ho Hey
*Megan Nicole - B-e-a-utiful
*Katy Perry - It takes two
*Taylor Swift - I'm alright

Nie chciałam wracać do domu. Nie mam zamiaru oglądać Louisa, który na pewno został. On prawie nigdy nie wychodzi z domu... Udałam się zatem do galerii.
Zajrzałam do Reserved, po czym podeszłam do wieszaka, na którym wisiały spódniczki.
Oho...
Dzisiaj zaszaleje na zakupach.
Dobrze, że wzięłam pieniądze.
**H**
- Ty teraz z Laurą? - zapytał Horan, klepiąc mnie w kolano.
- Jeszcze raz mnie dotkniesz, to oberwiesz gipsem po ryju. -uśmiechnąłem się chamsko.
- Dobra, dobra... Odpowiedz.
- Co?!
- Jesteś z Laurą?!
- Nie! O co Ci kurwa chodzi?! - krzyknęłam, czując, że ciśnienie mi skacze przez jego głupotę.
- Spałeś z nią. - wypomniał mi.
- I co z tego?!
- Tylko się pytam, Styles. Zesztywniałeś! - Horan wybuchnął śmiechem.
- Zamknij się. - burknąłem.
- Zmieniłeś się, cholernie...
- Z czym? -spojrzałem na niego zdziwiony.
- Kiedyś nie spojrzałbyś na Laure. Kiedyś nie broniłbyś jej, tylko śmiał się.... - zaczerpnął się powietrzem. Wiem, co teraz powie... - Kiedyś już dawno byłaby zaliczona przez Ciebie.... Kiedyś byłaby w sińcach po seksie z Tobą....
- Zamknij się, kurwa! - wydarłem się, nie znoszac tego.
- Kiedyś, byłbyś już na haju. - na jego twarzy pojawił się grymas, po czym wstał i wyszedł.
Wkurwił mnie.
Miałby podbite oko, gdybym mógł się ruszać.
Ale... Mówił prawdę.
Już dawno byłbym na haju.
Nienawidzę swojej przeszłości.
**L**
Wyszłam z piątego odwiedzonego przeze mnie sklepu z 5 torbami z ubraniami.
Kupiłam trzy pary spodenek: dwie materiałowe w kolorach różu i czerni, a jedną dżinsową. Spódniczkę białą "stojącą". Dwie koszule na guziki czarne w białe kropki i parę butów Air Maxów czarnych.
- Pomóc Pani w czymś? - usłyszałam za sobą czyjś głos.
- Nie, dziękuję. - odwróciłam się, zauważając młodego chłopaka z lokami. Uśmiechnęłam się do niego.
- Jaymi. - wyciągnął swoją dłoń do mnie, którą uścisnęłam.
- Laura.
- Piękne imię. - na jego komplement, zarumieniłam się.
- Dzięki.
- Zjesz coś? - zaproponował.
- Z chęcią. - skinęłam głową.
Jaymi chwycił trzy torby, po czym ruszyliśmy do McDonalda. Odłożył zakupy na miejsce obok mnie i poszedł złożyć zamówienie dla mnie i dla siebie.
Wydaje się miły.
I na dodatek jest przystojny.
Może wreszcie ułoże sobie z kimś normalne życie... 
- Proszę. McChicken, frytki "Sprężynki" i McFlury dla Ciebie. - Jaymi postawił tacę przede mną.
- Nie chciałam McFlury....
- To ode mnie. - zaśmiał się. Dopiero teraz zauważyłam, że ma urocze dołeczki w policzkach. Dokładnie tak, jak... Harry....
- Dziękuję. Jesteś miły. - zachichotałam, wkładając frytkę do ust.
- To... Czym się interesujesz, Laura? - uniósł swoją brew do góry, upijając łyk swojego napoju.
- Głównie zwierzętami i muzyką, a Ty?
- Muzyką. - skinął głową.
- Ooo, a czego słuchasz? - pisnęłam, śmiejąc się.
- Jestem fanem Katy Perry. 
- Kocham Cię. - powiedziałam, na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
(...)
Gdy chciałam wrócić już do domu, Jaymi stwierdził, że mnie podwiezie... Musiałam się zgodzić. 
- To tutaj! - wskazałam palcem willę Harry'ego.
- Ale to dom Stylesa. - jego słowa wbiły mnie w podłogę.
- Znasz go?
- Ta.... Niestety. - uśmiechnął się do mnie krzywo, po czym dodał. - Mieszkasz z nim?
- Można tak powiedzieć. To przyjaciel mojej przyjaciółki i on nam załatwił miejscówkę. Jesteśmy z Irlandii. - westchnęłam, unikając jego wzroku.
- Wejść z Tobą? - zapytał, gdy otwierałam drzwi jego samochodu.
- Jak chcesz. - wyszczerzyłam się i zaczęłam zbierać swoje reklamówki z ciuchami. Jaymi też kilka zabrał. Przeszliśmy przez długi chodnik, a gdy znaleźliśmy się przed drzwiami, odłożyłam torby i wyjęłam klucze. Drzwi okazały się otwarte.
- Zapomniałam, że Emilly i Louis są w domu. - palnęłam się lekko w czoło, na co chłopak wybuchnął śmiechem.
 Pokazałam mu, gdzie jest mój pokój i ułożyliśmy tam moje zakupy. Usiadłam na łóżku, robiąc miejsce chłopakowi.
- Miło było Cię poznać, Laura. Ja się już będę zbierał. - pożegnałam się z nim i zostałam sama. Wyjęłam telefon z kieszeni. 2 nieodczytane wiadomości i 3 połączenia od Harry'ego.

Od : Harry
Temat : Wrócisz?
Przepraszam Cię, że tak dziwnie się zachowuję... Nie chcę nic przed Tobą ukrywać, ale zaś nie mogę Ci wszystkiego powiedzieć. O tym, co Cię nurtuje nie wie nikt, prócz chłopaków... Jesteśmy przyjaciółmi, wiem to. Wiem, że mogę Ci ufać, ale jeszcze nie czas, żebyś poznała prawdę. Wybacz mi...

Od : Harry
Temat : Odezwij się.
Proszę, powiedz coś. Laura.... Zależy mi na Tobie bardziej, niż na jakiejkolwiek innej dziewczynie. Nie wiem, co się kurwa ze mną dzieje. Nie znasz mnie .... Nie wiesz, jaki jestem, jaki byłem. Nie chcę, żebyś wiedziała, bo odwrócisz się ode mnie...

Złapałam się za głowę, masując skronie. Nie wierzę w to, co przeczytałam. Od kiedy Harry jest miły, kochany? Od kiedy Harry'emu na mnie zależy?! Od kiedy Harry mi ufa?  Nie mam pojęcia, co zrobić.... Wiem dobrze, że czuję coś do Stylesa... To nie jest przyjaźń. Możliwe nawet, że jestem w nim .... Zauroczona? Tak, chyba to odpowiednie słowo... Ale on nie jest chłopakiem w moim typie. Podoba mi się tylko dlatego, że jest inny... Inny ode mnie.
**H**
 Napisałem do Laury 3 godziny temu, a ona dalej nie odpisuje... Co jeżeli coś jej się stało?! Ja pierdolę! Już dawno byłbym u niej, a teraz nie mogę się ruszać. Cudownie. 

Od : Laura
Temat : Czekaj....
Za jakieś 15 minut będę u Ciebie .... ;-;

Przeczytałem, szczerząc się do ekranu. Nie wiem, co się ze mną dzieje, serio. Po chili na salę wrócił Malik, który usiadł na krześle obok mojego łóżka.
- Jak się czujesz, Styles? - zapytał, podpierając się na kolanach.
- Do dupy. - syknąłem.
- Z powodu Laury czy wypadku? - na jego komentarz szeroko otwarłem oczy.
- Boli mnie wszystko. Wal się... - syknąłem. - Możesz mi podać na.... - zastygłem, gdy na salę wbiegła Mai. Laura Mai.
- Laura... - szepnąłem na jej widok, na co Malik zaczął się śmiać. - Zamknij mordę, bo jak będę mógł się ruszać to Ci ją obiję. - uśmiechnąłem się szeroko do niego.
- Cześć. - burknęła cicho. 
 Oho...
 Czyżby szykowała się kłótnia?!
- Co jest? - zapytałem, marszcząc brwi.
- Nic.- stanęła nade mną. Gdyby serio nic jej nie było, już dawno siedziałaby obok mnie. 
- Widać... - westchnąłem, starając się nie wybuchnąć.
- Jutro masz operacje.... - szepnęła, na co Zayn się zdziwił.
- Jutro? - powtórzył.
- Ta... - siknęła głową, zasłaniając usta dłońmi, kichnęła. Zauważyłem na jednej z jej rąk dużą, czarną literkę "H".
- "H" jak Harry? - zapytałem, śmiejąc się pod nosem. Laura momentalnie zrobiła się czerwona ze wstydu.
- M.... Może... - wyjąkała.
- Zakochałaś się?! - zapytałem trochę za głośno niż chciałem, nie przestając się śmiać.
- Jesteś jebanym dupkiem! - krzyknęła, kierując się w stronę drzwi. Znowu Malik złapał ją za nadgarstek.
- Nie żartuj.... Zakochałaś się we mnie? - powtórzyłem już bardziej poważnie.
- Jakbyś nie wiedział. - syknęła. - Nie odzywaj się do mnie. - warknęła i wyszła.
 Znowu wszystko zjebałem... Malik wpatrywał się we mnie ze swoją małą zmarszczką między brwiami, która powstaje zawsze, gdy myśli.
- Stary... - zaczął.
- Co?
- Ona ma teraz przejebane, wiesz o tym? - spojrzeliśmy się na siebie. 
 Dobrze wiedziałem, że to prawda, ale nie chciałem tego przyznać przed sobą. Nie jestem chłopakiem dla niej. Mimo, że jej pragnę z każdym dniem, co raz bardziej, to po kilku dniach naszego związku, ona będzie poobijana. 
 Taki jestem...
 Takie mam upodobania....
 Wybaczcie.

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

Chciałam Wam wszystkim jeszcze raz podziękować. Ilość komentarzy, która cały czas rośnie mnie zadziwia. Jestem taka szczęśliwa. :) Aha i jak macie jakieś pytania/wyzwania dla mnie to możecie pisać w komentarzach, ponieważ może, ale MOŻE coś dla Was nagram. (I zobaczycie moją "piękną" twarz ;---;) Pozdrawiam. Daria

sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 20.

Muzyka do rozdzialu :
*Taylor Swift - Ours
*One Direction - Right Now
*Taylor Swift - Come Back Be Here
*Fort Minor - Where'd you go

Postanowiłam pójść do szpitala. Taa, do Stylesa... Po akcji z Lukiem i Adamem oraz Rozmowie z Zaynem, poczułam chęć rozmowy z Harrym... On zawsze mnie pocieszy, mimo częstych i zawziętych kłótni, które wynikają z naszych różnych charakterów.
Inni a zarazem tacy sami...
Dziwne.
Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, gdzie ponownie skierowałam się na oddział powypadkowy.
Pokój 42.
Przekroczyłam próg i zobaczyłam coś, co wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy.
Harry trudził się z dosięgnięciem do szafki.
Podeszłam do niego i, siadając, podałam mu telefon, który chciał.
- Dziękuję. - westchnął, zadowolony.
- Lekarz coś mówił? - uśmiech z mojej twarzy zniknął, gdy tylko pomyślałam o operacji chłopaka...
- Niee... Tylko pytał, gdzie jesteś.
- Ahaa...- westchnęłam, nie wiedząc, jak się zachować.
- Zrobili Ci coś? - zapytał, przenosząc wzrok na mnie.
- N... Nie. - wydukałam, lecz on wiedział, że kłamię.
- Mocno? - na jego pytanie, skinęłam głową.
Pytał, czy mocno bili...
Rozumiemy się bez słów.
Otarłam kilka łez, wtulając się delikatnie w klatkę Stylesa. Usłyszałam, jak cicho syknął z bólu, gdy otarłam się o jego rękę.
- Przepraszam... - szepnelam, podnosząc głowę z niego, ale przytrzymał mnie.
- Spokojnie... - pogładził lekko mój policzek, a swoimi długimi palcami zaczął zataczać na nim kółka.
- Harry....
- Hmm?
- Dlaczego to wszystko jest takie głupie??
- Ale co? - spojrzał na mnie zdziwiony, gdy tylko się wyprostowałam.
- Nasze relacje... - jego.ciało zesztywniało na moje słowa.
- Nie wiem... - szepnął, dotykając opuszkami palców mojej dłoni. - Niby chcemy dobrze, a wzajemnie się niszczymy. - stwierdził.
- Noo.... - chwyciłam jego dłoń, na której złożyłam pocałunek. - Zmieńmy to...
- Jak?
- Nie wiem.... Na razie jest dobrze.. Nie kłócimy się. - wzruszyłam ramionami.
- Zawsze tak jest... - zaśmiał się.
- Wiem. - przytaknęłam. - A gdybyśmy spróbowali się zaprzyjaźnić?
- Wiesz, że nie da rady. - wywrócił oczami. - Jesteśmy dla siebie za delikatni i za bardzo nam.... - wypowiedź chłopaka przerwała nam wizyta pielęgniarek, które roznosiły obiadki.
- Pan Styles je obiad? - zapytała jedna z nich.
Wyglądała na około 20 lat. Miała bardzo ładne długie falowane włosy i delikatne rysy twarzy ozdobione lekkim makijażem.
- Ja wezmę. - wstałam, podchodząc do niej, po czym odebrałam jeden talerz i wróciłam na łóżko Harry'ego.
- Dzięki. - uśmiechnął się do mnie, ukazując swoje dołeczki w policzkach.
(...)
Godzina 22.
Wszyscy pacjenci z sali, na której leżał Harry poszli spać.
- Zimno tu... - wyszeptał chłopak.
- Popieram. - zachichotałam cicho, żeby nikogo nie obudzić.
- Chodź Do mnie. - zakomunikował po dłuższej chwili.
- Co?! - pisnęłam.
- Noo....- nerwowo chciał sięgnąć do swoich włosów, lecz nie mógł. - Zagrzejemy się razem... Nie będziesz teraz spać na podłodze. - prychnął.
- D... Dobra... - szepnęłam, zdenerwowana. Delikatnie usiadłam na łóżku chłopaka, zgarniając jedną ręką kołdrę. O dziwo to łóżko szpitalne było całkiem spore... Harry przesunął się na tyle, ile był w stanie. Ułożyłam się na boku, twarzą do niego, przykrywając nas. 
Wpatrywaliśmy się sobie w oczy, gdy nagle się odwróciłam. To jest straszne...
Tak blisko Harry'ego.
Moje serce przyspieszyło bicie, oddech stał się nierówny a dłonie zaczęły się pocić.
- Przecież Cię nie zgwałcę, nie bój się mnie. - widziałam w świetle latarni, że wywraca oczami. Przysunęłam się trochę do niego.
- Tak lepiej. - wyszeptał.
- Harry... - przerwałam ciszę, gdy już nie mogłam wytrzymać.
- Tak?
- Ja.... Ja już.... Nie....  Nie wytrzymam... - wydukałam.
- Ja też nie. - uśmiechnął się, wbijając się w moje usta. Zamknęłam oczy z narastającego podniecenia, po czym ostrożnie a zarazem nachalnie wplotłam palce w jego włosy, ciągnąc za ich końce. Styles jęknął mi cicho w usta, przez co zassałam jego dolną wargę.
- Laura... Kurw... - przerwałam mu, dotykając językiem jego dolnej wargi. Gdy wróciliśmy do "ostrego" pocałunku, rozchyliłam lekko wargi, by chłopak mógł wpełznąć swoim językiem.
Nasze języki stykały się ze sobą, a z naszych gardeł wyrywały się ciche pomruki.
- Pragnę Cię, Laura... - wyszeptał, między pojedynczymi pocałunkami. Momemtalnie straciłam rozum.
Dobrze wiem, że w głębi chcę go, ale... Jakby nie było, jesteśmy w szpitalu a wokół nas leżą ludzie.
Oderwałam się od Harry'ego, który ciężko dyszał.
- Dziękuję... - wyszeptałam, opadając na twarde łóżko.
- Dobranoc... - uśmiechnął się, obejmując mnie delikatnie swoją obolałą ręką.
(...)
- Nie hałasuj... Obudzisz ich... - słyszałam co chwilę czyjeś szepty. Przetarłam wolną dłonią powieki, by móc zobaczyć Zayna, Nialla i Oksane wpatrzonych we mnie i Stylesa, który jeszcze spał. Zauważyłam, że przez całą noc jego ręką spoczywała na mnie, natomiast moja leżała na jego klatce.
- Jak się spało? - wymruczał Harry, uśmiechając się do mnie.
- D... Dobrze... - schowałam twarz pod kołdrą, żeby inni nie widzieli mojego zażenowania.
- Gołąbeczki nasze! - zaśmiał się Horan, na co Oksana szturchnęła go w ramię.
- Co Wy tu robicie? - Harry momentalnie zesztywniał i szybko zabrał swoją rękę ze mnie, przez co syknął z bólu.
- Odwiedziliśmy Cię.... - burknął Zayn. Po chwili na sale weszła pewna blondynka. Miała około 18 lat. Bardzo ładna. Usiadła na kolanach Malika.
- Emm... -westchnął. - To Cassidy, moja dziewczyna.. - przedstawił Ją Mulat.
- Miło mi, jestem Laura. - uścisnęłam jej ciepłą dłoń, szczerząc się.
- Pani Mai. - poprosił mnie lekarz. Zwlekłam się z łóżka i podbiegłam do Pana.
- Tak?
- Jak się Pan Styles czuje?
- Wydaję mi się, że dobrze... Boli go, ale jest w znacznie lepszym stanie. - skinęłam nerwowo głową.
- Jutro przeprowadzimy obydwie operacje. Zgadza się Pani na to?
- A Co ja mam do gadania?! - prychnęłam.
- Dużo....
- Zgadzam się.... - wyszeptałam.
Wróciłam do znajomych, gdzie usiadłam na łóżku Harry'ego. Udawałam, że nic się nie stało, a tak na prawdę boję się tej operacji... Co jeżeli nie będzie mógł ruszać ręką?
Niestety.
Styles wyczuł, że coś jest nie tak, ponieważ, gdy zajęłam się rozmową z Niallem, on wysłał do mnie sms-a.
"Co jest?" Odczytałam, patrząc się na niego. "Jutro Masz operacje.... :(" odpisałam, odkładając telefon.
- Dawno Cię w szkole nie było. - westchnęła Oksana.
- Wiem.... Chyba wrócę już po wakacjach, bo i tak nie mam żadnej oceny.. - wywróciłam oczami.
- Szkoda, ale w sumie za miesiąc mamy wakacje. - przyjaciółka klasnęła w dłonie, śmiejąc się. Zauważyłam, że Niall objął brunetke w pasie.
Przypomniało mi się, jak Zayn okazywał mi uczucia przy wszystkich.
Ughh!
Tęsknię za nim, nie powiem, że nie, ale nie powiem, że zależy mi na nim bardziej niż na Harrym...
- Kiedy wychodzisz, Stary? - zarechotał ktoś, kto wszedł do pomieszczenia.
Na jego widok zesztywniałam...
Mam lęki przed nim.
Luke.
Stanął przed łóżkiem Stylesa, wpatrując się we mnie.
Widziałam kątem oka,że Harry się na mnie patrzy.
- No... Co tak zastygłaś, Skarbie? - oblizał obleśnie swoje usta.
- Wypierdalaj. - syknął chłopak z lokami, unikając czyjegokolwiek wzroku.
- Harry... No prosze Cię. - zaśmiał się.
- Powiedział, że masz wypierdalać! - krzyknął Malik, który kiwnął głową do Horana. Oboje wstali w tym samym momencie i podeszli do Luka.
- Odpierdolcie się. Muszę porozmawiać ze Stylesem albo jego Nową suką! - krzyknął, przec co wzdrygnęłam się.
- Wypierdalaj! Nie masz kurwa prawa jej tak nazywać! - wydarł się, a żyłka na szyi zaczęła pulsować.
- Jeszcze się policzymy. - burknął kierując się w stronę drzwi.
Po jakiejś godzinie ciszy podniosłam się i skierowałam w stronę wyjścia.
- Nie idź, proszę... - wołał Harry, natomiast Zayn chwycił mnie za nadgarstek.
- Muszę się ogarnąć. Nic z tego nie rozumiem....
- Z czego? - zapytał Hazz.
- Z Waszej pierdolonej relacji z Lukiem i resztą! - pisnęłam, wyrywając się Zaynowi.

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

środa, 8 kwietnia 2015

Rozdział 19.

Muzyka do rozdziału:
*The Janoskians - Friend Zone
*Demi Lovato - Let It Go
*Katy Perry -Unconditionally
*Taylor Swift - Blank Space

**H**
- Nie musisz tu siedzieć... - powtarzałem cały czas Laurze, gdy wskazówki zegara zbliżały się do 3 nad ranem.
- Nie zostawię Cię teraz samego. - odpowiadała.
Nie rozumiem jej... Jest dla mnie jedną, wielką, jebaną zagadką, której pragnę co raz bardziej.
Nie mogę tego ukrywać. Pragnę jej, jak nikogo innego.
Widziałem wiele seksownych dziewczyn, lepszych od niej, ale nie ciągnęło mnie aż tak do nich.
- Zadzwonić po kogoś? - wyrwała mnie z zamyślenia.
- Jak chcesz... I tak nie przyjadą. - syknąłem, nie patrząc na nią.
- Przecież to Twoi przyjaciele! - pisnęła, na co uśmiechnąłem się pod nosem.
- Nie są moimi przyjaciółmi. Nie mam przyjaciół.
**L**
Harry jest.... Bardzo dziwną osobą... Nigdy nie znałam kogoś tak humorzastego i opiekuńczego, a zarazem chamskiego.
- Pani Mai. - zabrzmiał głos lekarza. Puściłam dłoń Harry'ego i wyszłam na korytarz.
- Coś się stało?
- Nic specjalnego... Chciałem tylko powiedzieć Pani, że Pan Styles będzie potrzebować Pani w trakcie operacji jak i po... - wyszeptał w obawie, że chłopak usłyszy.
- Będę przy nim. - uśmiechnęłam się lekko.
(...)
Moje plecy...
Nic nie czuję tylko cholerny ból moich pleców...
Spałam na podłodze w szpitalu, żeby być przy nim....
To chore. Bałam się, że nie obudzi się, tak, jak go pierwszy raz tu zobaczyłam...
- Jak się czujesz? - zapytałam, siadając na jego łóżku.
- Zjebanie... Bez pozdrowień. - zachichotałam na jego wulgarny dobór słów. - A Ty?
- Dobrze... - próbowałam ukryć mój ból pleców, ale Harry zauważył, że coś jest nie tak.
- Widzę. Idź do domu... - wyszeptał.
- Nie zostawię Cię, Ha....
- Przestań! Nic dla Ciebie nie znaczę, a cały czas tu jesteś! - krzyknął, pochłaniając mnie swoim wzrokiem.
- Ale...
- Nie Chcę litości, możesz iść do Zayna... Tęskni za Tobą. - burknął.
- Masz rację. - wstałam, co go zdziwiło. - Gdyby mi na Tobie nie zależało... Nie przyjechałabym tutaj. Myśl logicznie, Harry. - wyszeptałam, zagryzając dolną wargę, po czym wyszłam.
(...)
Nie wiedziałam, gdzie mam się udać. To wszystko jest głupie... Harry mnie pochłania. Chęć poznania go bliżej, rozwala mnie od środka.
- Gdzie byłaś? - rzucili się na mnie domownicy, gdy tylko weszłam do salonu.
- Emm... Nigdzie. - uśmiechnęłam się nerwowo.
- A wiesz może, gdzie jest Styles? - burknął Luke, który też tu był, razem z Adamem.
- N... Nie. - wydukałam. Nie przepadam za kłamstwami, ale muszę go chronić....
Zauważyłam, że Luke pochylił się do Adama i coś mówił mu na ucho. Z ruchu warg zrozumiałam tylko "Styles".
- Mogę Cię prosić? - zapytał Hemmings. Skinęłam nerwowo głową i udałam się za nim do pokoju Stylesa. O dziwo, Adam szedł za nim. Oho... Szykują się kłopoty. Zamknęli drzwi na klucz, po czym zwrócili się do mnie.
- Nie umiesz kłamać, Ślicznotko. - zarechotał Luke.
- Co chcesz ode mnie? - próbowałam nie wydać z siebie piskliwego głosu, ale nie udało mi się to...
- Nic. Złotko. - uśmiechnął się chamsko. - Tylko powiedz, gdzie jest Styles?
- On Ma imię. - syknęłam.
-Gdzie jest Harry? - poprawił, kaszląc.
- Nie wiem...
- Nie kłam! - krzyknął Adam, ale Hemmings go uciszył.
- Po co Wam Harry? - zapytałam, krzyżując ręce na piersiach.
- Chcemy z nim porozmawiać. - Luke nie odrywał ode mnie wzroku, przez co jeszcze bardziej się stresowałam.
- To go szukajcie, a.... - przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Hemmings sięgnął do mojej kieszeni, wyjmując smartfona. Odczytał wiadomość, której jeszcze nie poznałam.
- "Przepraszam. Wróć do mnie." - zacytował.
Harry.
Akurat teraz musiał napisać?! Oberwie mi się, na prawdę....
-To powiedz nam... Gdzie jest Harry?
- Walcie się! - krzyknęłam, a blondyn uderzył w ścianę przy mojej twarzy.
- Mów, kuźwa prawdę! - syknął.
- Nie! - pisnęłam. Próbowałam się odwrócić, ale Adam chwycił mnie.za.ramię, ściskając je.
- Dlaczego nie chcesz powiedzieć?!
- Wy mu coś zrobicie!!!
- Dobra. Może tak. Jak go nie wydasz, zrobimy coś Tobie. - uśmiechnął się Adam.
- Nie powiem nic... - i od razu zaczęłam trochę tego żałować. Gdy ciemnowłosy trzymał mnie za ramiona, Luke wymierzył mi pięścią w policzek... Odwracając głowę i zaciskając powieki, chwyciłam się za pulsujące miejsce. Czułam, że zbiera mi się na płacz, ale starałam się ogarnąć.
- To jak? Wiesz, gdzie jest Styles? - zaprzeczyłam mimo, że wiedziałam, co mnie czeka...
**H**
Szpital jest okropny. Na sali, gdzie przebywam, znajduje się więcej osób niż przedtem. Wszyscy wpatrują się we mnie, jakbym był dziwakiem!
Napisałem do Laury już dobre pół godziny temu. Dziwne, że jeszcze nie odpisała.... Może rzeczywiście się obraziła. Ehh...
Moje rozmyślania przerwał dźwięk smsa. Obolałą ręką sięgnąłem po telefon, zagryzając dolną wargę z bólu. Ku mojemu zdziwieniu nie była to wiadomość od Laury, tylko od Horana.
- "Luke i Adam poszli na górę z Laurą i cholernie długo nie wracają... ;o" - przeczytałem na głos. Kurwa! Oni jej coś zrobią, a ja nie mogę się stąd ruszyć.
Zaraz!
Napiszę Do Malika... To jedyne wyjście. Nie trawię Cioty, ale muszę to zrobić. "Luke i Adam są z Laurą. Idź kurwa do nich!" wysłałem. Cudownie! Przeze mnie ucierpi kolejna dziewczyna...
**L**
- Zostawcie mnie już! - pisnęłam, gdy Luke próbował zadać mi kolejny cios w brzuch.
- Odpowiedz, suko! - krzyczał Adam. Nim się zorientowałam, drzwi, obok których stałam. Wszedł przez nie Zayn.
- Ooo. Witaj, Malik. - syknął blondyn. - Wypierdalaj. - zakomunikował spokojnie.
- Ale my tylko rozmawiamy....
- Wypierdalaj, kurwa! - krzyknął wskazując drzwi.
- Wrócimy do tego... - wyszeptał Adam wprost do mojego ucha.
Usiadłam na łóżku Harry'ego w zamyśleniu.
- Dziękuję....
- Nie dziękuj. - burknął.
- Dla...
- Styles do mnie napisał. - spojrzał w moje oczy.
- A Co to ma do rzeczy?!
- Co? - uniósł lewą brew do góry.
- Masz inną? - palnęłam, zmieniając temat.
- Mam... - westchnął. Wiedziałam, że tak będzie. - A Ty z Harrym?
- N... Nie.
- Nieee. Wcale. - powiedział z ironią, wywracając oczami.
- Na prawdę.... Można powiedzieć, że doszliśmy do początkowej przyjaźni. - zachichotałam.
- Kochasz go. - zakomunikował, bez żadnej przeszkody.
- Nie? - spojrzałam na niego z oburzeniem. Jak on może mówić coś takiego?!
- Laura... To widać. Zależy Ci na nim bardziej niż na sobie! - krzyknął, wymachując rękami.
- Jak odkryłeś takie brednie?!
- To widać! Luke i Adam dali Ci po ryju, a Ty i tak go nie wydałaś... - wpatrywał się we mnie swoimi ciemnymi oczami.
- No... Ee... Po prostu... Yhmmm... Przyjaciół się nie wydaje! - zakryłam twarz dłońmi, gdy poczułam, że zalewa mnie rumieniec.
Dobrze wiedziałam, że mówi prawdę. Odkąd go poznałam jest dla mnie zagadką, której pragnę... Nie wiem, czy go kocham. Nie umiem tego stwierdzić, ale... Raczej nie... Nie jest mi obojętny i jest dla mnie ważny...
**H**
Mam nadzieję, że nic się jej nie stało... Jeżeli któryś z nich ją dotknął, obije im ryje tak, że zamkną mnie w więzieniu.
Nie wiem, dlaczego się nią przejmuję... Mam dziewczynę...
Noo.
Miałem. Emilly dzisiaj ze mną zerwała...
Jedno jest pewne... Laura jest dla mnie zagadką. Chcę jej, a ja zawsze mam to, czego chcę.

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 18.

Muzyka do rozdziału:
*Christina Perri - Jar of hearts
*Christina Perri - A Thousand Years
*P!nk - Perfect
*We The Kings - Sad Song

Weszłam do kuchni, trzymając Oksanę za dłoń. Próbowałam unikać rozwścieczonego wzroku Emilly, ale była cały czas wpatrzona we mnie i ... Przypadkiem spojrzałam.
- Emilly ... - szepnęłam, podchodząc do niej. Automatycznie odsunęła się ode mnie.
- Nie zbliżaj się. - syknęła.
- Nic mnie nie łączy z Harrym... - poczułam rosnącą w gardle gulę. Nie kłamię... Nie łączy mnie z nim nic, tylko koleżeństwo i nienawiść. I.... Kilka pocałunków... Ughh!
- To nie zmienia faktu, że powiedział "Laura"... - machnęła ręką. - Nie mam ochoty rozmawiać. Idę do szkoły. Cześć. - i zostałam sama z przyjaciółkom.
(...)
 Oksana poszła z Niallem na spacer i pewnie nie wrócą do nocy. Siedzę sama przed telewizorem z miską chipsów na moich kolanach. Latałam jak szalona po kanałach, gdy coś przykuło moją uwagę.
 Wiadomości z Anglii....
 Holmes Chapel...
 "Wypadek samochodowy. Czarny Range Rover zderzył się z tirem. Właściciel czarnej osobówki jest poważnie poszkodowany i leży w szpitalu. Walczy z życiem."
 Szybko zachłysnęłam się powietrzem.
 Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale po moich policzkach sunęły ciepłe łzy, zaczęłam się nerwowo pocić, cała się trzęsłam.
 Poczułam nagłe ukłucie w klatce piersiowej.
 Zapisałam szybko adres w telefonie i, zakładając jakieś buty, wybiegłam na dwór. Rozejrzałam się po podwórku w celu odnalezienia drugiego samochodu.
 Nie mam prawa jazdy, ale umiem prowadzić... Zapięłam pasy drżącymi dłońmi. Jak dobrze, że chłopak nigdy nie wyciąga kluczyków ze stacyjki...
 Z piskiem opon wyjechałam na drogę, po czym wstukałam w nawigację odpowiedni adres. Okazało się, że jest w tym szpitalu, co ja byłam ze swoją zranioną stopą. Cóż za ironia...
(...)
Po 10 minutach szukania miejsca na parkingu, wbiegłam do śmierdzącego lekami miejsca. Nienawidzę szpitali... Nie lubię tego zapachu. Wymiotować mi się chcę... Przepchałam się obok chorych ludzi do informacji, gdzie zapytałam się, krzycząc, gdzie jest chłopak z wypadku samochodowego.
 Kobieta, która siedziała za ladą prosiła mnie, żebym się uspokoiła, bo wezwie ochronę, wiec trochę ochłonęłam.
- 10 piętro, pokój numer 42. - odpowiedziała, zamykając wielką teczkę z papierami. Szybko pobiegłam w stronę windy, do której wsiadłam. Na moje szczęście, nie było w niej nikogo, oprócz małej dziewczynki, która się na mnie patrzyła.
- Dlaczego tu jesteś? - zapytała, gdy mijałyśmy 3 piętro.
- Oo. Mój kolega miał wypadek, a Ty? - zapytałam, uśmiechając się fałszywie.
- Mamusia mi umiera... - Na jej słowa opadła mi szczęka. Nie mam zielonego pojęcia, co odpowiedzieć.
- Na pewno wyzdrowieje...
- Nie... Tatuś powiedział, że Aniołki już po nią przyleciały.
- Ohh.... - westchnęłam.
- Po Twojego kolegę też przyjdą Aniołki? - zapytała, patrząc na mnie swoimi dużymi oczami. Przypomniały mi się wiadomości. "Walczy z życiem". Do moich oczu napłynęły łzy. Sama nie wiem, dlaczego tak reaguje na wieść, że Harry może zginąć... Przecież.... Nienawidzę go, prawda?
 Cokolwiek bym zrobiła, żeby go znienawidzić... I tak to nie zadziała. Jakkolwiek jestem na niego zła, zawsze znajdziemy siebie... Zawsze znajdę sposób, żeby odgonić to na bok...  Od naszego pierwszego pocałunku... Od momentu kiedy odebrał mnie po naszej "kolacji" z Zaynem coś nas połączyło... Tylko, że nikt nie wie, co to tak na prawdę jest...
- Nie wiem... - odpowiedziałam, dusząc się łzami.
"Piętro dziesiąte".
 Przytuliłam pospiesznie dziewczynkę i wybiegłam z windy. Para drzwi. Nad jednymi z nich widniał wielki napis "Oddział powypadkowy", gdzie się udałam.
- Pokój 30, 32, 34, 36, 38 .... 40... 42! To tutaj. - mówiłam w myślach. Stanęłam przed zamkniętymi drzwiami, ocierając mokre policzki. Przejrzałam się w szybce telefonu i zauważyłam, że wyglądam okropnie... Makijaż mi się cały rozmazał. Westchnęłam, przymykając powieki. Pchnęłam lekko drzwi, które od razu się otworzyły. Weszłam do środka pomieszczenia, rozglądając się po nim.
 Pomalowany był na zielono, co dawało lekki urok temu miejscu, pomijając fakt, że to szpital... Znajdowało się tu jakieś 8 łóżek, z czego większość było pustych.
 Moją uwagę przykuł pewien chłopak z lokami, który leżał na wznak.
 Harry.
 Moje serce po raz kolejny przyspieszyło, gdy zobaczyłam jego poważny stan. Cały był poobijany. Obandażowaną miał lewą nogę i obydwie ręce. Jego prawa brew była rozcięta.Cały dygotał. Podeszłam do niego, czując jak po moich policzkach suną łzy. Przysunęłam sobie krzesło do jego łóżka, siadając na nim. Zasłoniłam dłońmi twarz, zauważając, że się nie rusza ani nie odzywa. Ma tylko zamknięte oczy. Pociągnęłam nosem, gdy nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Gwałtownie odwróciłam się, napotykając starszego faceta w białym fartuchu i plakietką na piersi. Troy Grogen, lekarz. Podał mi jakąś zwiniętą kartkę, po czym wyszedł z sali. Reszta pacjentów na tej sali (trzech) wpatrywali się we mnie ze współczuciem.
 Rozwinęłam białą karteczkę i od razu w oczy rzuciło mi się nazwisko Harry'ego.
"Wypadek samochodowy. Przyczyna pobytu: złamanie odcinka piszczelowego w lewej kończynie, naderwane mięśnie w obu kończynach górnych, rozcięta prawa brew i możliwy wstrząs mózgu."
 Chwyciłam jedną dłoń Stylesa, unosząc ją delikatnie do swoich ust.
 Na pewno nie jest i nigdy nie będzie on mi obojętny....
 Kilka moich ciepłych łez otuliły jego dłoń, gdy złożyłam na niej pocałunek.
(...)
 Nie mam pojęcia, jak to się stało, ale jestem tu 4 godziny. Jest 23 i jakoś nie spieszy mi się, żeby wrócić do domu. Harry od tamtej chwili nie otworzył oczu.
 Dziwi mnie to, że nikt z jego znajomych nie przyjechał. Emilly, Niall... Luke, Adam... Liam, Louis. Tylko ja się o niego martwię? Na prawdę?
- Laura... - szepnął, zdziwiony, wyrywając mnie tym z zamyślenia.
- Jak się czujesz? - pisnęłam, ocierając świeże łzy.
- Nie płacz... - uniósł swoją drżącą rękę, sycząc z bólu tylko po to, żeby otrzeć moje nowe łzy.
- Bałam się o Ciebie. - powiedziałam, rozklejając się.
- Dziękuję, że tu jesteś.... - szepnął, patrząc na mnie swoimi szmaragdowymi oczami.
Gdy tylko lekarz usłyszał, że Harry się przebudził, wbiegł zdenerwowany do pokoju.
- Będzie musiał przejść Pan dwie operacje... - zakomunikował. - Pani to narzeczona?
- Przyjaciółka... - poprawił go Styles.
- Aha.... Dobrze, więc najpierw wykonamy Panu operację składania kości, ponieważ piszczel jest w tak złym stanie, że to samo się nie zrośnie, natomiast druga jest już trochę poważniejsza... - zatrzymał się, by zaczerpnąć powietrza i sprawdzić, czy słuchamy. Słuchaliśmy. - Jak Pani już dobrze wie, Pan Styles ma naderwane mięśnie. Mięsień w prawej kończynie jest tak naderwany, że będziemy musieli go zszyć.
- Więc dlaczego jest poważniejsza? - zapytałam, denerwując się.
- Mięsień jest blisko żył... Zdarzają się przypadki, gdy coś idzie nie tak i albo żyły pękają albo mięsień wysiada po zszyciu i nie będzie Pan mógł ruszać ręką... - wzruszył ramionami, po czym spojrzałam na Harry'ego. Najwidoczniej jest zdenerwowany, ponieważ patrzy gdzieś w przestrzeń, jakby go tu nie było...
- Przykro mi. - powiedział lekarz i wyszedł z sali.
 Za... Je... Biście....

#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 17.

Muzyka do rozdziału :
*1D - Rock Me
*Taylor Swift - Style
*Katy Perry - Pearl
*Lost Frequencies - Are you with me

Gdy usłyszałam, że Emilly kończy rozmawiać, biegiem udałam się do pokoju Stylesa.
Cały czas po głowie krążą mi słowa brunetki wypowiedziane do Harry'ego...
Dlaczego chcą coś ode mnie i Oksany? Przecież nawet ich nie znam... Nic im nie zrobiłam.
Dziewczyna usiadła obok mnie na łóżku jej chłopaka z fałszywym uśmiechem na twarzy.
- Coś się stało? - zapytałam, jak gdyby nigdy nic.
- Nie. Wszystko jest w porządku. - zachichotała nerwowo. Skinęłam lekko głową, po czym wyszłam z sypialni. Nogi kierowały mnie do pokoju chłopaka z ciemnymi włosami, oczami i cerą... Tak, do sypialni Zayna.
Nie Mam zielonego pojęcia, czego oczekuję, ale muszę z nim porozmawiać. Nie tylko dlatego, bo nasze relacje się zepsuły, ale też powodem jest moja tęsknota za nim.
- Mogę wejść? - zapytałam, niepewnie pukając do pokoju Mulata.  - Jasne... - odpowiedział.
Przekroczyłam próg pomieszczenia, stresując się jeszcze bardziej. Czego ja się obawiam?! Pewnie tego, że nasza znajomość nie ma już przyszłości.... Usiadłam na dywanie, podciągając kolana do brody.
- Coś się stało? - zapytał, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Chciałam porozmawiać....
- A o czym?
- O...  Twojej zdradzie... O nas. - wydukałam, tłumiąc łzy.
- Przepraszam. - przerwał mi.
- C... Co?
- Przepraszam.... Zachowałem się jak debil. Wybacz mi... Ja.... Kocham Cię, Laura.... - wyszeptał, nieco ciszej niż chciałam. Jego słowa sprawiły, że bicie mojego serca przyspieszyło.
- Ale... - westchnęłam, gdy usiadł kilka centymetrów ode mnie.
- Na prawdę. Nic takiego więcej się nie wydarzy. Obiecuje Ci.... - wyszeptał, wpatrując się we mnie i czekając na moją odpowiedź.
- Tęskniłam za Tobą... - tylko tyle udało mi się wydusić. Wtuliłam się w jego tors, wsuwając się między jego nogi.
Od razu się uśmiechnął i zbliżył swoją twarz do mojej.
- Kocham Cię, Zayn... - jęknęłam między pocałunkami, które składał na moich ustach. Moje dłonie błądziły po jego umięśnionych ramionach. W końcu odważyłam się chwycić brzeg koszulki Mulata, która zdjęłam, przerywając pocałunek.
- Laura... - szeptał, zdziwiony.
- Shhh... - uciszyłam go. Nie mam pojęcia, co ja robię... Co się, do cholery, ze mną dzieje?!
Gdy Malik oparł plecy o podłogę, usiadłam na nim okrakiem, sunąc palcem wskazującym po jego klatce, która napinała się pod moim dotykiem.
- Co tu się kurwa dzieje?! - krzyknął ktoś z tyłu. Rozpoznałam ten ochrypnięty głos. Harry.
- Styles. - syknął Zayn.
- Malik! Ty jesteś popieprzony! Chyba żartujesz, że będziesz z nią seks uprawiać! - krzyczał chłopak o kasztanowych lokach.
- Zamknij mordę! - burknął Mulat, który był wyraźnie zdenerwowany.
- Dobrze Ci kuźwa radzę... Znajdź sobie inną. Ona kurwa sekundy nie wytrzyma Twojego umiłowania! - wydarł się Styles, trzaskając drzwiami.
Czego nie wytrzymam?
Jakiego umiłowania?
O Co tu chodzi, bo powoli serio zaczynam się bać?!
Zayn patrzył na mnie, co chwilę przygryzając dolną wargę. Bałam się zapytać, o co chodzi.... Liczyłam, że sam mi to wytłumaczy.
Chciał coś powiedzieć, bo otworzył usta, ale po chwili się powstrzymał i zasłonił je dłonią.
Moje serce próbowało wyrwać się z piersi dlatego wstałam, przeprosiłam cicho Malika i wyszłam. Na korytarzu znalazłam Stylesa, opartego plecami o ścianę. Nie widziałam jego twarzy, ponieważ ukryta była w kolanach.
- Harry... - szepnęłam, dotykając opuszkami palców jego pleców.
- Nie pytaj i tak Ci nic nie mogę powiedzieć. - syknął, nie patrząc na mnie.
- Nie Chcę pytać... - chwyciłam jego jedną dłoń i podciągnęłam go do góry.
- To po co przyszłaś? Dlaczego nie zostaniesz ze swoim chłopakiem?!
- On nie jest....
- Przecież widziałem! Nie mydl mi oczu! - przerwał mi.
- A nawet gdyby, to co z tego?! On mnie kocha.... I nie traktuje jak śmiecia! - krzyknęłam.
- Taa... Z pewnością Cię kocha.
- Co Ty możesz wiedzieć o miłości?! - zapytałam zirytowana. - Potrafisz tylko sprawiać ból!
- Ból poczujesz, jak będziesz się pieprzyć z Malikiem! - na jego słowa, odwróciłam się do niego tyłem, żeby powstrzymać złość.
Niestety.
Wybuchnęłam.
Zamachnęłam się ręką, trafiając w policzek Stylesa. Chłopak ze zdziwienia stracił równowagę i poleciał na ścianę, chwytając się za czerwone miejsce.
- Co kurwa?! - krzyknął zły.
Boże.... Co ja właśnie zrobiłam?! Przecież on mi teraz odda... Na pewno.
- Należało Ci się.... -syknęłam, nie dając mu żadnej satysfakcji.
(...)
Szkoła. Tęskniłam trochę za nią.
Gdy wróciłam z łazienki, wyjęłam z szafy wczoraj przygotowane ubrania, czyli czarne obcisłe spodnie, białą bluzę z kapturem, na której widniał napis "Forever Together" i białe Supry.
Skończyłam nakładać makijaż i układać włosy, po czym zeszłam wraz z Oksaną do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie.
Zatrzymałyśmy się w progu, gdy usłyszałyśmy kłótnie Harry'ego i Emilly.
- Jesteś pierdolnięty! - krzyczała brunetka.
- Przepraszam!
- Za co?! Za to, że podczas seksu wykrzyczałeś imię Laura?! - Emilly miała przekrwione od płaczu oczy, a Styles był cały czerwony ze złości.
Oksana momentalnie na mnie spojrzała.
O mój Boże!
Oni już coś podejrzewają!
- Zdradzałeś mnie z nią? - zapytała spokojnie Emilly.
- Nie.
- Harry. Mów, kuźwa prawdę! - krzyczała na niego.
Nie mów nic...
Nie mów.
Proszę.
Nie rób mi tego!
- Nie zdradzałem Cię. - syknął i odszedł, trzaskając drzwiami wyjściowymi.
#Jeżeli przeczytałeś, zostaw komentarz#